Z niepokojem śledziłem orszaki trzech króli, także ten pod moimi oknami. Okazało się jednak, że nasz naród nie jest aż tak chory z nienawiści i pełen nietolerancji, żeby nastukać jakiemuś królowi pomalowanemu na czarno. Bolesławieccy narodowcy nie pomalowali nawet w proteście żadnego garażu ani nie zapalili racy. Uff.
Jest jakaś logika w tym, że Jacek Hugo-Bader pomalowany „na czarno” 11 listopada to „zasrany lewacki prowokator” a kilkuset uczestników orszaków organizowanych w całym kraju, którzy pomalowali się „na króla murzyna” to dobrzy katolicy?
Być może jest, ja nie dostrzegam. Widzę tylko, że mamy deficyt mało białych ludzi, ale skoro jakiś kretyn z TVP nawet Baracka Obamę wyobraża sobie jako pracownika na polu bawełny to i nie ma się czemu dziwić.
Obserwując ostatnie wydarzenia w naszym tolerancyjnym kraju przypominam sobie koleżankę, która pisała do mnie jakiś czas temu aby rozwiać swoje obawy – planowała przyjechać do Bolesławca ze swoim mężem – Turkiem. Obserwując ostatnie wydarzenia w naszym tolerancyjnym kraju myślę, że wszystkim wyznawcom islamu i ludziom, którzy mają nie dość białą skórę, wielką wdzięczność „winni są Żydzi”.
Dlaczego? Bo mają spokój, bo jak już Polacy w swoim katolickim miłosierdziu nienawidzą „ciapatych”, „brudasów” i innych „zagrażających polskości”, to nie mają czasu nienawidzić Żydów i tępić żydostwa.
A propos… znacie ten dowcip o dwóch wyznawcach islamu, którzy umówili się na telefon w rok po przybyciu do Polski aby sprawdzić, który lepiej się zasymilował? No to dzwonią:
– Wiesz, u nas ok, właśnie wróciliśmy z pasterki, Wigilia była wspaniała, dzieci co prawda nie ogarniają trochę wymowy głosek przy śpiewaniu kolęd, ale z czasem i to opanują. Jest dobrze – opowiada pierwszy.
Drugi na to:
– Wypierd… z mojego kraju ty jeb… kozoje…!
Problem w tym, że polska nietolerancja do nowych, „ciapatych” wrogów ojczyzny, jest dość świeża i nienawidzący jeszcze nie mają schematów, technik i dostosowanych do realiów metod walki z „islamistami”. Dlatego czasem się mylą i wpier…. nie temu, komu trzeba.
A z niechęcią do Żydów Polak jest zżyty od dziecka, od szkoły podstawowej praktycznie. Dowód znalazłem przypadkiem na Facebooku. Przytaczam w całości tekst, który napisał Łukasz Andrzej Dudziński, bo on może oświeci kilka osób:
Polscy nobliści, o których z jakichś nieznanych przyczyn zapomniano…
Polskie źródła podają, że jest tylko sześciu polskich laureatów Nagrody Nobla: Henryk Sienkiewicz, Władysław Reymont, Maria Skłodowska-Curie (znana na świecie jako Marie Curie), Lech Wałęsa, Czesław Miłosz i Wisława Szymborska.
Bardzo dziwne! Polska zapomniała o… dziesięciu innych polskich laureatach Nagrody Nobla!
Chociaż oficjalny spis noblistów wymienia ich jako polskich noblistów, to Polska, która przecież wśród krajów europejskich ma najmniejszą liczbę noblistów w stosunku do liczby ludności, oficjalnie się do nich się nie przyznaje.
Warto więc przypomnieć polskich noblistów, o których ich ojczyzna – Polska nie pamięta:
1) Tadeusz Reichstein (1897-1996) urodzony we Włocławku chemik, w 1950 roku otrzymał nagrodę Nobla z medycyny i fizjologii za odkrycie kortyzonu.
2) Izaak Singer (Isaac Bashevis Singer) (1904-1991) urodzony w Leoncinie niedaleko Warszawy, w Polsce mieszkał do 1935 roku, w 1978 roku otrzymał nagrodę Nobla z literatury.
3) Józef (Joseph) Rotblat (1908-2005) urodzony w Warszawie, w 1938 roku na Uniwersytecie Warszawskim otrzymał doktorat z fizyki, dwa lata później wyjechał do Wielkiej Brytanii, w 1995 roku otrzymał pokojową nagrodę Nobla za wysiłki w celu zredukowania broni jądrowej na świecie. Józef Rotblat całe życie mówił po polsku i podkreślał, że jest Polakiem z brytyjskim paszportem. Protestował przeciwko zapisywaniu jego imienia jako „Joseph”.
4) Mieczysław Biegun (Menachem Begin) (1913-1992) urodzony w Brześciu nad Bugiem, opuścił Polskę w 1940 roku, został szóstym premierem Izraela, w 1979 roku otrzymał pokojową nagrodę Nobla za podpisanie traktatu z Egiptem.
5) Leonid Hurwicz, urodzony w 1917 roku, od 1919 roku mieszkał w Warszawie, gdzie ukończył studia prawnicze, w 1940 roku wyjechał do USA, w 2007 roku otrzymał Nagrodę Nobla z ekonomii.
6) Szymon Perski (Szimon Peres) urodzony w 1923 roku w Wiszniewie (województwo wileńskie), wyjechał z Polski w 1934 roku, został dziewiątym prezydentem Izraela, w 1994 roku otrzymał pokojową Nagrodę Nobla.
7) Jerzy Szarpak (Georges Charpak) urodzony w 1924 roku w Dąbrowicy (województwo wołyńskie), wyjechał do Francji w 1931 roku, otrzymał nagrodę Nobla z fizyki w 1992 roku.
8) Andrzej Wiktor Schally (Andrew Viktor Schally), urodzony w 1926 roku w Wilnie, syn generała Kazimierza Schally, szefa gabinetu prezydenta RP Mościckiego, po wybuchu II wojny świat. wyjechał z Polski, otrzymał nagrodę Nobla z medycyny w 1977 roku.
Schally pochodził z żydowsko-szwedzko-francusko-polskiej rodziny o nieokreślonej przynależności religijnej. Według rasowych kryteriów nazizmu był tzw. „mieszańcem” i groziła mu śmierć. Ocalał z masakry holokaustu ukrywając się w Rumunii w środowisku polskich Żydów.
9) Roald Hoffman, urodzony w 1937 roku w Złoczowie (województwo lwowskie), wyemigrował do USA w 1949 roku, otrzymał nagrodę Nobla z chemii w 1981 roku, od 1965 roku do dzisiaj pracuje na Cornell University w USA.
10) Albert Abraham Michelson (ur. 19 grudnia 1852 w Strzelnie, zm. 9 maja 1931 w Pasadenie) – amerykański fizyk, laureat Nagrody Nobla z dziedziny fizyki w 1907 za konstrukcję interferometru.
Dlaczego Polska nie uważa tych noblistów za Polaków? Ośmiu z nich (z jedynym wyjątkiem Reichsteina) posiadało obywatelstwo polskie i zdobywało w Polsce wykształcenie. Język polski był dla nich językiem macierzystym lub drugim najważniejszym. Trzeba pamiętać, że Skłodowska-Curie nigdy nie miała polskiego obywatelstwa (początkowo była obywatelką Rosji, potem Francji), a Polskę opuściła na zawsze w wieku 24 lat. Czesław Miłosz przez wiele lat posiadał tylko obywatelstwo litewskie, a pisał głównie w języku angielskim. Wiele jego wypowiedzi wskazuje, że uważał się za Litwina mówiącego po polsku.
Dlaczego Polska przyznaje się do Skłodowskiej i Miłosza, a nie przyznaje się do Reichsteina, Singera, Rotblata, Szarpaka, Hurwicza, Perskiego, Bieguna, Schally’ego i Hoffmana?
Powód jest, niestety, typowy: są to Żydzi, a więc według polskich władz nie mogą być nazwani Polakami.
Polska jest niechlubnym wyjątkiem, bo na przykład Niemcy szczycą się wszystkimi swoimi laureatami Nobla, z których wielu było niemieckimi Żydami. Bardzo dużo laureatów Nobla jest zaliczanych jednocześnie do dwóch narodowości, na przykład Skłodowska do francuskiej i polskiej. Oficjalny spis laureatów Nobla nie zawiera kategorii „Żydzi”, a nagrodzonych klasyfikuje według kraju pochodzenia lub/i zamieszkania. Dlaczego w takim razie Polska nie uznaje na przykład Perskiego i Bieguna za polsko-izraelskich noblistów?
Wstyd, że Polska wobec polskich laureatów nagrody Nobla wyraźnie stosuje kryteria religijne. Są to raczej kryteria rasowe, a nie religijne, ponieważ wśród polskich noblistów pochodzenia żydowskiego są osoby nie praktykujące judaizmu.
Tych, którzy urodzili się jako katolicy, uznaje za „swoich”, a innych urodzonych jako Żydzi, odrzuca. „Urodzili się jako katolicy”, ponieważ Skłodowska i Miłosz faktycznie stali się później ateistami. Miłosz nawet otwarcie krytykował tradycyjny polski katolicyzm, nazywając go „ciemnogrodem”. Jednak przed śmiercią oficjalnie powrócił „na łono Kościoła”. Wszyscy pamiętamy jakie problemy były z pogrzebem, prawda?
Wstyd tym większy, że pięciu z wymienionych, odtrąconych przez Polskę noblistów cudem uratowało się z holokaustu.
Niestety wątpliwe, czy Polska kiedykolwiek się do nich przyzna. Silniejszy jest propagowany przez kościół katolicki mit, że „Polak to tylko katolik”.
Widocznie dlatego Polska woli mieć sześciu noblistów, zamiast 16-tu.