Bolesławieckie ulice w ciągu wieków niejednokrotnie zmieniały swe nazwy. Jednakże po drugiej wojnie światowej doszło do niemal całkowitej utraty najstarszych oznaczeń. Wraz ze zniknięciem, będących w użyciu przez kilkuset lat, nazw zatarte zostały ślady niegdysiejszego funkcjonowania miasta. To, co przetrwało do dziś to dawne plany miasta i kilkanaście stron kroniki Ewalda Wernickego poświęconych nazwom miejskich ulic. Dzięki aktywności śląskiego rysownika Bernharda Wernera i bezimiennego kartografa można zapoznać się z układem i nazwami ulic w obrębie murów obronnych w 1749 roku i w 1773 roku.
Nie było ich zbyt wiele ze względu na ograniczoną murami powierzchnię miasta, a wszystkie określane były jako Gasse. Współcześnie pod tym niemieckim pojęciem kryje się uliczka lub zaułek, ale przed kilkuset laty słowo to było stosowane na równi z dzisiejszym Strasse. Poza ulicami istniały w mieście place: Klasztorny (Klosterplatz) i Kościelny (Kirchplatz). Dziś są to ulice Kościelna i Armii Krajowej.
Centralny plac miejski czyli Rynek zachował swoją historyczną nazwę (Markt). Ze względu na jego rozległość, w księgach podatkowych podzielono go na poszczególne pierzeje. I tak południową nazywano prawą lub pierwszą ćwiartką, zachodnia była małą lub dolną. Pierzeja północna określana była jako lewa lub trzecia, a wschodnia jako górna ćwiartka. Ten podział funkcjonował jeszcze w XX wieku, świadczą o nim choćby wieszaki ze sklepu Maxa Borowera z adresem Obermarkt 33 .
Główną oś miasta stanowiły ulice leżące pomiędzy bramami miejskimi i Rynkiem na Drodze Królewskiej: Górna (Obergasse) i Celna (Zollgasse), czyli dzisiejsze Sierpnia 80 i Prusa. Pierwsza z nich zawdzięczała swą nazwę ukształtowaniu terenu, druga funkcji, gdyż tam ówczesna administracja pobierała należne daniny. Trzecia droga umożliwiająca opuszczenie murów miasta prowadziła w kierunku południowym i miała za patrona Mikołaja (Nicolausgasse). Pochodzenie tej nazwy przypisuje się górnikom, którzy na jej końcu mieli ufundować kościół pod takim właśnie wezwaniem. Wśród licznych grup zawodowych oddających się pod opiekę świętego Mikołaja gwarków akurat brakuje, ale możliwe jest, że wybór bolesławieckich gwarectw zapadł dzięki jednemu z atrybutów legendarnego biskupa – trzem złotym kulom.
Znaczenie tej ulicy wzrosło wraz z powstaniem bramy na jej końcu. Istnieje teoria, że miało to miejsce później, niż w przypadku bram przy Drodze Królewskiej i dlatego koniecznym stało się wykonanie sklepionego przejazdu (Schwibbogen) w południowej pierzei Rynku, dzisiaj zwanego Bramą Piastowską. Obecnie ulicy o tak bogatej historii patronuje Michaił Kutuzow. Na dzisiejszej ulicy Fryderyka Szopena, mniej więcej w jej połowie, stało miejskie więzienie i, jak łatwo zgadnąć, nosiła nazwę Więzienna (Stockgasse). Ten niemiły dla niektórych przybytek został wyburzony w 1830 roku. Dokupiono wtedy działkę z grożącym zawaleniem domem kata miejskiego i zbudowano na ich miejscu siedzibę inkwizytoriatu – odpowiednika dzisiejszej prokuratury.
Stanowiąca przedłużenie Więziennej ulica Zamkowa (Schlossgasse), teraz 1 Maja, prowadziła oczywiście do zamku miejskiego, zajmowanego pierwotnie przez książęcego wójta (Landvogt). Brakuje jednoznacznych informacji, kiedy powstał miejski zamek, istnieje natomiast wiele opisów sporów, jakie bolesławianie toczyli z jego zarządcami. Za znienawidzoną przez mieszczan budowlą i lekkim zakrętem ulica Zamkowa przechodziła w Małą Zamkową (Kleine Schlossgasse), obecnie Karpecką.
W mieście nie brakowało ulic związanych z zawodami, do których zaliczały się ulica Kotlarska (Kupferschmiedegasse), dzisiaj Braci Śniadeckich, Łaziebna (Badergasse) nosząca obecnie nazwę Zacisze oraz Kołodziejska (Stelmachergasse). Druga była niezmiennie ważna dla higieny mieszczan, gdyż aż do XX wieku w domach powszechnie nie było łazienek, ani bieżącej wody i solidna toaleta możliwa była tylko w łaźniach miejskich.
Nieco zawiła jest zaś historia ulicy Kołodziejskiej. Na planie Wernera jest ona przesłonięta przez farę, ale na planie z września 1773 roku wieku wyraźnie ją zaznaczono jako Stellmachergasse. Później zmieniała nazwę na Spiessgasse i Wermicke pisząc o niej w 1884 roku użył określenia „jetzige” – teraźniejsza. Wszystkie współczesne przewodniki z niewiadomych przyczyn wzmiankują ją pod nazwą uliczki Straży i zawężają jej przebieg do chodnika łączącego Sierpnia 80 z Mickiewicza. Gdy przyjrzeć się jednak dokładnie planowi, to widać wyraźnie, że zaczynała się ona dopiero między szóstym a siódmym domem od Bramy Górnej i kończyła się ślepo na murach miejskich. Ale już na planach z XX wieku ulica ta rozrosła się o odcinek wzdłuż linii umocnień i promenady. Gdy po II wojnie światowej wyburzono niemalże wszystkie budynki przy dzisiejszej Sierpnia 80, zabudowano odchodzącą w bok ulicę i dziś pozostał nam tylko jej bezimienny relikt.
