Wyszłam na chwilę z pracy do sklepu.
W sklepie zastałam taki oto widok: starszy pan wykłada na ladę zakupy: keks gotowy w folii, taki sam makowiec, paczka mrożonych uszek, barszcz instant…
Panie ekspedientki pomagają mu w pakowaniu zakupów. Jedna z nich mówi:
– A może jakiegoś cukiereczka na choinkę?
– Proszę Pani dziękuję, ale ja nie mam choinki. Nie mam dla kogo.
Serce mi pękło na pół.
Zaczęłam się kajać w głowie za jakieś bzdurne problemy typu: w pracy do 15, a to jeszcze nie kupione, a kiedy ja zdążę , a kiedy wypastuję podłogi…
To wszystko nieważne. Najważniejsze jest to, żeby mieć z kim spędzić wigilię i święta. Nieważne jak.