„Zależy nam na wychowankach Szkoły Specjalnej, dlatego wybudujemy im nową szkołę”. Tego typu deklaracje płynęły z dość kosztownie wyremontowanego okrąglaka mniej więcej co 4 lata w rytmie wyznaczanym przez kolejne wybory. Płynęły także z nowej siedziby Starostwa przy ul. Armii Krajowej… Płynęły.
Nie inaczej było przed ostatnimi wyborami samorządowymi, jesienią 2014. Wówczas na powiatowych stronach internetowych, telewizjach, gazetach i na ławkach w parku można było przeczytać i usłyszeć: „Starosta Bolesławiecki podkreśla, że najważniejszym priorytetem jest budowa szkoły specjalnej, czyli budowa Powiatowego Centrum Edukacji i Rehabilitacji, w tym nowoczesnych warsztatów terapii zajęciowej. Szkoła będzie zbudowana w oparciu o dofinansowanie z Unii. Są już konkretne opracowania i wizualizacje.”
To prawda, są już konkretne opracowania i wizualizacje (fot. wyżej), które prezentowano przed wyborami samorządowymi 2014. Marzenia te, jak do tej pory, kosztowały podatników 39.800 zł. Z tym, że wczoraj radni powiatowi i miejscy (o których później) z prezydentem na czele dowiedzieli się, że szkoła budowana nie będzie, bo kasy nie ma. Co ciekawe, w czerwcu 2015 starosta ogłosił przetarg na „Opracowanie dokumentacji projektowej dla zadania pn. Budowa Powiatowego Centrum Kształcenia i Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych w Bolesławcu”. Przetarg rozstrzygnięto, a Powiat poinformował pod koniec lipca, że wybrano firmę, z którą podpisanie umowy na opracowanie w/w dokumentacji opiewać ma na kwotę 188.560 zł. Domyślam się, że firma projektowa zaczęła już rysować… Pytanie tylko po co? Wizualizacje i opracowania przybiorą teraz postać opasłych tomów, które poleżą na półce starosty pół roku, a potem trafią do przepastnych archiwów Starostwa Powiatowego, gdzie zapewne będą pilnie strzeżone z uwagi na swoją wartość.
Jeszcze tydzień temu, podczas komisji powiatowych i miejskich, starosta zapewniał, że Szkoła Specjalna będzie budowana. Odwiedził nawet Ratusz, aby przekonać prezydenta i radnych miejskich do zmiany planu zagospodarowania przestrzennego, aby drożej sprzedać grunt z budynkiem, w którym mieści się siedziba starej Szkoły Specjalnej. Radni słysząc, że pieniądze ze sprzedaży gruntu zasilą budżet budowy nowej Szkoły Specjalnej przyklasnęli przedwczoraj staroście i uznaniem podnieśli ręce do góry. Plan zmienili i w sumie dobrze, bo kasy w budżecie powiatowym nigdy za wiele. Co dziś mogą prezydent i radni powiedzieć?, pisać nie będę… powiedzą sami.
Wartość inwestycji budowy nowej Szkoły Specjalnej to raz 12 mln, raz 15 mln, a jak możemy przypuszczać, na przykładzie wcześniejszych, źle oszacowanych inwestycji, mogłoby to wynieść i 20 mln zł. Fakt, bez środków UE oraz wsparcia miasta jest to wydatek nie do udźwignięcia dla powiatowego budżetu, bo z tyłu głowy Szpital i konieczność budowy nowego bloku operacyjnego. Współpracy z miastem ciągle brak.
Jakie są zatem plany? Z ust starosty padają aktualnie deklaracje o przeniesieniu Szkoły Specjalnej do (uwaga!) „JAKIEGOŚ” budynku, nie wiadomo jakiego. Czyli są to teksty, które dzieci i rodzice Szkoły Specjalnej słyszą od 1999r. kiedy to Powiat przejął od państwa budynek. Na moją propozycję o rozważeniu podjęcia współpracy z miastem i zaadaptowaniu np. budynku po Domu Handlowym „Mieszko”, który kupiło miasto, dziwnie na mnie spojrzano. To tylko propozycja, a budynek w centrum miasta, blisko basen, teatr, kino, muzeum, boiska co jest bardzo istotne z powodu dysfunkcji z jakimi zmagają się dzieci ich rodzice i opiekunowie.
Co teraz będzie? Nic nie będzie… Znów zaczną myśleć, snuć plany i wizualizacje, którymi będą karmić nas jesienią 2018, tuż przed kolejnymi wyborami. Może, żeby wzmocnić swoje marzycielskie moce obliczeniowe zatrudnią kolejnego płatnego członka Zarządu, bo jeden, odpowiedzialny właśnie za sprawy osób niepełnosprawnych już jest. Uczniom i rodzicom Szkoły Specjalnej proponuję wziąć udział w przedwyborczym (23.10.br.) otwarciu przepłaconego, pierwszego na świecie Orlika lekkoatletycznego na strumyku. Zjadą się wszyscy kandydaci PO biorący udział we wszystkich możliwych wyborach. Jest duża szansa, że znowu Wam coś obiecają.
Pan od polskiego i wojskowy decydują o milionach złotych z naszych podatków… Zdziwieni?
Kto odpowie za wyrzucone w błoto pieniądze? W biznesie odpowiadaliby własnym majątkiem, tu jednak zapłacimy my i oni mają to w d…ie bo to nie ich pieniądze! Gdyby ten polonista i wojskowy choć przez rok zajmowali się biznesem na własną rękę zrozumieliby czym jest pieniądz i jak należy go szanować. O dotrzymywaniu obietnic nie wspomnę.