Gejowskiego pocałunku podczas odbywających się na Orce Walentynkowych Mistrzostw Polski w Pocałunku Podwodnym nie było. Nie było, bo nie miało być. Nikomu nie chodziło o walkę o prawa gejów (bo i nie było z kim walczyć), nikomu nie chodziło o epatowanie narodu homoseksualną erotyką, nikomu nie chodziło nawet o promocję imprezy. Chodziło tylko o kasę.
„Prowokacja dziennikarska” (jak to pojęcie traci na wartości…) portalu Istotne.pl polegała na podstawieniu pary dwóch panów, mających zgłosić się do bolesławieckiej walentynkowej zabawy. Po co? Być może po to, aby opisać, jaki to Bolesławiec i bolesławiecki basen jest nietolerancyjny i homofobiczny. Jak to geje zostaną spuszczeni, a wysiłki organizatorów skupią się na tym, aby gejów do konkurencji nie dopuścić. Być może…
Jako że byłem w gronie reaktywatorów tej imprezy (przed laty odbywała się ona cyklicznie, a wymyślił ją Zbyszek Kowalczyk z Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji) znam temat z bliska i o zgłoszeniu się gejowskiej pary wiedziałem dość szybko. Oczywiście w gronie organizatorów padło pytanie: Co robimy? Nic, para to para i każdą parę traktujemy tak samo – padła szybko dość oczywista i przewidywalna, a także jednogłośna odpowiedź.
Pracownica Bolesławieckiego Parku Wodnego Orka zadzwoniła do panów i potraktowała ich jak każdą inną parę pragnącą wziąć udział w zabawie.
Czy „redakcja” portalu Istotne.pl mogła oczekiwać innej decyzji? Jak patrzy na pracowników i szefostwo basenu, skoro mogła domniemywać, że reakcja będzie inna? Lepiej się nie domyślać. Niekoniecznie przyjemne domysły zostawmy szefostwu Orki.
Napisałem, że chodziło o kasę, bo cała „prowokacja”, moim skromnym zdaniem, nakierowana była jednak głównie na pobudzenie ruchu na portalu Istotne.pl. Na szczęście wiele osób tak to odczytało. Zacytuję jeden komentarz z tego portalu (nie wiem, czy jeszcze można go tam przeczytać):
W artykule wyraźnie jest napisane, że para gejów jest z południowo-wschodniej Polski i zgłosiła się za namową ludzi z portalu. Inaczej pewnie w ogóle nie wiedziałaby o wydarzeniu. Więc jest to tylko akcja, żeby wypreparować newsa, który wzbudzi kontrowersje. Później pewnie zostanie wrzucony filmik z eventu, a następnie będą rozważania, czy ludzie z Bolesławca są wystarczająco 'tolerancyjni’, czy jednak 'zacofani’ (oczywiście w specyficznym rozumieniu tych pojęć). Krótko mówiąc, koło samo się nakręca i kliknięcia się mnożą. Trochę to przypomina strażaków, którzy sami podpalają jakiś obiekt, żeby później go gasić.
A dlaczego taki strażak podpala, żeby gasić? Bo mu za gaszenie płacą. (Strażacy, nic do Was nie mam!) Tak samo portal zarabia na ruchu, a mizerna „prowokacja” Istotnych napędziła klikaczy spragnionych taniej sensacji.
Ludzie nie czytają dokładnie, nie streszczają sobie dokładnie tego, co przeczytali. Komunikat, jaki trafił do wielu osób, brzmiał: „Podczas mistrzostw na Orce mogą całować się geje”. Wiele osób nawet w dniu imprezy pytało o to, czy ta para dojedzie, czy nie. Było trochę niezdrowej sensacji i tutaj tkwi chyba największa głupota „prowokacji” Istotnych.
Portal, który wyraża radość z faktu, że Orka zachowała się tak… normalnie i tolerancyjnie, sam robi z gejów dziwo i sensację. Sam doprowadza do sytuacji, w której z potencjalnego udziału gejów w imprezie robi się coś nadzwyczajnego, zamiast potraktować to jako rzecz zwyczajną.
Oczywiście, że w Bolesławcu są ludzie nietolerancyjni. Oczywiście, że widok dwóch całujących się facetów wywołuje co najmniej konsternację u ludzi, którzy jeszcze tego nie widzieli (ale na zdjęciu powyżej widać, że już PRL uczył nas tolerancji w tej mierze). Ale nie mniej oczywiste jest nagminne propagandowe robienie z mniejszości ofiar większości. To podstawowe narzędzie w walce o prawa obywatelskie i o integrację mniejszości. I nie ma tu znaczenia, czy chodzi akurat o mniejszość seksualną.
Fajnie byłoby zrobić z pary gejów ofiarę dyskryminacji na Orce. Dać przykład łamania praw i zrobić z tego sensację na cały kraj. Internet furczy, statystyki strony rosną, a i w reklamę ktoś przypadkiem kliknie…
I tak na koniec: pocałunek podwodny to nie pocałunek w klasycznym sensie, nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek czułością, erotyką, zmysłowością i przyjemnością. To po prostu forma utrzymania się pod wodą dwóch osób dotykających się ustami. A owo dotykanie się ustami można wykorzystać (jeśli się umie) do przedłużenia tegoż przebywania pod wodą. Przedłużenie zaś zwiększa szansę na wygranie nagród. A nagrody były nie do pogardzenia.
I chwała wyluzowanym ludziom, którzy zechcieli wziąć udział w tej zabawie. Fuck off ludziom, którzy chcieli z tej zabawy zrobić sensację. W moim głębokim przekonaniu sensację, która tolerancji dla mniejszości seksualnych wcale nie służy.
I jeszcze na deser fragment maila, który przeszedł w piątek na redakcyjny adres bobrzan:
„witam szanowną redakcję i chciałbym zainteresować was ciekawym tematem, próbowałem w innych mediach ale widać istotniejsze jest informować mieszkańców o gejach na basenie”