Panie Starosto,
Z nieukrywanym zadowoleniem przyjęłam zainteresowanie się, po wielu miesiącach bezczynności, sytuacją w podległych Panu placówkach oświatowych, co zostało zainicjowane wywiadem, którego udzieliłam p.Łętowskiemu. Stawiane były w nim ważkie pytania, pozwolę sobie za Pana wzorem, zacytować stawiane kwestie:
„Słowo wytrych „niż demograficzny” skutkuje pozostawieniem przepełnionych klas z okresu zwiększonej ilości uczniów, ograniczono jedynie ilość godzin pracy nauczycielskiej z niezasadnie „ludnymi” klasami, aby ograniczyć wydatki z kasy samorządowej. Takie działanie nie może się odbić na jakości nauczania, 30 uczniów szukających odpowiedzi na ważkie pytania w trakcie 45-minutowego kontaktu z opiekunem trudno uznać za standard XXI-wieku w państwie należącym do Unii Europejskiej.”
Wskazywałam środowiska odpowiedzialne za ten stan rzeczy:
„Polityka „krótkiej kołderki” w szkolnictwie realizowana jest na szczeblu samorządowym, to władze powiatu bolesławieckiego odpowiadają za sytuację w szkolnictwie średnim, przydzielają środki finansowe, mianują dyrektorów, oczywiście czynią to w konkursach. Przekonanie o własnej nieomylności, wprowadzenie systemu nakazowo-rozdzielczego rodem z socjalizmu to oczywiste wnioski płynące z polityki oświatowej realizowanej przez Starostwo Bolesławieckie. „
Niestety, co konstatuję z prawdziwym żalem, nie potrafił Pan spojrzeć na istotę problemu, ograniczając się do bezrefleksyjnych połajanek, epatując się szczegółami usłużnie podsuniętego wyroku sądowego, zapomniał o konieczności przeprowadzania wnioskowania przyczynowo-skutkowego. Nie postawił Pan sobie pytania – dlaczego osoba od lat wyrażająca zgodę na pracę w niższym wymiarze czasu w kolejnym roku szkolnym powiedziała „no pasaran”? Przecież to Pańskie służby uznały za, mówiąc delikatnie, „niezasadne” przydzielanie nauczania informatyki w klasach maturalnych Panu Jackowi Majowi,
W tym oświadczeniu jedyny maj to tylko miesiąc dopinania organizacji nowego roku szkolnego, w tym określania wysokości zatrudnienia dla wszystkich nauczycieli. Mechanicznie cytuje Pan słowa układające się w zdania
„dyrektor Sakowski na rozprawie w dniu 13 sierpnia zaproponował Pani Łuczak powrót do pracy w wymiarze 14/18 etatu nauczyciela informatyki a także prowadzenia rysunku technicznego oraz nauczania indywidualnego. Co ciekawe dla sprawy Pani Łuczak odmówiła argumentując, iż nie wyobraża sobie powrotu do pracy„
nie stawiając sobie pytania jakimi metodami dyrektor Sakowski skłoniłby nauczycieli, posiadających podpisane z końcem maja umowy, do odstąpienia swoich kilkunastu godzin. Nie zastanowiły Pana cudowne umiejętności dyrektora Sakowskiego potrafiącego 12,37 godzin informatyki, wykazane Starostwu w arkuszu organizacji szkoły, rozmnożyć w Sądzie do liczby 14?. Postawił Pan sobie pytanie kto miał prowadzić nauczanie rysunku technicznego w przedstawionym starostwu z końcem kwietnia (zakładam, że przez zwykły ludzki błąd pomylił Pan terminy) arkuszu organizacyjnym, skoro nie wytypowano jedynego nauczyciela w II LO posiadającego odpowiednie kwalifikacje? Zapewne jako absolwent technikum nie kwestionuje Pan wiedzy nabytej w tego typu szkole, popartej dyplomem w zakresie „dokumentacji budowlanej” jako asystent architekta?
Odpowiem więc Panu jako „koledze po technikum”, postawiłam sobie takie pytania, a podjęte kroki nie były motywowane własnym interesem, ten realizuję na drodze sądowej, a zdobyta wiedza i doświadczenie służyć może poprawie stosunków w szkolnictwie, stosunków o zabarwieniu wręcz „feudalnym”. Wyjaśnię więc koledze różnicę pomiędzy zacytowanym i pogrubionym pojęciem „reprezentująca organizacją związkową” a „członkostwem w związku zawodowym”, co pozwoli uniknąć Starostwu i dyrektorom podległych mu placówek problemów w przyszłości. Każdy pracownik, w tym też nauczyciel, nie należący do jakiegokolwiek związku zawodowego, może zwrócić się do dowolnie wybranego związku, by reprezentował jego interesy, gdyż Związki Zawodowe w Polsce w myśl ustawy mają reprezentować pracowników, a nie własnych członków. Sąd w ustnym uzasadnieniu uczulał dyrektora Sakowskiego na konieczność uwzględniania w jego postępowaniu wszystkich związków związków, pamiętania iż wypowiadanie umowy nauczycielom nie będącym członkami związku także wymaga konsultacji. Nie wiem czy rzeczony nie dosłyszał czy też nie zrozumiał, dość powiedzieć że nie podzielił się tą wiedzą z Panem, skoro podczas sesji Rady Powiatu w dniu 25 września ubiegłego roku wprowadził w błąd radnych narzekając na nadmierne uzwiązkowienie, które wiąże ręce pracodawcy podczas rozwiązywania stosunków pracy.
Stwierdzam także brak przepływu informacji na linii Starosta – prawnik delegowany przez Zarząd Powiatu Bolesławieckiego, który reprezentował dyrektora Sakowskiego w Sądzie (sygn. akt IVP261/14 – grudzień 2014r) w związku z niewypłaceniem ustawowej odprawy emerytalnej, co w efekcie niedotrzymania wymogów formalnych przez dyrektora skutkowało dodatkowymi kwotami.
Panie Starosto, oddaję się do Pańskiej dyspozycji, zastępując Pańskich urzędników wyrażam gotowość wskazania palcem właściwych miejsc w dokumentach, które powinien posiadać Mirosław Sakowski, w razie ich braku przyniosę własne egzemplarze.
Wiesława Łuczak