A mnie, gdy na to patrzę, żal bierze. Bo ten cały wyborczy hejt, to lajkowe klaskanie Kukizom, Korwinom, Dudom i Komorowskim to potworne marnowanie energii (Chodakowska już udowodniła, że w lajkach jest energia bo od lajkowania jej postów laski chudną, albo przynajmniej w wierzą, że chudną).
Gdybyśmy zebrali jakoś energię czas i pieniądze (bo czas to pieniądz, choć pieniądze to strata czasu) zaangażowane lokalnie w te wojenki panów na górze, to mielibyśmy czym zmieniać naszą lokalną rzeczywistość.
Problem w tym, że łatwiej udawać, że zmienia się tamtą. Łatwiej krytykować patologie władzy na górze, oburzać się na jej nieetyczność, piętnować w sieci PO czy PiS, niż uzdrawiać swoje miasto. Zawsze dziwi mnie chęć z jaką np. beneficjenci lokalnej władza chętnie krytykują rząd czy prezydenta kraju, ale są kompletnie ślepi na podobne zachowania u władz lokalnych. Głupia inwestycja w kraju to skandal i Kopaczową trzeba zastrzelić. Bezmyślne marnowanie pieniędzy lokalnie to niezauważalny drobiazg.
Prezydent miasta mówi na sesji o społeczeństwie obywatelskim i słuchaniu głosu mieszkańców, konsultacjach, ale olewa ich opinie. Przewodniczący rady miasta poucza opozycję na temat kodeksu etyki i zakłada, że ktoś potraktuje to poważnie. Starosta robi wycieczki rowerowe po wsiach zamiast bujnąć się 100 razy powiatową ulicą Mostową tam i z powrotem i pomyśleć o jej remoncie. I tak dalej…
A my w tym czasie lajkujemy że Komor jest ze WSI a Duda to Kaczyński. Tacy jesteśmy politycznie uświadomieni, odważni w wyrażaniu poglądów i pełni cywilnej odwagi. Mniej więcej do poniedziałku.
Rysunek: Goorsky.