– Zastanawiam się, jak stracić na wadze? – odpowiedziała Moja Znajoma na pytanie, o czym tak intensywnie rozmyśla.
– Kup wagę drożej, sprzedaj taniej – wyprzedził mnie z odpowiedzią Synek Znajomej.
Niekoniecznie takiej odpowiedzi oczekiwała Znajoma, bo fuknęła na mikrusa wyrywając mu z ręki batonik.
– Szlaban na batoniki! Do odwołania! – zarządziła i błyskawicznie połknęła to, co zostało z batonika.
– Powiem wszystko babci! – wrzasnął poszkodowany i pobiegł zrealizować groźbę.
Znajoma wyglądała na przejętą.
Ale nie zachowanie Synka tak ją przeraziło.
Przeraził ją fakt, że batonika nie da się już wypluć.
– Co ja zrobiłam! Przecież jestem na diecie! – biadoliła.
Przez chwilę szperała w torebce pojękując pod nosem. Nagle wymacała coś na dnie i na jaj twarzy pojawił się uśmiech.
– Uff! Są! – pokazała na listek małych tabletek. – Moje tabletki na odchudzanie! – dodała i natychmiast spochmurniała. – Ale one są do dupy! – wyjaśniła dosadnie powód natychmiastowego spochmurnienia i szybko rozglądając się z przestrachem za Synkiem dodała – To znaczy: do niczego! Nie działają!
– Nie działają ?
– Nie! Łykam i łykam te tabletki, ale nie chudnę!
– To niemożliwe. A bierzesz je tak, jak zalecił ci lekarz?
– Oczywiście. Kazał mi je łykać dziesięć razy dziennie, więc łykam jedną po każdym większym posiłku.