– Za dwa dni rada miasta uchwali obniżenie podatku od nieruchomości dla mieszkańców do 0 proc. W ten sposób zostawiamy rodzinom 2 miliony złotych – mówi Piotr Roman w reklamie komitetu wyborczego Bezpartyjni Samorządowcy na portalu wDolnymŚląsku.pl. Faktycznie 29 października radni zajmą się projektem uchwały w tej sprawie. Tylko po co, skoro prezydent już wie, jak zagłosują?
Mieliśmy różne kiełbasy wyborcze w Bolesławcu, najsłynniejsza to pamiętna inwestycja koncernu JVC, którą prezydent „nieoficjalnie potwierdzał” przed wyborami jakieś osiem lat temu, wspominając nawet o rozpoczętej już rekrutacji do fabryki. Do fabryki, której nikt potem już nie widział. Były też elektrownie wodne i zapory na Bobrze wieszczone wówczas przez Karola Stasika, a nie można zapominać i o kiełbasie „kopalnia”, regularnie przypominanej przez PO.
Oczywiście żaden miejski radny nie poda w wątpliwość sensu uchwalania takiej obniżki podatku od nieruchomości na trzy tygodnie przed wyborami, bo każdy albo prawie każdy znowu chce zostać radnym, a nie wrogiem publicznym numer jeden. Bo przecież jeśli ktoś poda w wątpliwość przyjmowanie przed wyborami uchwały dość brzemiennej w skutkach dla miejskiego budżetu, wyjdzie na tego, który chce zabierać kasę biednym mieszkańcom.
Teoretycznie rzecz biorąc, rozsądne byłoby wstrzymanie się z taką decyzją rady do czasu powołania przez wyborców nowej rady i pozostawienie decyzji następcom. Bo teoretycznie rzecz biorąc, warto by było pomyśleć o tym, że z budżetem na rok 2015 zmagać się będą właśnie ci następcy.
Ale oczywiście skoro prezydent powiedział, że rada miasta uchwali, to rada miasta uchwali. Prezydent ma w niej większość, a opozycja podobno istnieje, ale jest z nią trochę jak z Yeti – wszyscy o niej słyszeli, ale chyba nikt nie widział. Rada prawie zawsze uchwali to, czego chce prezydent i oczywiście nie ma to żadnego związku z ilością radnych i ich rodzin zatrudnionych w podległych prezydentowi firmach.
Swoją drogą zerowa stawka podatku od nieruchomości to jest przedwyborczy majstersztyk. Żeby dać ludziom należące do nich dwa miliony złotych i sprawić, aby jeszcze za to podziękowali przy urnach, to trzeba mieć kiepełe. To patent w stylu kupowania kobiecie kwiatów za pożyczone od niej pieniądze.
Czekają nas teraz dwa tygodnie peanów na cześć Piotra Romana w kochających go proratuszowych mediach. Do znudzenia, aż nawet ci, którzy nieruchomości nie mają, poczują się bogatsi o dwa miliony. 16 listopada do urn pójdą rzesze pracowników JVC i górników z kopalni Bolesławiec spędzających weekendy nad zalewem na Bobrze.
Na deser proponuję filmik z roku 2007, który tłumaczy związki między zmianami kapitałowymi w Japonii a kampanią wyborczą w Bolesławcu: