Książka „Samorząd dla mas” powstawała trzy lata i miała 772 bohaterów – ludzi, którzy kandydowali do lokalnego samorządu przez kilka kadencji. Obecny radny miejski z listy komitetu Piotra Romana a także najbardziej barwny i kontrowersyjny radny w latach 1998-2002 postanowił 10 lat temu opowiedzieć historię bolesławieckiej polityki w wolnej Polsce. Dariusz Mucha postanowił pokazać politykę od zaplecza, ujawnić zakulisowe negocjacje i gry lokalnych polityków, aby czytelnik dowiedział się, jak wybierano prezydentów w czasach, gdy nie było wyborów bezpośrednich, albo kto, za co, i jakie stanowiska otrzymywał.
Mucha opisał pięć kadencji samorządu, począwszy od Miejskiej Rady Narodowej w latach 88. – 90. po kadencję trwającą w 2006 roku. Przebrnął przez 15 tysięcy stron protokołów, rozmawiał z wieloma ludźmi i zebrał mnóstwo informacji.
Książka ukazała się tuż przed wyborami samorządowymi, w których po raz pierwszy o reelekcję starał się prezydent Piotr Roman. Jego najsilniejszym konkurentem wydawał się być wówczas poprzedni prezydent, Józef Burniak. Publikacja Muchy nie stawiała tego drugiego w dobrym świetle, w pewnym sensie wpisała się w kampanię Piotra Romana.
– Chodziło mi o pokazanie obszaru samorządu, którego wyborcy nie znają – mówił autor w 2006 roku. Opracowanie zadedykował „mieszkańcom i urzędnikom, pod rozwagę politykom”.
Nieznany obszar samorządu stanowiły także zapomniane fakty. Na przykład taki, że pierwszy supermarket w mieście miał powstać już w 1993 roku tuż koło cmentarza Kutuzowa. Wśród ciekawostek zawartych w książce znajdziemy także informację, że 26 lat temu, na ósmej sesji pierwszego samorządu w trzeciej RP radny Tadeusz Roksela zgłosił interpelację w sprawie braku świeżego masła w sklepach. W tej samej kadencji obecny prezydent miasta, a wówczas radny Piotr Roman, interpelował w sprawie pcheł w piwnicach.
Wydanie książki Dariusz Mucha sfinansował sam, bo chciał mieć kontrolę nad treścią i formą. Wznowień nie było. Ciągu dalszego autor nie planuje.
Książka znakomita pokazująca perfekcyjnie małostkowy styl prowadzenia polityki lokalnej, której zdecydowanie brakuje myśli globalnej a co za tym idzie prawdziwego z wnętrza tej społeczności pochodzącego działania lokalnego. Działanie to niestety oparte jest i było na niezdarnym naśladownictwie, tego co się zrozumiało oglądając postęp u innych lub zagranicą. Przykładem tego jest zdziwienie i oburzenie gdy zagraniczni politycy pouczają nasze rządy gdy to naśladownictwo przybiera kuriozalne rozmiary. Darek pokazuje tę beznadzieję lokalnych władz, które nie potrafią wytworzyć nic oryginalnego. Pławiąc się w iluzji wielkiego działania, wynikającego z kultury gościa, który zobowiązany zauważyć i pochwalić za coś nawet błahego gospodarza i co wynika również z poprawności politycznej. Warto przed wyborami powrócić do tej lektury by rozwiać wreszcie iluzję rozwoju jakie proponują obecne władze.
Czekam z utęsknieniem na ten dzień, w którym ta rzesza oświeconych przedstawi gdzieś do wglądu społeczności lokalnej, na piśmie lub w innej postaci, te wizje rozwoju Bolesławca i regionu, które nie będą iluzjami.
Bardzo dobra książka. Bardzo wartościowe są, zgromadzone w jednej pozycji, informacje związane z wynikami kolejnych wyborów. Lektura obowiązkowa dla tych, którzy interesują się polityką lokalną. Szereg animozji, o których można przeczytać w książce p. Dariusza – rzuca się do dziś dnia na lokalną scenę polityczną.