Po 20 latach mojej nieobecności w poradni chirurgicznej Szpitala Powiatowego los zechciał i trafiłem tam ponownie. Zwykłe skręcenie stawu skokowego i realizacja zaleconej wizyty kontrolnej tydzień po kontuzji. Dobra okazja, żeby radny samorządu, którego jednym z ważniejszych obowiązków jest realizacja zadań związanych z opieką zdrowotną mieszkańców powiatu bolesławieckiego mógł przyjrzeć się, w miarę anonimowo, jak to wszystko od środka wygląda.
A wygląda, szanowny Zarządzie Powiatu, Panie Starosto, Panie Przewodniczący Rady Powiatu – „DO DUPY!” (określenie nie moje) zarówno dla pacjentów jak i dla personelu.
Tak! Wyrażenie użyte powyżej dokładnie i dosłownie oddaje nastroje tych ludzi – kilkunastogodzinnych towarzyszy niedoli. Od 7.00 rano, dzieci, młodzieńcy, starcy około 100 osób – cały przekrój blisko 90 tys. mieszkańców Powiatu. Pytam panią w rejestracji czy tak jest codziennie? Ona, sympatyczna, ale już zmęczona, bez emocji odpowiada: „podobnie”. Wizyta jednej osoby trwa od kilku do kilkunastu minut. Pacjentów przyjmuje JEDEN lekarz! (zmiana co 2 godziny). Ludzie niczym zombies kręcą się w mniejszych i większych bólach po korytarzu, bo miejsc siedzących jest tylko kilkanaście. Zaduch, gorąco, szaro. Ktoś coś zjada, ktoś coś pije, czasem syknie, ktoś przeklnie, ktoś się z kimś pokłóci, ktoś powie po cichu: „a może lepiej prywatnie?” W sumie dobrze, że nikt nie nagrywał.
Co to ma być? Spytałem sam siebie. Przecież „ostatnio” gdy byłem tu jako kilkunastolatek ze złamanym obojczykiem czegoś takiego nie było! Dajcie, do jasnej cholery, narzędzia i możliwości dyrekcji i personelowi do sprawnego zarządzania tym kryzysem, bo kiedyś ci ludzie przyjdą pod pięknie odremontowany za 200% okrąglak!
Z wizyty i oczekiwania zrezygnowałem, podobnie jak kilka innych osób.
Szanowny Panie Starosto, polecam spotkanie z mieszkańcami Powiatu! Ale tu, w poradni. Proszę z nimi porozmawiać, proszę ich wysłuchać i pobyć z nimi te kilka godzin, niekoniecznie z pomarańczowymi balonikami. Rowerem odradzam, bo na dojeździe zęby można połamać. Wierzę, że będzie jednak okazja pogadać o tym wszystkim na czwartkowej sesji Rady Powiatu.
Ps. Piszę list otwarty, bo z niewiadomych dla mnie przyczyn postanowił mnie Pan usunąć ze swoich znajomych z tak ukochanego przez Pana Facebooka. Piszę, bo poprosiło mnie o to kilku znajomych pacjentów.
Pozdrawiam szczególnie wyjątkowo
fot. Wikipedia