– Muszę coś zrobić z tym sadłem – usłyszałam jadowity szept Mojej Znajomej wydobywający się zza kotary sklepowej przymierzalni – chyba posiedzę przez jakiś czas w mojej szafie.
W szafie? Może to i metoda? W końcu każdy ma jakieś sposoby na radzenie sobie z trudnościami.
– Poćwiczysz, to i schudniesz – próbowałam ja pocieszyć.
Na zakupy udałyśmy się przecież dla przyjemności.
Jednak Znajoma nie jest dziś w nastroju. Nie rozbawił jej nawet żarcik sklepowej, która na pytanie Mojej Znajomej „Czy mogę przymierzyć tę sukienkę na wystawie?” odpowiedziała „Bardzo proszę, ale mamy też przymierzalnię”.
Znajoma ma za tydzień rodzinną imprezę, chce więc wystąpić w nowym, szałowym i nie za ciasnym odzieniu. Niestety wszystkie stroje, które do tej pory przymierzała, okazały się jedynie nowe.
Wszystkiemu winna jest szafa Znajomej.
Magiczna Szafa Znajomej ma ponoć niesamowite właściwości.
Wieszasz coś w niej, a po jakimś czasie okazuje się, że jest to o dwa numery mniejsze.
Hmmm…
Niedługo idę na imieniny do Znajomej. Może obydwie posiedziałybyśmy w tej szafie?
