Napisałem sobie na Twitterze:
Jak z istotnych startowali, to nie było takich newsów i sondaży : ) Zabawne: sondaż pozytywny dla „dziennikarzy” http://t.co/CuoMyPa0PZ
— Bernard Łętowski (@bernardletowski) październik 16, 2014
I zaraz 5 osób pyta o co mi chodzi, jak to startowali i dlaczego wynik sondażu na „istotnych” jest korzystny dla dziennikarzy. A że nie lubię pięć razy tłumaczyć tego samego, to tłumaczę raz dla wszystkich. Portal niedoszłego radnego Platformy Obywatelskiej Krzysztofa Gwizdały przy którym pracuje inny niedoszły radny Platformy Obywatelskiej Marcin Zabawa robi newsa o tym, że dziennikarze startują w wyborach. Jak chłopaki startowali to portal newsa chyba nie robił, choć kiedy startowali pewnie portal nie wiedział, że przegrają…
Istotne mają „newsa”, bo czterech „dziennikarzy” startuje w wyborach. Piszę w cudzysłowie, bo ja w sumie emeryt, bardziej blogujący sobie czy wrzucający kilka faktów na bobrzan, niż z tego żyjący. Jegomość Krzysztof Krzemiński jest wziętym didżejem, Łukasz Molak też ma inną pracę i jeden Bogdan Mazurkiewicz może i dziennikarz, ale jakby o specjalizacji PR. Chodziło mi o Public Relations a nie o Piotra Romana i nie było w tym żadnej aluzji do tego, że Mazurkiewicz i Gwizdała na pierwszy sukces wyborczy obecnego prezydenta pracowali niemal ramię w ramię.
Oczywiście, że start dziennikarza w wyborach to nie jest coś zdrowego. Tyle, że ja się już dziennikarzem nie czuję ani nie nazywam, choć czasem czynności dziennikarskie wykonuję, ale cóż… fakt że pomaluję sufit w łazience malarzem mnie nie czyni. Ot mam sobie ten portalik wymyślony bardziej jako miejsce wymiany myśli i poglądów niż dostarczyciel newsów. Bardziej jako hobby niż biznes.
W sensie niezależności i etyki zawodu dziennikarzem nie przestaje się być wtedy, gdy startuje się w wyborach, ale wtedy, gdy zaczyna się robić komuś dobrze za pieniądze. Dlatego dziennikarzy w skali lokalnej już prawie nie ma. Jest to zawód na wymarciu. Mało kogo interesuje dziś zatrudnianie dziennikarzy po to, aby robili niezależne newsy i podejmowali trudne tematy. Dziś praca ta w skali mediów lokalnych polega na kopiowaniu newsów nadesłanych do redakcji i włażeniu w tyłek samorządom, które płacą albo na klepaniu relacji z imprez. Na niezależność stać tych, którzy z tego nie żyją i tych pracujących w mediach dość dużych, aby miały w nosie sympatię lub antypatię jakiegoś wójta, starosty czy prezydenta.
I jeszcze a propos pozytywnego, mimo wszystko, sondażu na „istotnych”. ” Pytają tam czytelników, czy ci zagłosują na dziennikarzy. Ponad 10 % przyznaje że tak. Pozornie wygląda to źle, bo niemal 90% ludzi nie chce głosować na „dziennikarzy”.
Tylko, że 10% głosujących w ostatnich wyborach bolesławian to ponad 1500 osób. W wyborach do Rady Powiatu kandydują Mazurkiewicz, Krzemiński i ja (Łętowski), każdy z nas w ciemno i z pocałowaniem ręki przyjąłby dziś 500 głosów na siebie : )
W wyborach do Rady Miasta jest jeden „dziennikarz”, Molak. On też 10 % oddanych w wyborach głosów wziąłby w ciemno.
Głupia sonda „istotnych” jest miodem na serce „dziennikarzy”. Ufam że jutro dowiemy się ilu ortodontów, piekarzy czy taksówkarzy startuje w wyborach i dostaniemy od redakcji możliwość wzięcia udziału w sondzie: „Czy zagłosujesz na piekarza w wyborach?”. Zważywszy na to ile ludzie teraz pieką chleba w domu, to może być tych piekarzy więcej niż nauczycieli, lekarzy i pracowników samorządowych razem wziętych.