Sławek i Jarek Jurasikowie to dwaj bracia, właściciele sklepu zoologicznego Psia Kość. W nocy z 26 na 27 listopada ktoś włamał się do ich sklepu, ukradł sto złotych i podpalił lokal. Ogromne straty i mnóstwo padłych zwierząt nie załamały ich. – Dostaliśmy wsparcie od naszych klientów i obcych ludzi którzy pomagają nam na różne sposoby – mówi Sławek. – Jesteśmy za to bardzo wdzięczni.
Właścicieli zastaliśmy przy robocie. W bardzo mroźnym, bo wietrzonym, pomieszczeniu myją ściany i wyrzucają zniszczone towary ze sklepu. Ze szmatami w rękach przywracają sklep do stanu sprzed pożaru mając nadzieję, że ruszą już na początku stycznia.
– Dużo osób zaoferowało nam pomoc, zorganizowano zbiórkę pieniędzy w internecie, ale ludzie też przychodzą pomóc nam przy sprzątaniu a nawet obiecują, że jak tylko otworzymy przyjdą na zakupy, żeby w ten sposób nas wesprzeć – mówi Jarek. – Nie jesteśmy nawet w stanie całej oferowanej pomocy przyjąć, ale bardzo dziękujemy wszystkim za serce i dobrą wolę.
Ubezpieczenie nie pokryje kosztów remontu, który będzie kosztował około 20 000 zł, pożar zniszczył towar wart około 90 000 zł (udało się z tego odzyskać 5%). Do tego dochodzą ponad miesięczne straty w obrocie i to w dobrym okresie świątecznym, kiedy ludzie częściej robią zakupy w tego typu sklepach. Jest już dokładna ewidencja zwierząt, które nie przeżyły. Brzmi drastycznie:
16 chomików
dwie myszy
22 szczury
4 szynszyle
jeden królik
trzy świnki morskie
6 zeberek
10 papug falistych
dwie nimfy
jeden kanarek
jedna agama brodata
4 żółwie
dwa węże zbożowe
800 ryb
– Nie mogliśmy nawet oddać karm do schroniska, bo po pożarze mogłyby zaszkodzić zwierzętom – mówi Sławek. – Wszystko poszło do utylizacji.
Policja nie ma żadnych nowych informacji i ustaleń w tej sprawie, sprawcy nie udało się złapać ani zidentyfikować.
Trwa internetowa zbiórka pieniędzy na pomoc sklepowi, Aby wziąć w niej udział wystarczy klikną w link poniżej: