Jest 1994 r. Maj. Dni Bolesławca. I, jak to ujęła jedna z gazet, najbardziej prestiżowa impreza tych Dni – I Targi Ceramiki Bolesławieckiej. Stały się faktem. Różnie te ,,targi ceramiczne” przez następne lata nazywano by ostatecznie pozostać przy nazwie ,,Święto Ceramiki”.
Jak to się zaczęło?
Impulsem do podjęcia działań była przeczytana przeze mnie wypowiedź niemieckiego tłumacza literatury polskiej, Karla Dedeciusa zatytułowana ,,Okno na świat”. Kontekstem były polsko-niemieckie targi wielobranżowe we Wrocławiu. Mówił, że targi można porównać do okna, przez które jeden naród ma okazję przyjrzeć się drugiemu i, że spojrzenie przez otwarte okno w głąb rzeczywistości sąsiada jest konieczne i pożyteczne. Targi stają się okazją do wymiany doświadczeń i towarów, miejscem spotkań i okazją do nawiązania współpracy.
Zamarzyło się nam, w Bolesławieckim Ośrodku Kultury, żeby w Bolesławcu organizować Targi Ceramiczne. Wiedzieliśmy, że tylko ceramika jest atrakcyjną specjalizacją miasta, która może przyciągnąć klientów i która stwarza okazję dla zaznaczenia tożsamości miasta i promowania go na różne ,,ceramiczne” sposoby.
Tu, gdzie tradycję ceramiczną kontynuują duże zakłady ceramiczne w mieście i mniejsi producenci prywatni w powiecie; tu, gdzie od 1964 r. odbywają się prestiżowe plenery ceramiczno-rzeźbiarskie, gdzie istnieje Muzeum Ceramiki – trzeba realizować takie pomysły, żeby wszystko kręciło się wokół ceramiki w naszym mieście.
Z inicjatywą zorganizowania targów ceramicznych zwróciłam się do prezydenta miasta Józefa Króla. Było oczywiste, że ten pomysł powinien mieć oparcie instytucjonalne w poważnym partnerze. Logiczne było zwrócić się o taki patronat do Zakładów Ceramicznych ,,Bolesławiec”. Prezes zakładu, Kazimierz Surmiak wyraził zgodę i już 25 lutego odbyło się pierwsze spotkanie przedstawicieli większości zakładów ceramicznych. Obecni byli: Kazimierz Surmiak, Zbigniew Juszczak, Andrzej Dudek, Bożena Nowacka, Janusz Jakubowski, Józef Kisielewski, Halina Kozioł, Stanisław Wiza, Andrzej Kowalczyk, Stanisław Kalak, Lech Zwolski, Ryszard Mroczkowski.
Padały cenne uwagi o tendencji światowej organizowania raczej targów specjalistycznych niż wielobranżowych; o tym, że pojawi się publiczność fachowa i że targi mogą stać się szansą pokazania obrazu danej branży oraz okazją do zawierania kontraktów, umów. Ktoś, już wtedy, zwrócił uwagę, że bliski jest moment zepchnięcia Bolesławca (autostrada!) z transgranicznego szlaku i pozbawienia przejeżdżających okazji do poznania klimatu naszego miasta i nabycia bolesławieckiej ceramiki.
Wszyscy zgodnie uznali, że czas najwyższy przystąpić do organizacji takich przedsięwzięć, które zareklamują szeroko w kraju i za granicą samo miasto oraz nasze wyroby ceramiczne. Postanowiono zorganizować, już w maju, I Targi Ceramiki Bolesławieckiej.
Uważałam, że w następnym roku, 1995 roku, powinniśmy pokusić się o przedsięwzięcie na większą skalę czyli Targi Ceramiki w Bolesławcu, zapraszając do udziału firmy krajowe i zagraniczne.
Doszło do konkretnych uzgodnień, organizację powierzono Bolesławieckiemu Ośrodkowi Kultury. I tak wspomniana, data 26 maj 1994 r., przeszła do historii miasta.
