Żeby zamach się udał musi być dużo ofiar, żeby było dużo ofiar, musimy uderzyć w miejsce, w którym będzie dużo ludzi. Najlepiej by było, gdyby wśród nich było dużo VIP-ów, szefów państw itd. Mało jest momentów tak inspirujących do zorganizowania udanego zamachu momentów, jak dzisiejsze wydarzenia w Paryżu.
Planowanie zamachu zaczynamy od planowania zamachu-podpuchy, który pozwoli nam na ściągnięcie w jedno miejsce mnóstwa ludzi a wśród nich wielu VIP-ów. Napadamy np. na redakcję jakiegoś kontrowersyjnego pisma, najlepiej atakującego fundamentalizm, aby poprawnej politycznie Europie łatwo było się solidaryzować z hasłami obrony wolności słowa itd. Możemy napaść też na organizację dobroczynną, obiekt sakralny czy coś w tym stylu.
Zamach-podpucha musi być na tyle udany, aby wywołał szok na kontynencie i aby europejczycy mogli sobie lajkować wzajemnie na fejsie awatary wyrażające solidaryzowanie się z ofiarami, ideałami wolności słowa itd. Ważne, aby doprowadziło to do jakiegoś wielkiego marszu solidarności przeciw przemocy, w którym wezmą udział setki tysięcy ludzi oraz setki VIP-ów. I on dopiero może być znakomitą okazją do organizowania zamachu-sedna. Organizowana naprędce ochrona, 50 VIP-ów w jednym autobusie, telewizje z całego świata pokazujące wydarzenia na żywo – raj dla terrorystów. Gwarantowany rozgłos, gwarantowana skuteczność – czegoś więcej może chcieć fundamentalista z bombą czy karabinem?
Że szefowie państw nie zechcą pojechać? Posolidaryzować się? Nie zechcą takiego PR? Zechcą, muszą funkcjonować w tej głupiej donkiszoterii pod hasłem „Nie damy się zastraszyć, nie boimy się”. Tylko głupcy się nie boją.
Oczywiście można do zamachu wykorzystać jakieś wcześniej planowane imprezy masowe, ale one zwykle są zabezpieczane, przemyślane itd a takie spontaniczne eventy jak ten paryski, z braku czasu, raczej nie.
A tak na serio, wszystko rozumiem, argumenty, chęć poparcia, solidaryzowania się itd. Nie rozumiem prowokowania kolejnych tragedii i zaufania służbom bezpieczeństwa, które kilka dni wcześniej zostały skompromitowane.
Podejrzewam ze program typu Eszelon lub Beethoven już raz na zawsze skojarzy nazwisko autora z tytułem powyższego artykułu.
Jeśli kiedykolwiek np. nieznany sprawca postawi klocka pod drzwiami magistratu – zawsze będą sprawdzać czy masz alibi :-)
Będę uważał : )
… też se tak byłem pomyslałem! Z klockiem to pół biedy – zajęczyki po zapachu dojdą, ale, podejrzewam, że oprócz biegania w skarpetkach po lotniskach, każą Mu teraz zdjąć majtki i robić przysiady!
Oglądając przed chwilą transmisję z Placu Narodów z Paryża naszły mnie dokladnie takie same refleksje. Wystarczyło kilku wariatów w „kamizelkach” z materiałów wybuchowych i byśmy mieli najbardziej spektakularny zamach w historii ludzkości…