19 380,20 zł z konta Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej wpłynęło na konto byłej szefowej placówki, Małgorzaty Dłużyk (na zdjęciu). Dostała pieniądze, bo sąd potwierdził, że prezydent miasta, Piotr Roman, zwolnił ją bezpodstawnie. – Za błędy prezydenta powinien płacić on sam ze swojej kieszeni, a nie z kasy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej – mówi zadowolona z wyroku była dyrektorka.
Te 19 tysięcy to trzymiesięczna pensja i zwrot kosztów sądowych, ale nie one są najważniejsze.
– Wygrałam satysfakcję i radość z tego, że sąd przyznał mi rację – mówi Małgorzata Dłużyk. – Tym bardziej, że kiedy prezydent mówił o mojej pracy na sesji Rady Miasta dwa lata temu, czułam się szkalowana. Powiedział wówczas wiele rzeczy nieprawdziwych na mój temat. Choćby to, że naraziłam MOPS na kilkunastotysięczną stratę finansową, co wpłynęło niekorzystnie na sytuację finansową ośrodka i jego możliwości niesienia pomocy uprawnionym mieszkańcom miasta.
2 listopada 2011 roku została zwolniona. Dostała wypowiedzenie. Podstawą były m.in. utrata zaufania, narażenie ośrodka na straty, brak umiejętności rozwiązania konfliktu w firmie i to, że „straciła zdolność do prawidłowego kierowania jednostką”.
– Zarzuty były bzdurne, więc odwołałam się do sądu pracy i zażądałam przywrócenia do pracy – wspomina pani Małgorzata. – Bolesławiecki sąd nie uznał moich argumentów. Odwołałam się więc do sądu II instancji w Jeleniej Górze.
Sąd Okręgowy stwierdził, że pracodawca nie podał, na czym miałoby polegać to, że Małgorzata Dłużyk „straciła zdolność do prawidłowego kierowania jednostką”, sąd określił tę przyczynę jako „niekonkretną i niejasną”. Stwierdził też, że „znakomita większość świadków wskazywała, że powódka była dobrym dyrektorem, współpraca z nią układała się właściwie, była uprzejma, pomocna, traktowała pracowników z szacunkiem i nie była konfliktowa.”
Pracodawca, zdaniem sądu, nie udowodnił również innego zarzutu mówiącego, że dyrektorka nie zadbała o procedury udzielania zamówień publicznych. Zaś zarzut naruszenia dyscypliny finansów publicznych obalił sam Rzecznik Dyscypliny Finansów Publicznych, który swoje postępowanie w tej sprawie umorzył, a dyrektorki nie ukarał.
Małgorzacie Dłużyk trochę nie podoba się to, że odszkodowanie i zwrot kosztów sądowych dostała przelewem z konta MOPS.
– Nie powinno ono być wypłacone z pieniędzy publicznych – mówi. – Piotr Roman podpisał się pod moim wypowiedzeniem i to jego pieczątka tam widnieje. Powinien zapłacić z własnej kieszeni. Podatnicy nie mogą płacić za jego błędy, a sąd potwierdził, że to on te błędy popełnił. Wszystkie jego argumenty za moim zwolnieniem zostały obalone.
– Dzięki tej sprawie przekonałam się, że właśnie w sytuacjach, kiedy zapada się grunt pod nogami, można wykrzesać z siebie więcej i zamiast się poddawać, można uwierzyć w siebie i działać – mówi zwyciężczyni procesu.
Spytaliśmy panią Małgorzatę o powody zwolnienia. Ciekawiło nas to, bo skoro podane w wypowiedzeniu okazały się nieprawdziwe, to jaki mógł być prawdziwy powód?
– Mogę tylko podejrzewać – mówi była dyrektorka. – Być może to, że kandydowałam w ostatnich wyborach samorządowych z listy Ziemi Bolesławieckiej, być może to, że nazywam się Dłużyk i mam korzenie lewicowe (M.D. była niegdyś radną Rady Miasta z ramienia SLD).
Małgorzata Dłużyk była szefową Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej przez 11 lat. Nigdy nie dostała żadnej nagany ani upomnienia, za to przynajmniej kilka razy była nagradzana za swoją pracę.
TUTAJ przeczytacie stanowisko Urzędu Miasta w sprawie wyroku.
Zapraszamy do głosowania w naszej sondzie:
[poll id=”6″]Foto: archiwum Małgorzaty Dłużyk