– Mój Mąż niedawno zamontował nowe, ogromne lustro w przedpokoju. Był z tego bardzo dumny, dopóki nie zauważył, że się cały… nie zauważył. Niestety od tego czasu przeżywa kryzys dietetyczny. Nie tylko On zresztą – opowiadała strapiona Znajoma. – Nawet nie podejrzewałam do tej pory, jak bardzo lubię moje stare, kochane lusterko w torebce– westchnęła.
Znajoma z Mężem postanowili przejść na dietę. Może nawet wezmą udział w akcji Jakiejś Babskiej Gazety pod hasłem „Jak pięknie chudnąć we dwoje”, czy coś w tym rodzaju, chwaliła się Znajoma.
W związku z tym wczoraj postanowili uzupełnić brakującą garderobę Męża (wyrósł z garnituru), a tu przecież karnawał…
Spotkałam Ich w modnym sklepie z odzieżą męską. Mąż Znajomej, sądząc po stercie swetrów, w której się sprytnie zakopał, raczej nie przepada za robieniem zakupów.
– Serdelku – usłyszałam głos Mojej Znajomej – no gdzieżeś się mi zapodział, chodź tu natychmiast i przymierz tę koszulę!
Serdelek niechętnie wyczołgał się spod sterty swetrów i przyczłapał do Żony, która zdążyła już opowiedzieć ekspedientkom, że szukają nowego garnituru, bo stary zrobił się na Misia przyciasny w pasie, a na spodniach z tyłu znajduję się wielka plama, bo Serdelek nie chciał, żeby Znajoma zobaczyła, że on je pączka i na nim szybko usiadł.
– No jesteś wreszcie, popatrz znalazłam Ci świetny garnitur!
– Bierzemy! – rykną Serdelek i rzucił się do portfela.
Jednak Znajoma się uparła, żeby Mąż zmierzył garnitur.
Nie wiem jak się udały zakupy, bo jakieś cztery garnitury później zadzwonił mój telefon i musiałam wyjść ze sklepu.
Dowiedziałam się tylko, że w ciągu tygodnia odwiedzili kilkadziesiąt sklepów z odzieżą męską w okolicy.
W sumie schudli 10 kilo, z czego Moja Znajoma 2 kilo.
Lustro Znajoma oddała do sklepu z informacją, że nie mieści się w mieszkaniu.