Te pierwsze pawilony na bolesławieckim rynku niemałym wysiłkiem zorganizowali producenci na własny koszt. Bolesławiecka Telewizja Lokalna ogłosiła konkurs na najefektowniejszą ekspozycję. Nagrodą miał być bezpłatny film reklamowy. I był – dla Zakładów Ceramicznych ,,Bolesławiec”– bo też ekspozycja przygotowana przez art. plast. Janinę Bany-Kozłowską była imponująca. Na stoisku zakładu przyciągały wzrok wyszukane naczynia z kamionki z piaskowym, brązowym i czarnym szkliwem; imbryczki, solniczki, kurdeszówki do podgrzewania wina, baby do sera, konewki, misy, miski… z informacją, że ,,nasze wyroby nie zawierają kadmu i ołowiu, są dekorowane ręcznie sposobem stempelkowym”. Pawilonem również przykuwającym uwagę była pomysłowa aranżacja ekspozycji firmy „Dudek i S-ka”.
Wspomnieć należy, że obok kiermaszu ceramicznego w rynku czynna była, w hallu ,,Forum”, wystawa promocyjna (taki zalążek prawdziwych targów) firm sponsorujących to wydarzenie: Certilexu z Gościszowa, Surminu z Nowogrodźca, i Ceramiki Budowlanej z Przyborska.
Trzeba powiedzieć, że była to impreza bardzo skromna, nieobudowana jeszcze tłem rozrywkowym w takim stopniu, żeby ludzie tłoczyli się na rynku, przy stoiskach.
Do udziału w Targach Ceramiki i Szkła w Bolesławcu w 1995 r. zachęcaliśmy m.in. spostrzeżeniem, że mija powoli fascynacja plastikiem, że do łask powracają kamionkowe wyroby i nieszablonowa ceramika, której ostateczny wyraz i charakter nadaje ręka artysty.
W jednym z wywiadów, zatytułowanym „Ceramika kontra krasnoludki”, powiedziałam, że musimy się bronić przed zbliżającą się do bram naszego miasta armią gipsowych krasnoludków, które byłyby skazą na naszym „ceramicznym” honorze i kłułyby w oczy złym smakiem.
To, co wydarzyło się 4 sierpnia 1995 r. w Bolesławcu bez wątpienia można było nazwać ,,ceramiczno – kulturalną ucztą”. Bolesławieckie „złoto” przyciągnęło w tym roku aż 9 wystawców; niektórzy wystąpili w podwójnej roli – na stoiskach promocyjnych w obiektach BOK oraz z ofertą handlową na kiermaszu w rynku. Po raz pierwszy pojawiło się stoisko ceramiki unikatowej artystów bolesławieckich.
Zaproszenia przyjęły firmy: Zakłady Ceramiczne „Bolesławiec”, Ceramika Artystyczna Bolesławiec (ale tylko jako stoisko promocyjne ze znakiem „Teraz Polska”), Garncarstwo A. Dudek i S-ka i Garncarstwo Błotny i S-ka z Parowej, Kopalnia Surowców Mineralnych „Surmin” z Nowogrodźca, Zakład Płytek Ceramicznych „Przyborsk”, Zakład Ceramiczny Stanisława Wizy z Parowej, Zakłady Materiałów Ogniotrwałych z Radomia, Ceramika Szlachetna – Ćwiklińska, Żyluk z Parowej, Bolesławieckie Zakłady Materiałów Ogniotrwałych z Bolesławca, Manufaktura Ceramiki Artystycznej – „Cer-Ars” Szklarska Poręba – Maciej Wilgocki, Janusz Jakubowski – Ceramika i Ceramika Kantora z Wałbrzycha.
