Dzisiejszy news prasowy – wydarzenie z sąsiedniego powiatu. Lwówecki Powiat, wieś Sobota, samo południe w ostatnią środę lipca.
Zdarzenie egzemplifikujące obraz Polski i Polaka. Pokazujący nasz stosunek do innych, historii, grobów, katolicki szacunek dla zmarłych.
Przeczący tezie, że w minionych latach, to nie My, a źli komuniści, bezbożni partyjniaccy ateiści niszczyli groby, kościoły, że to Oni byli źli, a My dobrzy – bogobojni.
Teraz wszędzie mamy krzyże – w kościołach, nawet w świeckich państwowych urzędach, szkołach, przedszkolach. Nawet jak się jakieś nachlane bydle zabije po pijaku w swym samochodzie, to stawiamy mu dwa krzyże – jeden na cmentarzu, drugi przy drodze, gdzie wyzionął pijanego ducha. Przy drogach, na niektórych ich odcinkach, więcej krzyży niż na niejednym wiejskim cmentarzyku.
… bo, ” My chcemy Boga! My poddani! On naszym Królem, On …”
Płaczemy nad losem opuszczonych i zaniedbanych kresowych cmentarzy, z pogardą spoglądamy na Białorusinów i Ukraińców nic nie robiących aby zapobiec powolnemu zanikowi miejsc polskiej pamięci na wschodzie…
a u Nas, w teraz faktycznie już chyba wyznaniowym kraju, gdzie nie władze, ponoć Bóg, a na pewno Ksiądz jest najważniejszy…
czytaj Buldożerami po nagrobkach.
W Bolesławcu Księdza Jarosiewicza, miejsca pochówków poprzednich mieszkańców miasta zrównał z ziemią traktor poprzedniego reżimu, a dzisiaj ks. prałat Jarosiewicz w swej miłości Boga nie jest w stanie, nie chce uczynić niczego, co mogłoby w najskromniejszy choć sposób upamiętnić miejsce ich wiecznego spoczynku. Nie jest w stanie zachować się jak godny kapłan, chrześcijanin i, po prostu tak, jak nakazywałaby ludzka przyzwoitość.
Choćby tak, jak zrobiono to blisko 25 lat temu na cmentarzu pobliskiego Kruszyna. Ksiądz Jarosiewicz odwrotnie, dla Niego zdaje się, tak jak i dla Prezydenta, światełka ważniejsze od ludzi, i od pamięci po tych , którzy tu mieszkali i już odeszli.
Ostatnio z bożą i niemiecką pomocą zainstalował za blisko 200 tyś. euro imponujące oświetlenie w kościele, ale nie stać Go, na przynajmniej otynkowanie barbarzyńskiego świadectwa polskiej mentalności, ba, od lat nie przeszkadza mu codzienny widok murku oporowego przy parafialnym budynku.
Murku wykonanego z cmentarnych nagrobków.
Kiedyś zagadnąłem młodego księdza parkującego swój drogi samochód pod kościołem, z przekąsem pytając, czy może by aby tak pamiątkową tablicę poświęconą ostatniemu niemieckiemu proboszczowi tutejszej parafii – Ks. Sauerowi wmurować właśnie w ów murek oporowy, skoro nadal jeszcze trudno Prałatowi znaleźć stosowne miejsce w murze Bazyliki? Ów młody ksiądz, niczym nie zgorszony, odpowiedział mi – „iż nie byłoby to dobrym rozwiązaniem,
Tak, psy sikają na murek, sikają na płyty nagrobne niemieckich mieszkańców miasta. Kiedyś znakiem krzyża pobłogosławione i poświecone – ” …na wieki wieków. Amen.”
… a co? skoro Konopnicka 100 lat temu hakatystom powiedziała – „nie będzie Niemiec pluł nam w twarz…”, to prałat Jarosiewicz dzisiaj nie może ze spokojem przyglądać się z okna, jak psy szczają po niemieckich epitafiach? Tylko co On tym chce powiedzieć, i komu? siegburczykom, ksiedzu Glombitz’owi, Europie?
Światełek przecież Ks Andreas Glombitz nie zabierze!
© cemoi07
moja prywatna opnia jest moją prywatną opinią pozaprocesową i zgodnienie z postanowieniem Sądu Najwyższego z dnia 4 stycznia 2005 roku (V KK 388/04) nie jest opinią w rozumieniu art. 193 k.p.k. w zw. z art. 200 § 1 k.p.k., i nie może stanowić dowodu w sprawie