Szok! W Bolesławieckim Rynku pojawiły się normalne stojaki rowerowe (nie wiemy kiedy, ale to może być dywersja). Normalne, bo pozwalające przypiąć ramę roweru a nie tylko koło jak to miało miejsce w dotychczas instalowanych w Bolesławcu stojakach piętnowanych zresztą przez nas w cyklu Kretyństwa Rowerowe.
Ktoś dojrzał do tego, aby rowerzystów potraktować w sposób cywilizowany, jeszcze kilka lat i będą u nas budowane ścieżki rowerowe nie z kostki, a z asfaltu i to nie tylko w miasteczku rowerowym.
Żeby jednak nie było tak różowo, wizyta w Rynku z aparatem przypomina o jego zagospodarowaniu i tekście Żeby było brzydziej, gdzie pisaliśmy m.in. o tym jak psuje się estetykę miejsc publicznych.
Pisaliśmy tak: Fontanna w bolesławieckim Rynku swój urok ma w tym, że jest równo z płytą Rynku. Wyglądała ładnie, bo strumienie wody tryskały z poziomu „podłogi”. Pewnego dnia jednak jakiś zdolny pan z PWiK jadąc ciężarówką przez Rynek wjechał na fontannę i ją uszkodził. Myślenie samorządowe o przestrzeni publicznej nakazało postawić na rogach fontanny cztery kwadratowe kwietniki i zabić jej urok. Tam nie ma ruchu samochodów, więc po co? Do tego dodano ceramiczną ławkę, która być może w innym miejscu miasta wyglądałaby dobrze, ale tam pasuje jak pięść do oka. (Cały tekst TUTAJ.)
Klomby to mało, ktoś wpadł na pomysł, że w Rynku przyda się także trawnik pod klombem:
No i poczucie estetyki naszych władz pozwala na wyrażenie zgody na zamontowanie w Rynku takiej reklamy:
Czy grafik płakał jak projektował ten misz masz? Czy naprawdę im bardziej nawalone, naćkane i naciapane, to reklama będzie skuteczniejsza? Czy też płacili za projekt od słowa i zdjęcia? A może autor reklamy nie lubi Term Bolesławiec?
Naprawdę przydałby się w tym mieście ktoś, kto widząc takie koszmarki reklamowe i inne paskudztwa, przynajmniej na starówce, mógłby powiedzieć veto.