W szwalni na parterze kamienicy przy ulicy Prusa 12/13 nastąpił wybuch. Prawdopodobnie przyczyną było rozpalanie benzyną w piecyku. Właścicielka lokalu na parterze po wybuchu zaczęła się palić, gasił ją sąsiad, starszy mężczyzna, który także odniósł pewne obrażenia.
Mimo tego, że karetka przyjechała dość szybko po kobietę (ma rozległe poparzenia drugiego stopnia i zostanie przetransportowana do szpitala w Nowej Soli), ponad pół godziny czekano na karetkę, która miała zabrać poparzonego mężczyznę, który czekał na transport i którym opiekowali się strażacy. Na pogotowie nie można się było dodzwonić. W końcu to strażacy swoim wozem zawieźli mężczyznę do szpitala (na zdjęciu powyżej widać jak strażacy umieszczają rannego w swoim samochodzie).
– To skandal – mówi prezydent Bolesławca, Piotr Roman, który pojawił się na miejscu zdarzenia zaraz po wybuchu. – To że ten mężczyzna, który ratował życie sąsiadce musiał czekać pół godziny na przyjazd karetki jest niewyobrażalne. Całe szczęście że znakomicie zachowali się w tej sytuacji strażacy.
– Pierwszą osobę przewieziono w normalnym czasie – mówi dyrektor szpitala powiatowego, Adam Zdaniuk. – Karetka miała kwadrans na dotarcie na miejsce od momentu zgłoszenia i tak się stało. Zgłoszenie było o 13.30 a auto wyjechało w minutę później. Ratowniczka z karetki sprawdziła stan drugiego poszkodowanego, nie był on poważny. Tak się złożyło, że mieliśmy cztery zespoły i wszystkie były zaangażowane. Jeden przewoził pacjentkę z Prusa, jeden był w Legnicy, kolejny w Krzyżowej a ostatni przewoził dziecko na oddział dziecięcy. Karetka, która przywiozła poszkodowaną z Prusa pojechała od razu na kolejne zdarzenie. Na Prusa po mężczyznę miało pojechać następne auto, które wróciłoby z innego zdarzenia. Dzięki strażakom okazało się to niepotrzebne.
Budynek, według wstępnej oceny, nie został poważnie uszkodzony i jego mieszkańcom nie zagraża niebezpieczeństwo.