Czy władze miasta powinny odbyć kurs w zakresie zarządzania oświatą u wójta gminy Bolesławiec?
Wszystko wskazuje na to, że tak, bo w tych samych testach uśrednione wyniki bolesławieckich szkół podstawowych są gorsze od wyników szkół gminnych. Co jest tego przyczyną?
Od kilku lat zawracam uwagę na nieprzyjazną, dla przyszłości bolesławieckich uczniów, politykę władz miasta, która szukając oszczędności akurat w oświacie, m.in. łączy oddziały powodując tym samym przeludnienie uczniów w klasie. Dziś, z ust wiceprezydenta, poprzez tv, dowiaduję się, że to dyrektorzy i nauczyciele „będą musieli wykonać sporą pracę”(sic!), aby poprawić te wyniki.
Skutki szkodliwej polityki zaczynamy właśnie odczuwać. Z materiału telewizji AzartSat dowiadujemy się, że w egzaminach po VI klasie Bolesławiec spadł z wynikami poniżej średniej wojewódzkiej. Słyszymy także, że to nauczyciele i dyrektorzy powinni bardziej przyłożyć się do poprawy tych wyników. Mam nadzieję, że pan wiceprezydent mówił o sobie i swoim zwierzchniku, wszak zawód nauczyciela i dyrektora szkoły nie jest im obcy. Proponuję jednak iść na korepetycję do wójta sąsiedniej gminy, która przewyższa średnią wojewódzką w takich samych testach! Tworzenie molochów, oszczędzanie na dodatkowych opiekunach w klasach, w których uczą się dzieci z dysfunkcjami, brak pieniędzy na indywidualne nauczanie uczniów cierpiących na rozmaite dolegliwości, co powoduje brak skupienia u innych uczniów… To wszystko musiało w końcu dać o sobie znać. I dało, i będzie dawać.
Panie prezydencie i wiceprezydencie odpowiedzialni za miejską oświatę!
To nie przede wszystkim dyrektorzy i nauczyciele powinni wziąć się do pracy tylko WY panowie, poprzez zmianę kilkuletniej szkodliwej polityki tendencji łączenia oddziałów i tworzenia przeludnionych klas! Dalsze, tego rodzaju oszczędzanie kosztem oświaty, to zamach na cały proces edukacji, który godzi w dobro bolesławieckich uczniów i ich przyszłość. I nie wiadomo jak dyrektorzy i nauczyciele będą się starać, to bez waszej pomocy rady nie dadzą. Ja wiem, że to nie jest spektakularne i wstęgi przeciąć się przy tym nie da, ale gra toczy się o ludzkie losy i przyszłość człowieka w coraz trudniejszym świecie.
Zapomniałeś dopisać że i tak prywatne szkoly i pijarzy podwyższają średnią. Gdyby nie oni to średnia byłaby w czarnej d…
Wieść gminna niesie, że nawet niektórzy zarządzający miejską oświatą wolą swoje dzieci oddać do szkoły którą nie zarządza miasto…
Tak, to prawda, ale średnia uwzględnia również wynik Powiatowego Zespołu Szkół Specjalnych. Mimo to, biorąc pod uwagę wyłącznie szkoły, dla których organem prowadzącym jest prezydent miasta, to ta średnia byłaby jeszcze niższa niż podano w zestawieniu.
– Wszystkie szkoły podstawowe na terenie miasta (w tym Specjalna) – 64,7%
– Szkoła prywatna i szkoła pijarska – 73,65%
– Wyłącznie szkoły w zarządzie miasta – 63,4%
– średnia wojewódzka – 66,00%
http://www.oke.wroc.pl/images/library/File/pdfy/Powiaty_S_152/0201.pdf
Co do drugiego, Twojego akapitu… Bez komentarza.
Skąd chce Pan wziąć na to fundusze, inaczej, gdzie widzi Pan możliwość cięć budżetowych. Przy okazji, jakie jest Pana zdanie na temat pełnej prywatyzacji szkolnictwa ? Pozdr.
Witam, Panie Bartku, oszczędzanie na oświacie to skutek gigantomanii i pokusa wydawania pieniędzy na niepriorytetowe inwestycje, które powstają i które będzie trzeba utrzymać. Do tego serwowanie kiełbasy wyborczej i coroczne umorzenie podatku od nieruchomości ok. 2 mln zł. (Jeden oddział klasowy kosztuje 200 – 250 tys. zł rocznie.) Wg mnie jest to bezmyślne i bezproduktywne rozdawnictwo. O wiele bardziej ucieszyłyby mnie większe ulgi dla lokalnych przedsiębiorców i rodzinnych firm które dają pracę. (5% bezrobocie to mit spowodowany jego liczeniem wg metod kiedy nie mieliśmy do czynienia z masową emigracją).
Bardzo ważnym, o ile nie najważniejszym problemem jest brak współpracy miasta i powiatu również w sprawach oświatowych. Brak wspólnej koncepcji, brak ciągłości, przepływu informacji itp powoduje, że oświata jest dużo droższa. Dublowanie się wielu innych zadań w rozmaitych płaszczyznach (administracja, inwestycje, przetargi, gospodarka komunalna – transport publiczny, remonty i utrzymanie dróg, służba zdrowia itp.). Długo by wymieniać. Współpraca miejsko-powiatowa jest jak w powiedzeniu: „złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma”. Bez tej współpracy i dobrej woli wiele dziedzin, którymi zajmuje się miasto i powiat kosztuje nas znacznie więcej. Mówiłem o tym w swojej kampanii wyborczej kandydując na urząd prezydenta miasta.
Co do całkowitej prywatyzacji szkolnictwa, to bądźmy szczerzy jest aktualnie niemożliwe, bo nie każdego będzie na to stać. Ja jestem jednak za stwarzaniem przyjaznych warunków w tworzeniu szkół prywatnych, pod stosownym nadzorem państwa, żeby nie stały się li tylko maszynkami do ogałacania rodziców z pieniędzy. A państwo i samorząd powinny zrobić wszystko, aby warunki nauki, które są w szkołach publicznych były zbliżone do tych które panują w szkołach prywatnych. Przede wszystkim jeśli chodzi liczbę dzieci w klasie.
Relacje miasta i powiatu przypominają mi małżeństwo w separacji, które mieszka pod jednym dachem. Przyzna Pan, że to sytuacja raczej niezdrowa.
To tak w bardzo wielkim skrócie. Pozdrawiam.
Dziękuję za odpowiedź, pozdrawiam
Jest dokładnie jak pan pisze. W klasie mojej córki 33 uczniów, a wśród nich 2 ancymonów którzy dawno powinni mieć albo opiekuna albo indywidualny tok nauczania. Rozbijają lekcję a inne dzieci nie robią lekcji tylko obserwują jakie numery tamci wycinają. Nasze prośby do wychowawcy i do dyrektorki spływają na niczym. Szkoła nie ma na to pieniędzy. Zwodzą nas żeby coś z tym zrobią, ale w końcu wybierzemy się do prezydenta. Nauczyciel wychowawca jest już strzępkiem nerwów. W takich warunkach nie da sie uczyć.
U nas podobnie…