Fotografy i fotografki: są po prostu sytuacje, w których się nie błyska! W teatrze, na kameralnym koncercie, na klimatycznym pokazie tanecznym, podczas meczu siatkówki czy tenisa stołowego, moim zdaniem także w kościele – co najmniej w tych sytuacjach się nie błyska. Są sytuacje, w których lampa błyskowa najlepiej wygląda w torbie.
Dlaczego się nie błyska? Żeby nie przeszkadzać sportowcowi, artyście, aktorowi, muzykowi, księdzu, widzom, uczestnikom, słuchaczom. Żeby uszanować skupienie ludzi, którzy tworzą, przeżywają coś, co mamy możliwość dokumentować. Żeby uszanować ich wysiłek i nie ingerować w widowisko. Nie walić ludziom po oczach flashem, czerwonym podświetleniem albo (jeszcze gorzej) stroboskopem wspomagającym autofocus aparatu. Docenić fakt, że fotograf pracuje tylko dzięki temu, że ktoś się na fotografowanie zgadza.
Nie błyskać to czasem mało… Czasem warto wykorzystać tryb cichy aparatu, ubrać ciche buty, odzież, która nie wydaje dźwięków. Nie zakłócać.
Technologia daje nam dziś możliwość niesamowitego i nieosiągalnego niegdyś podbicia czułości z niewielkim ryzykiem zaszumienia zdjęć, coraz tańsze jasne obiektywy pozwalają poradzić sobie w najtrudniejszych warunkach, znakomite programy do obróbki zdjęć potrafią bardzo wiele – korzystajmy z tego.
A błyskajmy wtedy, gdy wypada. Bo kiedy nie wypada, to lepiej schować lampę i radzić sobie w trudnych warunkach innymi, często bardziej rozwijającymi metodami.