Mirosław Sakowski nie chciał sobie zrobić ze mną selfie w jeleniogórskim sądzie – tak powinien zacząć się ten tekst według żartów moich przyjaciół. Żart nawet nie jest taki głupi, ale boję się pozwu w trybie wyborczym, że szkaluję kandydata poniżając go w oczach wyborców sugestią, że nie chce sobie robić selfie z wyborcami.
Można powiedzieć, że wygrałem w sądzie z dyrektorem Sakowskim, ale tak naprawdę to sąd oddalił jego wniosek. Fakt, że zrobił to godząc się z moją argumentacją.
Pan Sakowski zażyczył sobie we wniosku do sądu abym opublikował przeprosiny w formie bannerów na Bobrzanach, Bolec.Info i na portalu Istotne informacje (wiem, że takiego nie ma, ale pan dyrektor nie wie jak się nazywa portal, który wystawia faktury Radzie Rodziców II LO). Chciał też, abym wpłacił 1000 zł na Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Nie będę przytaczał całego jego wniosku, bo nie świadczy on dobrze o panu dyrektorze i znowu by było, że obsmarowałem kandydata.
Broniłem się stwierdzając oczywistości. Wywiad z panią Łuczak to nie jest materiał wyborczy, więc rozpatrywanie sprawy w trybie wyborczym nie miało podstaw. Dlaczego nie jest to materiał wyborczy?
Wywiad by powstał i tak, bo powodem jego realizacji nie były wybory samorządowe. Związki polityczne dyrektora są jedynie wątkiem pobocznym w wywiadzie. Dotyczy on m.in. kosztownego niezachowania wymogów formalnych przez dyrektora dużej szkoły w Bolesławcu, co jest informacją istotną dla interesu publicznego. Ja nie prowadzę w tym wywiadzie agitacji wyborczej. Ja jedynie zadawałem pytania, aby pani Łuczak mogła opowiedzieć swoją historię.
Co ważne, wywiad nie powstał z mojej inicjatywy, to pani Łuczak szukała ze mną kontaktu, i to nie teraz a gdzieś na początku sierpnia, kiedy kampania była jeszcze w powijakach. Wcześniej pani Łuczak nawet nie znałem. Zwróciła się do mnie, co może być istotne, bo doszła do wniosku, że Bobrzanie.pl podejmą temat wskutek swojej niezależności. Nie było dla niej tajemnicą, że największe bolesławieckie portale realizują zlecenia reklamowe dla starostwa powiatowego. Jeden z nich, Istotne.pl, realizował także zlecenia dla II LO za pieniądze Rady Rodziców. To właśnie było pierwszy tematem, z którym zwróciła się do mnie pani Łuczak. Jej dziecko uczyło się w szkole zarządzanej przez pana Sakowskiego i niepokoiło ją wydawanie w ten sposób pieniędzy wpłacanych przez rodziców na potrzeby dzieci.
Pan dyrektor jest działaczem politycznym nie tylko podczas wyborów. Był przez dwie kadencje radnym i był kandydatem na radnego w poprzednich wyborach w 2014. Kandyduje też w wyborach parlamentarnych 25 października. Trudno byłoby opublikować taki wywiad w okresie, gdy pan dyrektor nie jest kandydatem lub radnym.
Wniosek pana Sakowskiego był również o tyle niezasadny, że wiedza o kandydatach w wyborach też jest ważna dla interesu publicznego. Jest ważne jak i na co, oraz wskutek jakich i czyich decyzji, są wydawane publiczne pieniądze. Tutaj zostały wydane niepotrzebnie wskutek postępowania dyrektora co on sam przyznał w swoim rozpatrywanym przez sąd wniosku.
Gdyby sąd uznał za zasadny wniosek pana Sakowskiego i mnie ukarał oznaczałoby to, że w okresie kampanii wyborczych jest zabroniona jakakolwiek krytyka kandydatów w wyborach sprawujących funkcje publiczne. Rozumiem, że lektura wywiadu mogła być dla pana Sakowskiego przykra, ale to są konsekwencje sprawowania funkcji publicznej i sposobu w jaki rozstał się z pracownicą a nie konsekwencje wyborów uzupełniających do rady miasta, w których obecnie startuje.
Koszty zwolnienia pani Łuczak, koszty spraw sądowych z nią, odprawy i odszkodowania – wszystko to co sam sąd stwierdził na sali i w uzasadnieniu swojego postanowienia, to więcej niż 13 000 zł.
Taka, w skrócie, była moja argumentacja w sądzie.
Pan Sakowski w sądzie mówił pasjonujące rzeczy. Twierdził np. że pracuję dla komitetu wyborczego Piwnica Paryska, bo reklama tego lokalu jest na portalu Bobrzanie.pl. Według tej logiki pracuję także dla komitetów wyborczych UPC, Lost World Minigolf czy komitetu wyborczego Google. Nie chcę pastwić się nad panem dyrektorem i przytaczać innych rewelacji, którymi raczył sąd.
