Włączając dziś rano skype poczułem się jak haker. Jak śmiertelny wróg wylogowanego Antka, jak politycznie podejrzany typ, co od rana sieje zamęt i zwątpienie w narodzie, jak leming co prawdy nie pragnie i łyka propagandę putinowskich pachołków. A było to zanim dopiłem poranną kawę.
Najbliższe wybory będą polegały na decyzji, czy chcę żeby oprócz kasy z OFE ci kolesie od Tuska zakosili mi też to, co mam na koncie i w portfelu… czy też chcę, żeby Jarek zakosił mi Skype.
Wykorzystano fotografię Wojciecha Barczyńskiego/Polskapresse.