bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

D… Dody i gruby Kaczyński

Lat temu niemało przyjechały telewizory z wielkiej stacji ogólnopolskiej robić materiał do programu interwencyjnego. Chodziło o sprawę policjanta, który potrącił chłopca służbową bryką. Los chciał, że to akurat ja ten temat wyciągnąłem wówczas na wierzch i opisałem w Gazecie Wrocławskiej. Wyciągnąłem, bo informator się nie bał, to mi też nie wypadało się bać. A nie umiem, jak jeden redaktor, przekonywać ludzi przychodzących z tematem, że to nie temat, bo samorząd dobry, kochany jest i iluminował nam właśnie piętnasty kościół, więc nie można być niewdzięcznikiem i robić panu prezydentowi pod górkę.

Telewizory ze stolycy chyba nie bardzo miały na czym w sensie wizualnym ten materiał oprzeć i tak mi mówią przy kawie (oni zaprosili i oni płacili): Wiesz stary, a może byś powiedział parę słów jako kolega tego policjanta, twarz ci zamażemy, głos zmienimy, powiesz, że kutas był i już.

I wtedy zakończyłem ogólnopolską karierę telewizyjną.

Pech chciał, że w jakiś czas potem wracałem zbyt szybko z Jeleniej Góry i zatrzymali mnie w Brunowie dwaj mili panowie z drogówki. Zgodnie z tradycją zawodu podaję im dowód rejestracyjny i prawko w „przypadkowym” komplecie z legitymacją dziennikarską:

Niedawno jakimś cudem (podobno za mało chodziłem na marsze dla życia i rodziny) wróciłem do pracy dziennikarskiej i patrzę… i się dziwię. Jakiś bęcwałek z Bolesławca przytacza treść zrobionego przeze mnie wywiadu i „zapomina” podać źródła (czyli Bolec.Info), chociaż potrafił to źródło podać TVN24. Pudelek podpiernicza sobie moją fotę (na górze) i ani o zgodę nie pyta, ani o fakturę (i tak im wyślę). Swoją drogą z oczami Andrzeja obeszli się łagodniej niż on sam. Wiem, widziałem i mi go zwyczajnie szkoda. A Gazeta Wrocławska też jakoś jakby cytuje Bolec.Info, ale nie podaje, że to Bolec.Info.

Wesoło jest z tymi nowymi dziennikarskimi normami… tylko smutno. Ale jednocześnie kolega z jakiejś TV Echo, chyba z Breslau, dzwoni i pyta czy może zacytować tekst (dobry Jezu, gdzie on się uchował!) i pyta czy pomogę, jak przyjadą na materiał. Nie pomogę. Czasu brak.

Bo przypominam sobie obecnie co oznacza praca w dużym medium. A Bolec.Info to jednak jest lokalna potęga. Ponad 23 000 wyświetleń rozmowy z górnikiem ocalałym w Rudnej (no wiem, że spieprzyłem dźwięk, ale przynajmniej wiem dlaczego :). Ponad 36 000 odsłon wywiadu z Andrzejem Januszem w ciągu doby. Ranking szkół jazdy (kilka dni zabawy z danymi) w parę godzin czytają tysiące ludzi a materiał zrobiony jednym telefonem i zdjęciem czyta niemal 20 000 ludzi.

Nie zrobi to wrażenia tylko na szefach takich lokalnych stron, które nawet nie podają ilości odsłon swoich tekstów. No ale nie ma się co dziwić, bo lepiej nie wypaść, niż blado wypaść a ryzykować zakręcenie kranika z kasą też głupio. A ze statystykami to trochę tak, jak z d… Dody, trzeba wiedzieć komu pokazywać i czym zasłonić, żeby człowiek apetytu nie stracił.

Liczby dają skutki a skutki to w przypadku Bolca kolejne tematy zgłaszane przez czytelników, ich odwiedziny w redakcji, wsparcie przy pracy i życzliwość. Bo Bolec.Info to portal co prawda popularny, egalitarny, ale normalny i ludzie chętnie się z nim identyfikują.

Trochę bałem się związku bobrzan z Bolcem, ale okazuje się, że niepotrzebnie. Ruch na bobrzanach rośnie bez zmiany ich charakteru. Bolec skutecznie zachęca do odwiedzania bobrów a bobry mogą tylko na tym zyskać. Ja zaś staram się, żeby Bolec zyskał na tym, że jestem w jego ekipie.

A teraz coś z zupełnie innej beczki…

Widziałem 5 grudnia w Bolesławcu Jarosława Kaczyńskiego. Był w twardej i miękkiej oprawie. Gruby był. I przeceniony w obu wersjach! Czy to znaczy że ludzie tego nie kupują? Nawet za 500 plus?


P.S.:
Tytuł jest klasyczną formą przyciągania uwagi czytelnika znaną metodą „na Brunera”

Exit mobile version