Od kilku miesięcy atmosfera w bolesławieckim Starostwie Powiatowym, a szczególnie podczas sesji Rady Powiatu jest inna. Urzędnicy, radni a także znajomi i mieszkańcy naszego powiatu mniej lub bardziej skrycie komentują aktywność starosty w związku z jego chorobą. I choć sam starosta stara się na tyle, na ile zdrowie pozwala, to bez wątpienia jego absencja nie pozostaje bez wpływu na aktywność Powiatu i zachowania pewnych środowisk; szczególnie, że całość dusi się w politycznym sosie własnym.
Gentelmen’s agreement
Jeszcze kilka dni temu nie myślałem nawet, że będę chciał skomentować publicznie sytuację w jakiej znalazł się powiat i koalicja nim rządząca (PO PSL SLD) w kontekście niedyspozycji starosty i politycznego wiatru zmian. Zdecydowałem się jednak napisać kilka słów po ostatniej wypowiedzi starosty dla Muzycznego Radia, w której skomentował przyjęcie przez Radę Powiatu sprawozdania z wykonania budżetu powiatu za 2015. W swojej wypowiedzi dla radia starosta stwierdził, że „smuci go zachowanie opozycji, która nie poparła tego wykonania, tym bardziej, że nie powiedziała dlaczego…”. Nieprawda, „powiedziała”, a z uwagi na atmosferę jaka panuje na sesjach od kilku miesięcy, zrobiliśmy to bardzo delikatnie i taktownie bez zbędnych emocji. Uznaliśmy, że w imieniu radnych Ziemi Bolesławieckiej oraz niektórych radnych spoza mojego klubu, sprawozdanie z wykonania budżetu skomentuję ja i zrobię to bez podkręcania politycznej atmosfery. Wykonanie budżetu za 2015 bezwzględnie łączy się z samym budżetem 2015, a wg mnie (i nie tylko) zgubiono w nim priorytety jakimi są Szpital i Szkoła Specjalna. Tego zabrakło. Zresztą Zarząd Powiatu obiecał, że w maju br. przedstawi (po raz kolejny) koncepcję polepszenia warunków w jakich znajdują się uczniowie i nauczyciele Szkoły Specjalnej. Do tej pory żadnego materiału radni nie otrzymali. Czekamy. Do mojej oceny, czy komentarza na owej sesji nikt z Zarządu Powiatu się nie odniósł, a ja odebrałem to właśnie jako swoistą gentelmen’s agreement, na podstawie której przyjmujemy bez złośliwych komentarzy zdanie drugiej strony. Panowie z Zarządu włącznie ze starostą przyjęli do wiadomości moje uwagi, rezygnując z typowego bicia piany. I to było mądre, doceniłem to. Wszyscy radni mają z tyłu głowy stan zdrowia starosty i przyznaję, że w jakimś stopniu z tego powodu traktujemy go dość wyjątkowo, choć przypuszczam, że starosta nie chce, żeby się nad nim litować. Wiadomo, facet i doświadczony polityk. Z tego względu na jednej z ostatnich sesji wyraziłem swoje uznanie, że mimo przeciwności, ma siłę brać udział w sesjach i merytorycznie odnosi się do naszych wypowiedzi. Powiem, że paradoksalnie obrady przybrały nową, ludzką twarz… Starosta, w swoich wypowiedziach zrezygnował z nieobcej mu ironii i familiarności w relacjach z opozycją, a my nie podnosimy temperatury sporów.
Mogłoby tak pozostać, ale wypowiedź dla Muzycznego Radia, które fakturuje Starostwo dała mi do zrozumienia, że starosta prowadzi jednak polityczną grę, bo jedno mówi na sesji do radnych zachowując pokój, a co innego przekazuje opinii publicznej, tak naprawdę nie mówiąc prawdy. Wydaje mi się, że w ten sposób złamał tę gentelmen’s agreement, którą napisało samo życie. Szkoda.
Z czym to zjeść?
Jako, że wybory parlamentarne z jesieni 2015 nie miały bezpośrednio wpływu na układ rządzący w naszym powiecie, to „odłamki” tamtych wydarzeń, w związku ze zmianą obozu władzy w Polsce, już tak. Po przegranych wyborach parlamentarnych PO nie dość, że musiała (musi) znosić gorycz porażki, to musiała (musi) także uporać się z wewnętrznymi niepokojami i kryzysem przywództwa swojej formacji. Szefem został Schetyna, któremu bardzo nie po drodze z bolesławieckimi działaczami wspierającymi Protasiewicza – oponenta Schetyny. Kryzys panujący w dolnośląskich strukturach PO skutkował ich rozwiązaniem i odwołaniem Protasiewicza z funkcji szefa regionalnej PO. W niełaskę nowych władz partii popadli nie tylko bolesławieccy działacze, ale przede wszystkim marszałek województwa Przybylski, który w Sejmiku, aby zachować stanowisko, musiał uciekać z PO nawiązując koalicję m.in. z Bezpartyjnymi Samorządowcami. Przybylskiemu udało się „zabrać” ze sobą kilku radnych PO, którzy w Sejmiku tak naprawdę są ludźmi Dutkiewicza – prezydenta Wrocławia. Nowa koalicja w Sejmiku powstała, Przybylski zachował stanowisko, ale PiS oficjalnie już mówi o szykowanym wniosku o odwołanie Przybylskiego z funkcji marszałka województwa. Uważam, że plan PiS jest całkiem realny, wszak Wrocław i Dutkiewicz szykują się do ogromnej imprezy – Europejskiej Stolicy Kultury (i nie tylko), co bez pomocy Rządu będzie bardzo trudnym zadaniem do wykonania. Dzisiaj za Przybylskim nie stoją w zasadzie żadne siły, a, że polityka to gra interesów, to rewolta wydaje się być całkiem realna. Przypuszczam także, że zmiany, których jesteśmy świadkami, to wcześniej zaplanowany ruch mający na celu ostateczne rozbicie PO w Sejmiku, a zanęcony utrzymaniem funkcji marszałka Przybylski gładko wyszedł z PO i dał się złapać w pułapkę; choć tak naprawdę, aby utrzymać stanowisko marszałka wyjścia nie miał.
Lokalny kociołek
Zdawać by się mogło, że wszystkie te wydarzenia i plany nie mają większego wpływu na bolesławiecką politykę, bo są gdzieś tam, daleko poza Bolesławcem, jednak i do nas powoli doleciał wiatr zmian, a przynajmniej do Powiatu, gdzie w układzie rządzącym pozostaje koalicja PO PSL SLD (scementowana funkcją etatowego członka zarządu). Aktywność polityczna i uzyskane w konsekwencji jej uprawiania funkcje i stanowiska na pstrym koniu jeżdżą i każdy kto się polityką para musi się z tym liczyć. Wszystkie strachy i próżnię jaką przeżywa obecnie również bolesławiecka PO oraz niedyspozycja starosty nie pozostaną wg mnie bez echa na samorządową politykę i lokalne struktury tej partii. Nie będzie chyba już tajemnicą jeśli napiszę, że w tym układzie i w takim stanie rzeczy możemy, jeszcze w roku bieżącym, być świadkami próby zmiany starosty bolesławieckiego. Kto wg obecnej koalicji, a szczególnie lokalnej PO, miałby go zastąpić? Cóż, ta jak wspomniałem, wiatr zmian wielkiej polityki dotarł i do Bolesławca, w którym funkcjonuje ostatnia w mieście spółka Skarbu Państwa – Zakłady Ceramiczne. Na obsadę prezesa tej firmy wciąż wpływ ma zatem rządząca w kraju opcja polityczna. Szefem spółki jest wciąż Karol Stasik – szef powiatowych struktur PO, ale także radny i przewodniczący Rady Powiatu Bolesławieckiego. W tym przypadku zmiany prezesa są pewne i nastąpią raczej szybciej niż później. Spekuluje się zatem, że to właśnie Stasik miałby zastąpić Kwaśniewskiego. Czy do tego dojdzie? A może czeka nas come backPrzybylskiego?
Gorąco w bolesławieckiej PO. Mam wrażenie, że panowie sami nie bardzo wiedzą co robić i chyba teraz już tylko czekają na kata. Równolegle, drugi garnitur lokalnych działaczy liczy, że na żaglach zmian i tych wszystkich okoliczności uda im się wejść do pierwszego szeregu, a nawet zmienić szefa miejskich struktur PO, którym jest obecny starosta. Dobrą okazją do tego żeby pokazać swoją aktywność był niedawny wyjazd bolesławieckich działaczy na marsz KOD-u do Warszawy, a zapewne będą kolejne pola do popisu.
Ewentualna zmiana starosty w ramach rządzącej powiatem koalicji jest możliwa pod warunkiem, że PO spełni oczekiwania (również te personalne) silnego współkoalicjana jakim jest PSL, który w Radzie Powiatu posiada tyle samo radnych co PO (5). Mimo tego potencjału, lokalny PSL sprawia jednak wrażenie, jakby chciał być w cieniu, choć wcale tego nie musi robić, a przy osłabionej PO z powodzeniem może zacząć dyktować warunki, a nawet zainicjować zmianę układu rządzącego doprowadzając do efektywnej współpracy z miastem i wszystkimi gminami. Coraz bardziej świadomy swego potencjału PSL może przyczynić się do tego, aby zacząć zarządzać, a nie tylko administrować Powiatem. To chyba dobry czas i ostatni moment na takie decyzje, bo za 2 lata będzie dla nich niestety za późno.
Diagnoza
Moment w jakim znalazł się powiat bolesławiecki to, jak widać, skutek splotu wielu, często powiązanych ze sobą czynników, sytuacji, ale także zupełnie przypadkowych zdarzeń, które mają i będą miały wpływ na podejmowane przez samorządowców i lokalnych działaczy decyzje. Zmiana będzie dobra, ale pod warunkiem, że odbędzie się z korzyścią dla mieszkańców powiatu i uzyska się nową strategię oraz nową jakość w relacji powiat-miasto-gminy. W innym przypadku będzie to tylko przysłowiowa zmiana przy korycie, by żyło się lepiej…, ale tylko wybranym.