To mój pierwszy wpis tutaj, więc winien jestem tym, którzy mnie nie znają jakąś ogólną informację, czego się po mnie spodziewać. Nie sądzę jednak, żebym był w stanie udzielić satysfakcjonującej odpowiedzi na to pytanie – poprzedzające debiut na Bobrzanach wpisy na stronie Miggawki opierały się na luźnym pomyśle pokojarzenia mojej pasji – i jednocześnie zawodowej działalności – którą jest fotografia, z innymi nie mniej napastliwymi pasjami. Musiałem być głodny, bo na początek wypadło na kuchnię.
Miało być ładnie, smakowicie i bez zastrzeżenia -„nie próbujcie tego sami w domu”. Temu staram się sprostać w fotograficzno kulinarnym cyklu „uczta dla oka i podniebienia” do którego należy pierwszy wpis. Problem w tym, że gotowanie nie jest ostatnim zajęciem, któremu się z radością oddaję, więc nie wiadomo, jak to się skończy i gdzie to wszystko zaprowadzi. Mam nadzieję, że czujecie się ostrzeżeni. A teraz zapraszam do lektury.
Dostałem ostatnio niezwykły prezent. Obdarowano mnie tuzinem jajek. Cóż w tym nadzwyczajnego – pewnie niejednemu z was zdarzyło się dostać pełną wytłaczankę jaj od kogoś, komu kurki niosły się obficie. Wierzcie mi jednak – takich nie dostaliście. No może nie były wielkie jak jaja strusie, ale niewiele im brakowało. Na dokładkę każde miało ekstra żółtko gratis. Pomyślałem, że takie mutanty wymagają specjalnego potraktowania. Nie mogą skończyć w trywialnej jajecznicy. Myślałem, myślałem i wymyśliłem, że ubiorę mutanta w koszulkę i podam na śniadanie z zielonymi szparagami, na które mamy właśnie sezon.
Skrócone o zdrewniałe końcówki szparagi wrzuciłem do wrzącego bulionu i przytrzymałem ok 5 minut (były dość grube). Upewniwszy się poprzez nakłucie widelcem, że są wystarczająco miękkie odstawiłem je do odcedzenia. W międzyczasie przygotowałem grzanki – pokroiłem bagietkę po skosie na centymetrowe kromeczki, obtoczyłem w oliwie po suszonych pomidorach i wysmażyłem na patelni na złoto. Bekon pociąłem na wąskie paseczki i wysmażyłem na blaszkowate skwarki. Pozostał gwóźdź programu, czyli zabawa w przygotowanie dwurdzeniowych jajek w koszulce. Pozostały po gotowaniu szparagów bulion doprowadziłem do wrzenia, dodając wcześniej łyżkę octu, żeby przyśpieszyć ścinanie się białka. Do wrzątku wbiłem ostrożnie jajo po czym łyżką zacząłem obtaczać żółtka unoszącym się wokół białkiem, do momentu w którym ścięte białko zamknęło w sobie żółtka. Przełożyłem delikatnie jajo na talerz (żółtko powinno pozostać płynne, wiec przy zbyt brutalnym potraktowaniu jaja może przedwcześnie wypłynąć. Doprawiłem wszystko odrobiną gruboziarnistej soli – odrobina wystarczy, bo bekon sam w sobie jest dość słony – i pędem na stół, żeby nie wystygło przed końcem zdjęć. I nie wystygło
Składniki
wielkie kurze jajo ze zdublowanym żółtkiem sztuk dwie (nie wiem, skąd je weźmiecie – w marketach nie sprzedają)
pęczek zielonych szparagów
mała bagietka
bekon klasyczny (5 plasterków)
oliwa po suszonych pomidorach
sól, pieprz
Dla dwóch osób