Trzymając się zaś ściśle polskiego znaczenia słowa Spiess, należy raczej ją nazwać ulicą Włóczni lub Włóczników. Otwarte pozostaje pytanie, z czego wynikła zmiana nazwy pomiędzy XVIII a XIX wiekiem. Czy wydarzyło się coś na niej czasie wojen napoleońskich, a może mieszkał przy niej jakiś charakterystyczny mieszkaniec, którego nazwisko rozciągnięto na całą ulicę? Mariusz Olczak – autor Przewodnika Historycznego z 1998 roku, powołując się na jakieś źródło, potwierdza tę drugą tezę. Mianowicie mieszkający w XVIII przy tej ulicy kołodziej nazywać się miał Ernst G. Spiess.
Dwie ulice nosiły nazwy odzwierzęce: Psia (Hundgasse) i Wróblowa (Sperlinggasse). Kronikarz Wernicke nie miał żadnych przypuszczeń co do niezbyt pięknej nazwy pierwszej z nich, ale już nazwę drugiej przez analogię z innymi miastami śląskimi wywodził od, być może znajdującego się przy niej,
lupanaru1
. Dziś dawnym ulicom Psiej i Wróblowej patronują Ignacy Daszyński i Adam Mickiewicz. Równoległa do nich współczesna Teatralna swą nazwę wywodziła, tak jak i plac, od siedziby klasztoru dominikańskiego i była ulicą Klasztorną (Klostergasse).
Z nazwami ulic wiąże się oczywiście i numeracja budynków, a ta kiedyś wcale nie była tak przejrzysta, jak dziś. System, do którego jesteśmy przyzwyczajeni, został wprowadzony dopiero w 1870 roku. Do tego czasu w całym mieście funkcjonowała numeracja zaczynająca się przy dzisiejszej ulicy Kościelnej, biegnąca dalej ulicami Zacisze, Szopena, Kutuzowa, 1 Maja, Karpecką, Prusa, AK, Daszyńskiego, Mickiewicza, Sierpnia 80. Pierzeje rynkowe podłączono do wymienionych ulic w dość chaotyczny sposób, co doskonale można zaobserwować na planie z 1773 roku.
Ewald Wernicke opisując Bolesławiec ustalił liczbę posesji miejskich w 1578 roku na 250 w obrębie murów i 148 poza murami. Do roku 1589 łączna ich liczba wzrosła do 432 domów. Numer posesji umieszczano czasami w portalowym zworniku. Do dnia dzisiejszego, po wyburzeniach powojennych, ocalały zaledwie trzy portale z dobrze widoczną dawną numeracją. Pierwszy z nich, z numerem 43 (il. 4) znajduje się w obrębie murów miejskich przy ulicy Szopena 16.
W ciągu ostatnich kilku lat został już dwukrotnie pomalowany kolejnymi warstwami farby olejnej. Pozostałe dwa portale są już poza murami, przy Komuny Paryskiej 1 (Il. 5) z dawnym numerem 307 i Piaskowej 18 z numerem 409 (il. tytułowa).
Zdziwienie może budzić bardzo duża różnica numerów pomiędzy domami, w gruncie rzeczy, niezbyt odległymi od siebie, lecz trzeba pamiętać, że parcelom poza murami miejskimi nadawano numery w dalszej kolejności.
Jako ciekawostkę można dodać, że budynek obecnego przedszkola na ulicy Komuny Paryskiej 1, nieco starszym mieszkańcom kojarzący się z Zajazdem Śląskim, a wcześniej gospodą Kynast (Chojnik), powstał po wojnach napoleońskich na miejscu wyburzonego przez Francuzów starszego obiektu.
Uzupełniając bieg dawnej numeracji poza murami miejskimi można jeszcze dodać, że numer 299 znajdował się przy dzisiejszej ulicy Tyrankiewiczów.
1Dom publiczny
Panie Andrzeju!
Dziękuję za bardzo rzeczowy komentarz. Funkcjonuje w języku codziennym tyle uproszczeń, że się nad nimi w ogóle nie zastanawiamy.
A zamek i przynależne mu prawa były przejmowane przez miasto etapami przez kilkadziesiąt lat. W 1564 roku miasto uzyskało prawo do lenna zamkowego na trzydzieści lat, od 1594 r. już dziedzicznie. A sam obiekt, w zamian za pożyczkę 10000 talarów, miasto przejęło od kamery cesarskiej w 1620 roku.
Ostatecznie zamek zniszczony został w 1642 roku i ruiny stały do połowy XVIII wieku.
Panie Tadeuszu, „zamek miejski”? z tego co pamiętam to władze Bolesławca bardzo długo toczyły spory z zarządcami zamku z ramienia książąt i następnie króla czeskiego, a definitywne przejęcie zamku przez miasto, nastąpiło po jego zniszczeniu w czasie wojny 30. letniej. To było autonomiczne założenie nie będące miejskim i dopiero utrata funkcji militarnej na skutek zniszczeń sprawiła, że miasto przejęło ruiny.
Bardzo ciekawie Pan to wszystko opisał. Dziękuję za tę garść informacji o naszej małej ojczyźnie.