cyt.” Nie dajesz na WOŚP i nie kochasz Owsiaka? Jesteś PiS, sługus Kościoła, piąta kolumna Caritasu i kochanek posłanki Pawłowicz!
Dajesz na WOŚP? Ty lemingu, ofiaro TVN-owskiej propagandy, morderco niemowląt, zwolenniku gender, pewnie głosujesz na PO!”
– kolejna prymitywna manipulacja, bo aż narzuca się prostsza motywacja – nie daję, bo mnie nie stać, nie daję, bo nikomu nie daję, nie daję bo…wolę się napić. To, czym kierują się dający, nie ma znaczenia, bo tak czy siak grają w Orkiestrze.
Nikt nikogo nie zmusza, ba! żadna presja na nikogo wywierana nie jest. Ja pamiętam czasy – trochę z autopsji, trochę z literatury, gdzie nie można było „nie dać”, gdzie wywierano społeczną presję i konsekwencje wobec opornych wyciągano. Kiedyś cały naród DAWAŁ na odbudowę stolicy, partyjnym, i niepartyjnym też, potrącano na budowę Domu Partii, sam jako gówniarz musiałem dobrowolnie dawać za świadectwo szkolne – tj. zrzucać się na Społeczny Fundusz Budowy Szkół i Internatów, kupując atkrytkę z nad morza w jej ceną wliczona była cegiełka na Fundusz Ochrony Zabytków, po zakładach pracy, biurach chodziły personalne z listą, zbierając „dobrowolne” szpendy na Centrum Zdrowia Dziecka, czy wcześniej budowę Tysiąca Szkół na Tysiąclecie, itd.
Długo by wymienić przykłady dobrowolnych – obowiązkowych składek społecznych. Teraz tego nie ma – nie chcesz – nie dajesz, i nikt nie jest w stanie sprawdzić czy dałeś, ba! można nie dać, a przykleić Se na czapce owsiakowe serduszko i rżnąc samarytanina, Parę dni temu w jednej z sieci do każdego kasowego paragonu dokładano czerwone serduszko Orkiestry.
Pełna anonimowość, no chyba, że ktoś koniecznie chce publicznie zaistnieć, demonstrując swoją wielką wspaniałomyślność, lub równie chce zaistnieć, pokazując swą ciemną, chamską stronę natury.
Wówczas on nie da – jego sprawa ( a kogo to obchodzi?), ale publicznie poinformuje, że – chętnie by dał, ale nie będzie wspierał malwersantów, defraudantów, żadnych złodziei, ani Owsiaka osobiście.
Oczywiście chamstwem nie jest nie dawanie na złodziei – chamstwem jest PUBLICZNE INSYNUAOWANIE komuś niegodziwości. Niby takie półgębkiem, opłotkami, ale na wyrost i oszczerczo – „ (…) niejasności związane z takimi przypadkami (…) Dziwne niewyjaśnione historie związane z przepływami finansowymi pomiędzy Fundacją a prywatnymi firmami Jurka Owsiaka, kosztami administracyjnymi funkcjonowania Fundacji itp itd. (…) a tylko chyba z 60% idzie na zakup sprzętu”.
Skąd te wątpliwości, skąd te insynuacje? Albo z głupoty, albo z podłej herostratesowej chęci zaistnienia, bo nie z wiedzy, jakichś oficjalnych enuncjacji – a z samego dna niegodziwości.
Niegodziwości tym większej, że wpisującej się w działania pewnej społecznej frakcji, która od ładnych już lat stara się zbrukać i podeptać wszystko to, czym Polacy mogliby się szczycić.
Ta narodowo-katolicka Partyja podeptała już mit Solidarności, do tego stopnia, że w świadomości świata upadek imperium zła zapoczątkowany został nie strajkami na wybrzeżu, a zburzeniem muru berlińskiego, obdarli i obdzierają z wszelkiej estymy i godności drugiego największego Polaka współczesności – Lecha Wałęsę.
Teraz przyszła kolej na trzeci wielki fenomen Polaków – na Wielka Orkiestrę.
Orkiestrę, która już stała się przedmiotem badań socjologicznych i marketingowych na zachodzie. Orkiestrę, która w przeciwieństwie do tych paroosobowych, znanych z zachodnich chodników ansambli Armii Zbawienia, jest już nie tylko akcją charytatywną, a swoistego rodzaju ruchem społecznym.
Przychodzą kundle i zaczynają szczekać, próbują łapać za nogawkę, albo to już ci przywalą krzyżem, mówiąc, że sataniści, a to posłużą się pomówieniem i oszczerstwem.
Plotka i oszczerstwo żyje, pączkuje, multiplikuje się. Dokładnie tak, jak to zauważył pewien niesławny mistrz propagandy, mówiąc, że kłamstwo wielokroć powtarzane staje się prawdą.
I Partyja rzuca błotem na odlew, niejednemu szkaplerzyk w trakcie rzutu odchyli się zza koszuli, ale nic to, ucałuje Jezuska i brudną łapą wsadzi go z powrotem na miejsce.
Historia zna przypadek Dreyfusa, kiedyś premier Miller powiedział, że najłatwiej zabić gazetą, starożytni Rzymianie mawiali in dubio pro reo, ale ta wiedza, kultura ta, ten sznyt człowieka umiejącego posługiwać się nożem i widelcem jest obcy „prawdziwemu Polakowi” stojącemu na straży równości.
A równość ta, to ściąganie za nogi każdego, kto choć trochę wychyli się ponad przeciętność – albo dowalając krzyżem, albo publicznie szkalując.
Teraz czekać tylko, jak Jurek Owsiak podda się fali oszczerstw, nie wytrzyma psychicznie ( a już skacze po stole niczym poseł Janowski) i ogłosi koniec działalności Fundacji.
I to o to chodzi?
© cemoi07
moja prywatna opnia jest moją prywatną opinią pozaprocesową i zgodnienie z postanowieniem Sądu Najwyższego z dnia 4 stycznia 2005 roku (V KK 388/04) nie jest opinią w rozumieniu art. 193 k.p.k. w zw. z art. 200 § 1 k.p.k., i nie może stanowić dowodu w sprawie
zdjęcie / TV screen