Tydzień temu, podczas Komisji Zdrowia Rady Powiatu, starosta zaskoczył (przynajmniej mnie) informacją o potrzebie znacznego zwiększenia budżetu tego zadania związanego m.in. z pracami ziemnymi (budowa na strumyku, skarpa, budowa trybun na skarpie). Pierwotnie montaż finansowy tego zadania wyglądał następująco: 300 tys. skarb państwa, Powiat 350 tys., ale… okazało się, nagle (?), że trzeba „dorzucić raptem” 888 tys. zł.
Na początku marca, kiedy w bolesławieckich mediach podano informację o budowie Orlika, publicznie (na Bobrzanach) zwracałem uwagę staroście, że należy zbadać teren budowy, gdyż jest on niezwykle „trudny”. Starosta zapewniał: „Ciek orurowany. Stan ustalony. Budujemy.” O dodatkowych pieniądzach w wysokości blisko miliona zł, wówczas nie było mowy. Już po miesiącu okazało się jednak co innego. Kto to planował, mierzył i sprawdzał przed przystąpieniem do tego zadania?
Projekt uchwały zmian w budżecie, zwiększający środki na tę inwestycję, radni otrzymali tuż przed rozpoczęciem dzisiejszej sesji i stąd moje obiekcje co do takiego sposobu wprowadzania projektów uchwał pod obrady, które radni powinni dokładnie przeanalizować. Większość koalicyjna w Radzie zadecydowała jednak i przegłosowała mających podobne wątpliwości co ja.
I tu, przyznaję, doznałem swoistego deja vu, a przed oczami zobaczyłem montaż finansowy i puchnący budżet remontu „okrąglaka”, który podobnie, ostatecznie kosztował ponad 100% więcej niż zakładano (miało być 280 tys., wyszło 580 tys.).
Budżet jest jak tort. Żeby komuś dać, innemu trzeba zabrać, albo z czegoś zrezygnować. Żeby uzbierać owe 888.000 zł Zarząd Powiatu zaproponował rezygnację m.in. z takich zadań jak: Dostosowanie do wymogów ochrony przeciwpożarowej szkół: Specjalnej – 100 tys. zł, I LO – 386 tys. zł, ZSHiU – „Handlówki” – 137 tys. zł i inne zadania.
Pytałem starostę: ile w takim razie jest w stanie przeznaczyć na budowę tego Orlika? Na co odparł bez zastanowienia i refleksji: „Tyle ile trzeba…” Przyznam szczerze, że takiego podejścia do kwestii gospodarowania pieniędzmi podatników nie słyszałem tak długo, jak w samorządzie mam zaszczyt działać.
Pytałem, też czy wyczerpano wszystkie możliwości, aby tak drastycznie nie zwiększać kosztów realizacji tego zadania? Czy były prowadzone rozmowy z prezydentem odnośnie ewentualnego przekazania na ten cel gruntu miejskiego? (Powiat, innym dostępnym podobno nie dysponuje). I tu znowu słyszałem coś czego się nie spodziewałem, bo nie podjęto nawet próby rozmów z prezydentem w tej sprawie. Dlaczego? Bo Zarząd Powiatu uznał, że rozmawiać nie będzie i tyle.
Absolutnie nie poddaję w wątpliwość zasadność budowy boiska lekkoatletycznego. Odnoszę jednak wrażenie, że nie wyczerpano wszystkich dróg i możliwości, aby zrobić to taniej i lepiej, a o planowaniu koniecznych prac i kosztów tej inwestycji już nie wspominając…
I tu refleksja. Samorząd miejski i powiatowy zdają się konkurować ze sobą, a nie współdziałać w wielu obszarach i dziedzinach. Skutkiem tego sporo zadań zarówno miejskich jak i powiatowych kosztuje nas, mieszkańców ziemi bolesławieckiej dużo drożej. Czy oprócz wspólnego wręczania statuetek za promocję miasta przez prezydenta i starostę stać przedstawicieli naszych samorządów na faktyczną współpracę? Cały czas mam nadzieję, że tak, choć „w praniu” wcale tego nie widać.