– Mąż stwierdził, że weszłam w czwartą fazę depresji – poinformowała mnie Moja Znajoma. – Tak zwaną depresję zimową.
– Czwartą fazę? Zimową? A jakie były poprzednie fazy? – chciałam się dowiedzieć.
– Wiosenna, letnia i jesienna.
Aha.
Znajoma postanowiła w tamtym roku, na wiosnę, że błyskawicznie się odchudzi. Zastosowała dietę o tajemniczej nazwie Kanapka Studencka, co w tłumaczeniu na potoczny język znaczy: chleb posmarowany nożem. Niestety, nie jest zadowolona z efektów, bowiem po zakończeniu owej diety zastosowała błyskawicznie kolejną dietę: Żręwszystkocopopadnie.
Znalazła jednak sposób na smutki i codziennie ogląda telewizję.
– Oglądanie telewizji sprzyja tyciu – powiedziała przerzucając pilotem kolejny kanał. – O, ale na tym kanale, to ja już w ogóle niczego nie będę oglądała! – podniosła głos Znajoma celując pilotem w ekran.
Miałam zdziwienie na twarzy, więc mi wyjaśniła.
– Słuchaj, oglądam sobie wczoraj spokojnie z rodzinką reklamy, a tu nagle film!
Prawda, można się wkurzyć.
– Ech – westchnęła i wyłączyła telewizor rozsypując okruchy po ciasteczkach.
Ciekawe, kiedy zjadłyśmy trzy paczki ciasteczek?
Siedzimy już dwie godziny i nie znalazłyśmy w telewizji niczego godnego uwagi. Prawdę powiedziawszy mogłyśmy mieć dwie godziny wspaniałego zimowego spaceru, a tak – mamy smętne miny, brzuchy pełne ciasteczek, kwadratowe pośladki i poczucie winy.
– Koniec tego dobrego – zarządziła Moja Znajoma. – Trzeba spalić zbędne kalorie. Proponuję spacer.
No i poszłyśmy odśnieżać posesję Znajomej.
Cwaniara.