mar 24, 2014
1903 Wyświetleń
8 1

Ja w Brukseli…

Napisany przez

Szanowni Państwo

25 maja każdy Polak, Polka, każdy obywatel kraju członkowskiego Unii Europejskiej, korzystający z przysługującego mu czynnego prawa wyborczego, będzie mógł współuczestniczyć w wyborze przedstawicieli krajowych do jednego z najważniejszych organów wspólnotowych, współuczestniczącego w tworzeniu prawa unijnego i budżetu Unii Europejskiej.

Każdy dorosły obywatel Polski, w ostatnią niedzielę maja, będzie miał możliwość oddania swego głosu na wcześniej desygnowanych przez komitety wyborcze kandydatów do Parlamentu Europejskiego.

Cieszę się, bo każdy, kto otworzył ten adres, kto zainteresował się moja osobą, już zrobił pierwszy świadomy krok na drodze współuczestniczenia w kształtowaniu swego politycznego i gospodarczego otoczenia. Zrobił ten krok, bo jeżeli nawet nie weźmie czynnego udziału w wyłanianiu polskich przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego, to brak jego głosu też jest głosem, tyle, że pasywnym, często idącym z głównym politycznym nurtem, który nierzadko może być absolutnie inny, niż poglądy i oczekiwania polityczno-gospodarcze osoby nie biorącej udziału w wyborach.

Bojkot wyborów, ich zlekceważenie też jest wyborem, tyle że, wyborem tych, którzy poszli i zagłosowali.

Obok, w sąsiedniej zakładce przedstawiłem pokrótce swój życiorys. Myślę, że każdy, kto zadał sobie trudu, aby wyrobić sobie opinię o mnie, zainteresowany jest odpowiedzią na dwa podstawowe pytania – dlaczego akurat ja? i co chciałbym zdziałać w tym Parlamencie?

 

Szanowni Państwo

Nie jestem zawodowym politykiem, nigdy nie byłem pracownikiem administracji żadnego szczebla i rodzaju, choć posiadam pewne doświadczenia samorządowe i całkiem spory bagaż doświadczeń z dziedziny kontaktów z administracją państwową i samorządową z tytułu prowadzenia działalności biznesowej, artystycznej i społecznej, tak w Polsce, jak i wcześniej we Francji.

Wcześniej wspomniałem o mojej pracy scenicznej z Marcelem Marceau, później już samodzielnej, o moim… jednak sukcesie, bo długoletnia, bliska współpraca z największym mimem wszech czasów coś jednak znaczy.

Ten czas był dla mnie wyzwaniem, wielkim doświadczeniem i szkołą życia. Szkołą samodzielności i szkołą obycia w wielkim świecie. Świecie scen, świecie salonów, świecie finansjery, państwowego i samorządowego fiskusa i biznesu.

Osiągnąłem sukces, ale byłby to jedynie sukces małego Polaka we Francji, odcinającego, może i do końca życia, ale jedynie kupony od minionej sławy na nadsekwańskich bulwarach.

Wróciłem do Polski, bo wówczas żaden chyba inny europejski kraj nie stwarzał takich możliwości zbudowania czegoś nowego, jak nowa wówczas Polska.

Wróciłem, i zdecydowałem się wykorzystać całą tę wiedzę, kontakty i doświadczenie nabyte we Francji, aby w Polsce spróbować budować nowy sukces, już nie sceniczny, a w gospodarce.

Jednocześnie cały czas aktywnie uczestniczyłem i współkreowałem życie artystyczne w moim rodzinnym Bolesławcu, które doceniono nie tylko na Dolnym Śląsku, ale i za oceanem, które już stało się tematem prac magisterskich na niemieckich i polskich uniwersytetach.

Dziś z perspektywy czasu muszę przyznać, że moje poczucie patriotyzmu, więzi z rodzinną ziemią, a w konsekwencji czego powrót do Polski i budowanie na surowym korzeniu swej nowej egzystencji, też zostało zwieńczone sukcesem.

Dziś jestem spełnionym przedsiębiorcą prowadzącym jeden z bardziej obleganych przez krajowych, a szczególnie zagranicznych gości, HOTEL AMBASADA i restaurację PIWNICA PARYSKA w Bolesławcu.

Doświadczenia, obserwacje życiowe, mój temperament i społeczna witalność cały czas jednak podpowiadały mi, że to, co robię nie jest do końca satysfakcjonującym mnie, że ten mój osobisty sukces w dużej części pozostaje tylko moim, że moje otoczenie, moja Mała Ojczyzna nie zmienia się tak, jak bym tego chciał, nie zmienia się tak, jak to znam z Francji, czy innych krajów w których byłem, bywam i mam przyjaciół.

25 maja odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego, 25 maja – ja, moje nazwisko znajdzie się na liście wyborczej. Kandyduję, bo chcę, kandyduję, bo uważam, że mogę stać się aktywnym posłem Parlamentu, lobbystą ze Śląska, eurodeputowanym wiedzącym gdzie był, bywał, skąd pochodzi i dokąd zmierza. Człowiekiem, który urodził się w Polsce i który zawsze wiedział, że Polska jest miejscem i podmiotem dla którego trzeba żyć i pracować, ale też człowiekiem, który dopiero po latach pojął znaczenie i wartość określenia Mała Ojczyzna, która to jest tą pierwszą, najbliższą, najmilszą i najcenniejszą – Dolny Śląsk, to moje podwórko!

Jestem Dolnoślązakiem i chcę w Parlamencie Europejskim pracować dla i na rzecz Dolnego Śląska. Nie jestem tu może zbyt oryginalny, bo wcześniej dostrzegli to już inni, dostrzegli, że Dolny Śląsk, a szerzej Śląsk historyczny niejako siłą rzeczy i losu jest w środku Europy – znajduje się w granicach trzech państw członkowskich Unii – Polski Niemiec i Czech.

Ci mądrzejsi ode mnie dostrzegli, i utworzyli byli Euroregion Nysa, ale nigdy nie słyszałem o żadnym europejskim pośle, który za cel postawiłby sobie pracę na rzecz międzygranicznej, a siłą rzeczy generalnie polskiej – mej, naszej Małej Ojczyzny. Wiem jak, wiem z kim i wiem o co warto zabiegać w Brukseli dla naszej Małej Ojczyzny. Chcę aby w Europie zauważono, doceniono i zainwestowano w Dolny Śląsk. Zainwestowano środki, pomysły i inicjatywy, bo jest to region i kraina bogatsza, ciekawsza i z większym potencjałem niż Toskania, Dolina Loary, Alzacja czy Prowansja. Dolny Śląsk jest bogaty młodością polskiej młodzieży, bogaty niemieckim porządkiem i czeską lekkością bytu.

Kandyduję z Komitetu Wyborczego Koalicji Europy Plus i Twojego Ruchu.

Kandyduję, bo otrzymałem zaproszenie od Komitetu, mimo, że nie jestem członkiem żadnej z koalicyjnych partii, ani w ogóle nie jestem, ani nigdy nie należałem do żadnej partii politycznej ani organizacji o charakterze ideologicznym… chyba, że przyznać się musiałbym do przynależności 45 lat temu do ZHP. Choć dziś już nie wiem, czy jest to powodem do dumy czy hańby? Kandyduję, bo zaproszono mnie, zauważono i doceniono mój potencjał polityczny i skalę dotychczasowej działalności społecznej na rzecz innych.

Kandyduję z listy koalicyjnej Europy Plus i Twojego Ruchu, bo uważam, że uniwersalne, voltairowskie wartości, humanizm, szacunek dla człowieka, dla ludzi wierzących, niewierzących, różnych ras, poglądów, wyznań, kolorów skóry, równość płci i orientacji seksualnych – są tymi których należy bronić i gwarantować wszystkim – są tymi, z którymi się identyfikuję i które określają mój światopogląd i przekonania polityczne.

Kandyduję, bo świadom jestem swej europejskości, kandyduję, bo nie odczuwam żadnych kompleksów wobec Europy i Zachodu, kandyduję, bo mam cel do zrealizowania i instrumentarium, które „dała” mi ta Europa już 30 lat temu.

Osiągnąłem sukces osobisty – artystyczny i biznesowy, teraz chcę osiągnąć – współtworzyć sukces mojej Małej Ojczyzny, ale ten, to już tylko z pułapu Brukseli, nawet nie sejmu czy rady powiatu.

Na koniec mogę złożyć solenne zapewnienie, że będę, o ile będzie mi to dane, godnie reprezentował Polskę i Dolny Śląsk, i że nigdy, a to przenigdy nie wyrwę wózka bagażowego na żadnym lotnisku i żadnemu podróżnemu.

Bogusław Nowak

Strona WWW Bogusława Nowaka.

Kategorie:
blogi
https://www.bobrzanie.pl

Masz temat? Masz problem? Coś Cię wkurza albo cieszy? Napisz do nas maila lub zadzwoń na numer 696 373 113.

Komentarze do Ja w Brukseli…

    Dodaj komentarz

    Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

    The maximum upload file size: 32 MB. You can upload: image, video, other. Links to YouTube, Facebook, Twitter and other services inserted in the comment text will be automatically embedded. Drop file here

    Bobrzanie.pl
    pl_PLPolish