Szczerze mówiąc miałem nadzieję, że pojawi się jakieś oświadczenie starostwa, które podsumuje ile kosztowało zwolnienie pani Łuczak. Z odprawą, kosztami zastępstw procesowych itd. Zamiast tego pan starosta Kwaśniewski postanowił mnie zdyskredytować w oczach czytelników. Jest to o tyle nielogiczne, że z jego oświadczenia wynika, że sam się dyskredytuję. Przyznam, że fakt, iż pan starosta mający na głowie mnóstwo ważnych spraw i problemów, poświęca czas na to, co sam robię bez jego pomocy, rodzi we mnie poczucie winy. Muszę jednak jakoś z tym żyć.
Co ciekawe pan starosta sugeruje w swoim oświadczeniu, że cios wymierzony w jego kolegę partyjnego to m.in. skutek moich powiązań z Ziemią Bolesławiecką i że jej kandydat a jednocześnie przeciwnik wyborczy pana Sakowskiego, Hubert Prabucki, to mój kolega. Zaczynam się gubić… pracuję dla komitetu Ziemia Bolesławiecka czy dla komitetu Piwnica Paryska? A może Nowak i Prabucki zrobili zrzutę, żeby mnie za kilka srebrników poszczuć na Bogu ducha winnego dyrektora z PO?
„Obiektywizm redaktora Łętowskiego pozostawia więc wiele do życzenia.” – pisze starosta Dariusz Kwaśniewski. Raduje mnie to, że wspólnota partyjna, komitetowa i wyborcza oraz prywatna bliska znajomość z podległym mu dyrektorem (możemy to poszerzyć na wielu pracowników powiatowych instytucji) nie wpływa na jego obiektywizm w ocenie działań dyrektora szkoły. To budujące i dające nadzieję, że zarządzanie powiatem będzie jeszcze bardziej doskonałe. O ile doskonalsze być może…
Pan starosta pisze: „Dyrektor Sakowski swoim działaniem doprowadził do konieczności wypłaty odszkodowania w wysokości 7623,53 zł. Podkreślam: 7623,53 zł, nie zaś 13 tysięcy zł, co jest NIEPRAWDZIWĄ tezą artykułu.”
Jest pan pewien, panie starosto, że wszystko pan policzył? Rozumiem, że ten kto reprezentował szkołę w sądzie robił to za darmo, że przy okazji przelewów dla pani Łuczak nie trzeba było nic wpłacić do ZUS, że prawnik Solidarności nie dostał ani złotówki a to, że dyrektor „nie wyrobił się ze zwolnieniem” do 31 sierpnia nie kosztowało ani grosza więcej…
Proszę poprosić dyrektora Sakowskiego, żeby udostępnił panu uzasadnienie postanowienia sądu z 9 września, tam jest zdanie na ten temat. Może pan go poprosić jako partyjnego kolegę, któremu,mam nadzieję, udzielił pan urlopu z pracy na czas politycznych bojów w sądzie i na pracę przy kampanii wyborczej o ile para się nią w czasie pracy w szkole. Ufam, że tego nie czyni.
Wspomina pan starosta w swoim oświadczeniu, że jedną sprawę w sądzie pracy pani Łuczak wygrała, jedną przegrała a jedną umorzono. Umorzono, ale zapomniał pan dodać, że wskutek ugody. Nie podał pan kosztów i konsekwencji finansowych tej ugody. Gdyby zamierzał pan je podać to pozwolę sobie ponownie zwrócić uwagę, że koszty walk sądowych to nie tylko zasądzone kwoty.
„Zdaniem Sądu dyrektor Mirosław Sakowski nie zachował wymogów formalnych rozwiązania z powódką Wiesławą Łuczak umowy o pracę za wypowiedzeniem”. To cytat z wyroku Sądu Pracy sprzed roku. Wyroku skutkującego odszkodowaniem wypłaconym z publicznych pieniędzy.
Pozbawienie dyrektora nagrody rocznej i zmniejszenie (do jakiej wysokości?) dodatku motywacyjnego traktuje pan jako karę, jako upomnienie, jako konsekwencję? Bo jeśli pozbawienie nagrody jest karą… to czy brak kary jest formą nagrody?
Najistotniejsze fragmenty uzasadnienia decyzji jeleniogórskiego sądu oddalającego wniosek przeciwko mnie:
„W ocenie sądu artykuł ten nie miał charakteru wyborczego.”
„Nie była to również forma agitacji wyborczej”
Nie wygrałem w sądzie z panem Sakowskim. Pan Sakowski apelował, złożył zażalenie na postanowienie jeleniogórskiego sądu, ale sąd apelacyjny oddalił jego zażalenie … i też nie wygrałem. Przegrała za to (w sensie metaforycznym) Platforma Samorządowa Powiatu Bolesławieckiego czy też Platforma Obywatelska. Żart to być może niezbyt wysokich lotów, ale koledzy z Prawa i Sprawiedliwości, jeśli wygrają jesienią naprawdę powinni rozważyć ufundowanie jakichś medali kolegom z PO.