Przedstawiciele mieszkańców nagminnie zatrudniają się w spółkach lub urzędach. To prowadzi do finansowego uzależnienia od szefów gmin i może łatwo wywołać konflikt interesów – pisze dzisiejsza Gazeta Prawna. I trudno oprzeć się wrażeniu, że pisze także o Bolesławcu.
W Gazecie czytamy m.in:
Zjawisko ma powszechny charakter. Jak wynika z badań przeprowadzonych w ubiegłym roku przez Fundację Batorego (analizie poddano 8786 oświadczeń z 475 samorządów wszystkich szczebli), aż 36 proc. przebadanych radnych wszystkich szczebli podejmuje różnego rodzaju aktywność zarobkową w sferze publicznej – od pełnoetatowego zatrudnienia po umowy o dzieło czy zlecenia (dotyczy to 30 proc. radnych gminnych, 57 proc. radnych powiatowych i 55 proc. radnych wojewódzkich). To oznacza, że ponad jedna trzecia z nich dorabia np. w jednostkach podległych organowi wykonawczemu samorządu, np. w szkołach, szpitalach, ośrodkach pomocy społecznej czy instytucjach finansowanych ze środków publicznych.
Cały artykuł możesz przeczytać TUTAJ.
Jaka patologia? Tak miało być i tak jest, przecież OTAKE POLSKIE WALCZYLIŚMY:)
Mało tego, u nas nie tylko pracują w tych jednostkach, ale zajmują kierownicze lub dyrektorskie stanowiska. To jest patologia samorządu.