Wielką popularnością cieszyła się oferta ceramiczna Kazimierza Kantora (stryjecznego brata twórcy Teatru Cricot 2) wybitnego technologa wałbrzyskiej porcelany („Krzysztof”). Jego badania związane z technologią wytwarzania i zdobnictwa ceramiki szlachetnej, przede wszystkim porcelany, uznane zostały przez świat nauki i techniki za pionierskie.
Fontanny Kantora zrobiły furorę wśród zwiedzających i kupujących.
W galerii BOK otwarta została bajecznie kolorowa ceramika wrocławskiej artystki, Jolanty Kasińskiej, a wieczorem gości zaprosił do swojego atelier w Tomaszowie Bolesławieckim Stanisław Borowski, twórca szkła unikatowego. Tam, w magicznej atmosferze tego miejsca, odbyła się, obok różnych atrakcji, które przygotował gospodarz, konferencja prasowa.
Bolesławiecki sierpień ceramiczny w 1996 r. zaowocował również bogatą ofertą: 32 Ogólnopolski i Międzynarodowy Plener Ceramiczno-Rzeźbiarski po raz pierwszy od lat sugerował artystom temat: „Portret jako artystyczny wyraz zewnętrznego i wewnętrznego kosmosu”. Równolegle przebiegał Malarsko-Ceramiczny Plener Dziecięcy oraz III Targi Ceramiki Bolesławieckiej. Całość zwieńczyła wystawa ceramiki i szkła Katarzyny i Adama Łożykowskich w galerii BOK.
23 i 24 sierpnia 1997 r. odbył się IV Bolesławiecki Kiermasz Ceramiki. Przewodniczącym komitetu organizacyjnego został Stanisław Wiza, który wyraźnie podkreślał, że dla lokalnych producentów nie jest to impreza dochodowa, bowiem każdy z nich ma, wypracowane przez lata, własne rynki zbytu (i są to głównie odbiorcy z Niemiec, Szwajcarii, Włoch). Biorąc w tym udział pragną raczej uwypuklić „ceramiczność” miasta i wskazać na jego możliwości w tym względzie. Pokazują również, że wielu z nich nieźle sobie radzi w sąsiedztwie ceramicznych potentatów, że małe i średnie przedsiębiorstwa dlatego utrzymują się na rynku z powodzeniem, ponieważ mogą szybciej przestawić produkcję, jak też, robić krótkie serie, zgodnie z zapotrzebowaniem i gustem klienta.
W 1998 r. powrót do pierwotnej nazwy, V Targi Ceramiki Bolesławieckiej. Niezwykle atrakcyjna oferta sprzedaży, która przyciąga coraz więcej gości – bo żeby kupić wyrób ceramiczny „prosto z pieca” trzeba do Bolesławca przyjechać.
Zdarzył się też epizod wstydliwy (dla władz miasta, niestety) kiedy to w 2 tygodnie po zakończonej ceramicznej imprezie miejskiej, prezydent miasta wyraził zgodę na … I Targi Ceramiki Bolesławieckiej organizowane przez p. J. Jakubowskiego. Środowisko producenckie, zdezorientowane, podzielone przez p. Jakubowskiego miało podstawy sądzić, że decydenci, nie przywiązując wagi do w/w imprez, nie widzą szansy dla miasta w postawieniu na ceramikę. A przecież można było, drogą negocjacji, połączyć pomysłowość p. J. Jakubowskiego (b. ciekawy i atrakcyjny wizualnie pomysł wymalowanego w stempelki samochodu czy starej karety objeżdżających miasto przez czas trwania imprezy) z możliwościami miejskich instytucji.
Ponieważ zaangażowanie władz miejskich w ideę targową było nikłe, a Bolesławiecki Ośrodek Kultury nie był w stanie udźwignąć finansowej i organizacyjnej strony przedsięwzięcia, „targi nie targi” były ciągle kiermaszem ceramiki bolesławieckiej.
Idei Targów Ceramiki w Bolesławcu z wpisaniem do ogólnopolskiego i międzynarodowego katalogu imprez targowych, ciągle jeszcze nie udało się w Bolesławcu zrealizować (o specjalistycznych targach mówimy wówczas, gdy wystawców jest co najmniej dwudziestu, i kiedy przygotowuje je wyspecjalizowana firma o uznanej renomie).
Mam jednak nadzieję, że już powstały ku temu świetne warunki. Pierwszy, to samo Święto Ceramiki, które dzięki rozmachowi, różnorodności i precyzji organizacyjnej, odbiło się głośnym echem w Polsce i za granicą; drugi, to imponująca rozbudowa Bolesławieckiego Ośrodka Kultury.
Samo Święto Ceramiki może zostać zwieńczone poważną imprezą targową, na którą zostaną zaproszone firmy z kraju i ze świata związane z ceramiką i okołoceramiczne (szkło, surowce…). 2-3 dniowe Targi Ceramiki w Bolesławcu, z tym całym sztafażem targowym, konferencjami prasowymi, prezentacjami, stoiskami promocyjno – reklamowymi firm, przydadzą naszemu miastu znaczenia, w postaci uznania i większego zainteresowania tym, w co bogate jest nasze miasto.
Tekst był opublikowany w Roczniku Bolesławieckim 2009. Przypominamy go w związku z publikacją Stanisława Wizy „Jak się kiermasz zamienił w święto…”
Jeszcze raz potwierdza się stare porzekadło, że sukces ma wielu ojców.
Tekst opisuje zdarzenia sprzed kilkunastu lat, absolutnie nie chcę dezawuować dokonań Autorki, bo i wiedzy własnej w tej materii nie posiadam i nie jest to moim zamiarem, ale wszyscy wiemy, że upływ czasu pewne sytuacje łagodzi, że zawodna ludzka pamięć rzeczy nie zawsze miłe odsuwa w kąt niepamięci.
Relacja Pani Maślickiej mimo wszystko potwierdza główną tezę wspomnień Pana Wizy – cyt. „Ponieważ zaangażowanie władz miejskich w ideę targową było nikłe, a Bolesławiecki Ośrodek Kultury nie był w stanie udźwignąć finansowej i organizacyjnej strony przedsięwzięcia, „targi nie targi” były ciągle kiermaszem ceramiki bolesławieckiej.”
Powyższy cytat jest bardzo delikatny i oszczędny w wyrazie, w dodatku musimy pamiętać, że nieformalnym naczelnym redaktorem Rocznika był Pan Prezydent Roman – jestem pewien, że bardziej odpowiadająca prawdzie forma krytyki miejskiego zaangażowania skutkowałaby sztornowaniem całego tekstu. Kwestia różnego widzenia udziału i zaangażowania Pani Maślickiej w tworzenie Święta Ceramiki też nie powinna dziwić, bo raczej mało prawdopodobnym byłoby, aby była Pani Dyrektor skłonna była, o ile przyjąć za prawdę wspomnienia P. Wizy,do samobiczowania. Tę sprawę powinni Ci Państwo wyjaśnić między sobą i ewentualnie poinformować opinię publiczną o osiągniętym konsensusie.
PS ukazał się niedawno Rocznik Bolesławiecki 2015, a w nim min art. Zygmunta Brusiły pt. Ksiądz Paul Sauer. Mity i prawdy.
Ten artykuł jest dowodem przekłamywania poprzez zaniechania, fałszowania historii poprzez niedopowiedzenia – utwierdzania czytelników w błędnej „prawdzie historycznej”.
Pan Brusiło, na co wskazywałby tytuł, nigdzie nie udziela odpowiedzi na pytanie co jest prawdą, a co jest mitem. Zainteresowanych odsyłam do tekstu w roczniku i mego art. na bobrzanach – https://bobrzanie.pl/2013/02/14/aschermittwoch-w-boleslawcu/. Facit; ja pisałem dla bobrzan, a Pan Brusiło pod „redaktora” Romana do Rocznika Bolesławieckiego.