W nawale prac rozmaitych zupełnie zatraciłem zainteresowanie sprawami publicznymi, ogólnokrajowe newsy, Waltze referendalne, Lis Goebells i inne takie smaczki uciekły mi zupełnie. Trzeba nadrobić.
Zacznę od tego, że w jakiś sposób zachwycił mnie Jerzy Bohdan Szumczyk. Facet, który postawił w Gdańsku nieopodal radzieckiego czołgu rzeźbę krasnoarmiejca biorącego się do gwałtu na Niemce. W rozmowie z serwisem Trójmiasto.pl artysta zapewnia, że nie jest rusofobem i nie interesuje się polityką, lecz sztuką.
– Chciałem pokazać tą pracą, że wciąż są ludzie, którzy znają i pamiętają historię. Wiem, że praca jest wulgarna i może być źle odebrana, ale taka jest właśnie historia.
Rzeźba ma tytuł: „Komm Frau”. Od razu znalazł się kupiec, ale artysta nie sprzedał co może sugerować, że nie o tani lans i syzbki zwrot inwestycji mu chodziło.
Historia jest wulgarna. Panie Jakubie, bardzo pana lubię. Nie śledziłem dalej sprawy i nie wiem czy już obwołano pana „polskim Czernym” albo kimś w tym rodzaju. Wiem, że sztuka wywołująca emocje, jak u Szymczyka czy Czernego, to jest coś lepszego niż sztuka obojętna. (Gdybym był złośliwy wobec siebie, to powiedziałbym, że na tym moja wiedza o sztuce się kończy, ale nie będę.) Ewentualnym oburzonym rzeźbą polecam poświęcony Czernemu rozdział książki „Zrób sobie Raj” Mariusza Szczygła. Ewentualnym zachwyconym rzeźbą polecam całą książkę.
Historia jest wulgarna. Wulgarna jest na przykład historycznie uwiązana okładka pisemka braci Karnowskich, pismo nazywa się „Wsieci” (nie jestem pewien czy to jest nazwa pierwsza, druga czy trzecia bo chyba zaczęli to wydawać od problemów z tożsamością). Chłopaków nie stać na grafika, bo Lis z różańcem i ketchupem na ręku wygląda jak z tutorialu Photoschopa dla leniwych. Lis skwitował Karnowskich krótko mówiąc, że nieszczęścia chodzą parami. Coś w tym jest.
Odnoszę wrażenie, że generalnie tych prawicowych propagandzistów (nie myślę tylko Karnowskich) tak naprawdę wali to, że Lis czy inni bardziej „poprawni politycznie” są akurat po tej stronie barykady, po której są. Odnoszę wrażenie, że ta cała środowiskowa nienawiść to nie spór o poglądy i świata postrzeganie. Odnoszę wrażenie, że tu chodzi o warsztat.
Problem polega na tym, że propaganda lewicowa, centrowa, mainsteamowa czy jak ją tam zwał, jest po prostu lepiej robiona, niż prawicowa. Dokumentuje to zresztą znakomicie zwykła warsztatowa jakość okładki Karnowskich. Tu nie chodzi o poglądy, tu chodzi o zazdrość, że oni „umią”, a my nie potrafimy. No bo ja wcale nie wykluczam, że pismo Lisa jedzie taką samą kupą jak pismo Karnowskich (spadek poziomu lisowego NaTemat.pl zamieniającego się w celebrycko – streszczeniowy portalik mnie zwyczajnie smuci). Nie mam jednak wątpliwości, że pismo Lisa jest po prostu lepiej warsztatowo robione. No bo jak sobie przypomnę tę warsztatową siermięgę z czasów, gdy Karnowscy et consortes brylowali w publicznych mediach (wtedy one nie były „zawłaszczone”, były „odzyskane”), to mam cofkę.
Historia jest wulgarna. Nie tylko historia, propaganda też.
Hanna Gronkiewicz – Waltz nie została odwołana. Jakie to ma znaczenie? Dla Warszawy jako organizmu zapewne żadne. Gdyby panią Waltz odwołano, przyszedłby jakiś komisarz i miasto by sobie funkcjonowało jak obecnie do przyszłorocznych wyborów. Przecież urzędnicy nie zapomnieliby dzień po referendum jak się pracuje i robi swoje (o ile tym akurat się w pracy zajmują).
Przegrali zwykli obywatele, którym się chce. Przegrali ludzie pozytywni, chcący zmieniać cokolwiek wokół na lepsze. Zakładam, że tacy też byli wśród inicjatorów tej akcji. Okazało się, że nie warto się wysilać, że wpływ na władzę mamy raz na cztery lata a jedyni, którym się chce do końca, to wkurzeni i pazerni władzy. No i okazało się, że u nas głosuje się „przeciw” a nie „za”. Niby nic nowego, ale nauczka z tego płynie taka, że jeno nienawiścią i obrzydzaniem funkcjonującej władzy można próbować władzę dla siebie zdobyć.
W kontekście powyższego lekko wytrąciły mnie z równowagi słowa pani poseł Marzeny Machałek, która napisała na swoim Facebooku:
Aby powyższe nie brzmiało jak demagogia i głupota potrzebne jest jedno słówko przed „w referendum”. Brzmi ono: „uczestniczących”. Po długiej wymianie zdań pani poseł nazwała swoje słowa „skrótem semantyczno – syntaktycznym”. Wyciągając wnioski z tego możemy uznać, że jedna tysięczna mieszkańców mieszkańców naszego okręgu wyborczego (dawne legnickie i jeleniogórskie) chce, aby pani poseł siedziała sobie w Sejmie i używała skrótów semantyczno – syntaktycznych. (Obliczone na podstawie ilości uprawnionych do głosowania i poparcia wyborczego dla posłanki PiS). Gratuluję wyniku.
Powyższe moje czepialstwo poniekąd wynika z faktu, że Voldemort Fornalik zakosił mi 10 000 zł. I to mimo faktu, że sam zarabia 150 000 miesięcznie. (Spece piłkarscy z Weszło.com doszli do wniosku, że gdyby taką kwotę przelewać co roku na schronisko dla psów korzyść byłaby większa, a jeden mecz z Mołdawią i dwa z San Marino i tak pewnie byśmy wygrali).
Popatrzcie:
Wystarczyło wsadzić głupi 1000 zł, wystarczyłby hattrick Lewego, załamanie psychiczne Gerarda i Rooneya… i miałbym dychę na czysto. Taki kurs proponował Betclick a podobno jakaś inna firma oferował 15 zeta za zainwestowaną w orły Voldemorta złotówkę.
Historyczne pytanie postawił w tym kontekście Piotr Słowiński na Facebooku:
Jeśli to był „mecz o honor” i my go przegraliśmy, to przegraliśmy też honor? To już go nie mamy?
To chyba nie takie oczywiste… Gdybyśmy przegrali i już go nie mieli, to nie moglibyśmy grać kolejnych meczy o honor, czyli nie moglibyśmy już przystąpić do kolejnych eliminacji. A możemy…
Wydaje mi się że to jest jakiś taki „honor, który się ma nawet jak się go traci”. To zapewne jakaś piłkarska odmiana honoru. Takie ciastko, które się ma, chociaż się je zjadło…
Historia jest wulgarna, nawet ta z wczoraj. Wulgarni będą też kibice, którzy w roku 2023, przed kolejnym pojedynkiem reprezentacji PZPN z reprezentacją Anglii będą czytać w mediach o… Tomaszewskim.
Pozostaje jedno istotne pytanie: Jak to wszystko ma się do Bolesławca i lokalnej tematyki bobrzan?
…piszę to w bloku na Gałczyńskiego!