Tyle krytyki pod adresem prezydenta miasta nie słyszeliśmy publicznie z ust starosty… chyba nigdy, nawet wówczas gdy cztery lata temu próbował walczyć z Romanem o stanowisko prezydenta miasta. Wystarczyło jednak, że prezydent Bolesławca opowiedział o swoich pomysłach na powiat w wywiadzie dla Bolec.info, a Dariusz Kwaśniewski „pojechał po bandzie” i „wygarnął”. „Obecny prezydent nie chce współpracy, on chce powiatu dla władzy – dla „swoich” ludzi.” – to tylko jeden z dowodów na to, że starosta się wkurzył.
Najmocniejsze fragmenty wywiadu prezentujemy poniżej:
O braku współpracy między miastem i powiatem:
Gdy na przykład proponowaliśmy wspólne promowanie miasta i powiatu, Borów Dolnośląskich, potencjału turystycznego dla dobra przedsiębiorców z branży hotelarskiej czy gastronomicznej – Roman powiedział „nie”.
Gdy chcieliśmy doskonalić nauczycieli z podstawówek, gimnazjów (zdobyliśmy na to dodatkowe 1,3 mln złotych z unii), to prezydent nie chciał.
Tylko miasto Bolesławiec nie weszło do tego projektu – pozostałe pięć gmin tak. Bo przecież wychowywanie i uczenie naszych dzieci to wspólne zadanie obu samorządów – gminnego i powiatowego. To gdzie wtedy było ta idea „oświaty w jednych rękach”? Roman pokazał pięść. Jeżeli miasto chciałoby współpracować z powiatem, to by z tych projektów nie uciekało. Obecny prezydent nie chce współpracy, on chce powiatu dla władzy – dla „swoich” ludzi.
O oddaniu dróg powiatowych gminom:
Zaproponowaliśmy prezydentowi – tu jest protokół ze spotkania w listopadzie 2012 roku: oddajemy miastu do utrzymania drogi powiatowe, albo niektórymi drogami możemy się pozamieniać (bo niektóre drogi nie powinny być powiatowymi). I dajemy na to pieniądze, oczywiście. Nie zgodził się. A w wywiadzie zapowiada, że to zrobi, bo to racjonalne i mądre. Kto zmądrzał od listopada 2012 roku? Drogi? (…)
Prezydent mówi, żeby przekazać gminom drogi, a sam jest gminą, która nie chciała tych dróg przejąć.
O spotkaniach szefów gmin i powiatu:
Moim zdaniem, konwenty zostały zdominowane przez prezydenta. A on… nie lubi współpracy.
O wspieraniu szpitala powiatowego:
Miasto albo mało daje, albo nie daje nic. Ale się chwali.
O miejskiej pożyczce na szpital:
Powiat oddaje te pieniądze po 150.000 zł rocznie (czyli w sumie w 10 ratach). Prezydent obiecał wtedy, że zwracane przez powiat pieniądze będzie przekazywał szpitalowi. Słowa nie dotrzymał. (…) To jest w protokołach z sesji, i prezydent z tej obietnicy się nie wywiązuje. (…) prezydent nie dotrzymał słowa. Jeśli teraz pojawiają się od prezydenta nowe pomysły i obietnice, to trzeba do tego podchodzić bardzo ostrożnie, bo jak ktoś raz nie dotrzymał słowa, to może go nie dotrzymać kolejny raz.
O Romanie:
Roman jest bardziej politykiem niż samorządowcem. To widać, słychać i czuć.
O „kasowaniu” powiatu:
(…) jak ktoś chce powiat „skasować”, to się ośmiesza. Niech prezydent zdobędzie większość mandatów w parlamencie RP i wtedy wprowadza swoje „ambitne” plany.
O pomyśle przejęcia przez miasto powiatowych szkół:
Myślę, że ten pomysł prezydenta jest tak chybiony, że aż trochę śmieszny. Niektórzy mówią, ze chce w ten sposób ratować finanse oświaty miejskiej. W tej chwili jest tak, że miasto prowadzi podstawówki i gimnazja i musi do subwencji oświatowej sporo dokładać. Klasy są przeludnione a wyniki nauczania nienajlepsze.
O chęci przejęcia powiatu przez prezydenta:
Moja teza jest taka, że to są osobiste ambicje pana prezydenta. Nudzi się mu być „tylko” prezydentem.
(…) To chyba jest tylko i wyłącznie kwestia osobistych ambicji.
(…) Jeżeli ktoś ma ambicje większe niż bycie prezydentem czy starostą, niech startuje do sejmu czy senatu. Niech stara się o stanowisko premiera a nie tylko od czasu do czasu recenzuje działania rządu na miejskich sesjach. Bez komentarza.
(…) jak ktoś chce robić politykę regionalną, krajową to niech robi. Natomiast jak ktoś chce być prezydentem Bolesławca, a tak naprawdę wójtem dużej gminy miejskiej, to niech się zajmuje swoimi sprawami, a nie polityką KGHM, podatkami od wydobycia kopalin, budową autostrad czy sprawami, które są przypisane rządowi czy województwu.
O obietnicach przedwyborczych:
Dotychczas dogadywanie prezydentowi nie wychodzi. Obiecywanie idzie mu lepiej. Prezydent zapowiedział budowę sali gimnastycznej dla mechanika na 1000 osób. To może jeszcze kolejny basen przy tej szkole? Będziemy… miastem basenów! Przecież obietnica nic nie kosztuje! A jak fajnie się to czyta przed wyborami?
O przyszłej współpracy:
Bo jeśli prezydent widzi powiat jako instytucję niepotrzebną lub podległą jednej z sześciu gmin, jak ktoś tak pojmuje powiat, to ja koalicji z nim nie zawrę, bo bym szkodził mieszkańcom powiatu. Jak ktoś minimalizuje powiat, ja minimalizuję szansę zawarcia koalicji z nim. Prezydent „przelicytował’.