Domowe tygrysy z Bolesławca, czyli jak nudno jest w Ratuszu

Bywają redakcje w których z braku operatywności dziennikarzy patrzy się w kalendarz i szuka się jakiegoś święta. Ok, dziś Dzień Pocałunku, robimy newsa o całowaniu się. Głupie? Głupie, ale lenistwo ma więcej niż 50 twarzy.

Problem w tym, że w Bolesławcu Urząd Miasta powołał niedawno coś na kształt własnej TV, zatrudniono nawet kogoś kto filmuje i montuje rozmaite newsy o przebogatej ofercie miejskich instytucji, sfilmuje uśmiechy pana prezydenta i jego urzędników, oddanie kawałka chodnika czy sesję Rady Miasta albo też polata sobie dronem na koszt podatników.

Tak, my też nie wiemy po co, skoro w dużej mierze tym samym zajmują się lokalne telewizje i portale. Nawet biorą za to kasę. Też publiczną.

Czasem jednak ratuszowa TV prawdopodobnie nie ma co filmować i czym pokazać, że Bolesławiec mlekiem, miodem i tak dalej…

Ale na szczęście są takie wspaniałe dni jak Dzień Kota i one też nadają się do „zrobienia”. W końcu podatnicy za te zabawy w miejską promocję płacą i siedzieć bezczynnie w Ratuszu raczej nie wypada. Zatem miejscy urzędnicy (prawdopodobnie pani rzecznik Agnieszka Gergont wraz ze specem od wideo) ruszają w teren albo w Internet i łowią zdjęcia kotów po czym montują takiego potworka jak to, co widzicie powyżej. Obejrzyjcie to, wrażenia bezcenne, warsztat też.

Po co? Zapewne ktoś w Ratuszu wie. Dlaczego? Bo podatnikom nie przeszkadza, że płacą za pracę urzędników tworzących takie samorządowe „newsy”.

Aby ratuszowe tuzy od promocji się nie nudziły, proponujemy kolejne tematy do końca miesiąca: