Widziałaś Luśkę? O, rety, jak ona przytyła! – szczebiotała radośnie Moja Znajoma wyraźnie zadowolona, że będzie miała się z kim odchudzać na wiosnę.
Nasza Wspólna Znajoma Lusia co roku odchudza się na wiosnę. Jak sama o sobie mówi, po zimie wygląda jak niedźwiedź, chociaż na pierwszy rzut oka niewiele ma z nim wspólnego. No, może gabaryty. I to raczej gabaryty niedźwiedzia jesiennego, bowiem niedźwiedź wiosenny jest zwykle wychudzony po zimowej drzemce.
Lusia ma do siebie dystans i śmiejąc się mówi, że tylko jedno różni ją od niedźwiedzia: mianowicie to, że miś zimę przesypia, a ona zimę … przejada.
Lusia zaczyna niewinnie od podjadania drożdżowych jagodzianek we wrześniu, a kończy na raphacholinie przy świątecznie wiosennym stole.
Oczywiście, podobnie jak niedźwiedź, Lusia przejada też całe lato i jesień robiąc zapasy tłuszczyku na zimę. Od jesieni Lusia zapada powoli w leniwą drzemkę (tak jak niedźwiedź, który nie zapada w twardy sen susła, a właśnie w leniwą drzemkę) w swojej zacisznej gawrze. To znaczy – niedźwiedź w gawrze, a Lusia w domowych pieleszach.
Lusia uwielbia miód, wszystkie przetwory miodowe, miodopodobne i wszystko, co można zjeść z miodem. A najbardziej przepada za ciastem miodowym, zwanym mazurkiem. Gdy akurat nie ma pod ręką miodu, pociesza się innymi, dowolnymi słodkościami, które – jak mówi – mają właściwości kojąco-uspokajająco-nasenne.
Lusia podczas zimy miewa też, podobnie jak niedźwiedź, krótkie okresy aktywności. Aktywność ta polega głównie na przeszukiwaniu lodówki, szafek kuchennych oraz domowej spiżarni w celu znalezienia smakołyków.
Wiosna – okres największej drapieżności niedźwiedzi.
Wybudzona z zimowego letargu Lusia jest bardzo niespokojna, podenerwowana, wręcz agresywna. Objawia się to trzaskaniem drzwiami, wyrzucaniem z szaf „skurczonej w praniu” odzieży damskiej, drakońskimi dietami, odchudzaniem męża i dzieci oraz niezliczoną ilością telefonów wykonanych do Znajomych w celu wspólnego zrzucenia wagi i … winy na rzekomo bliskie pokrewieństwo z niedźwiedziem.