Rozmawiałem z uczestnikami konkursu w trakcie i po konkursowych zmaganiach. Pomagałem „czytać” rysunek techniczny, na podstawie którego wykonywali zadanie praktyczne (rysunek techniczny należał do moich ulubionych przedmiotów w czasie nauki w technikum). Podpytywałem o związki teorii (przedmiotów zawodowych) z praktyką odbywaną w rzemieślniczych zakładach budowlanych. Dopytywałem obecnych na konkursie rzemieślników, co by – ewentualnie – w nauczaniu teoretycznym zmienić. Czego oczekują od przyszłych absolwentów? Cieszyłem się, oglądając – kupiony za pozyskane z UE pieniądze – sprzęt, którym się posługiwali (nasza „Budowlanka”, uzyskując status subregionalnego centrum, dostała sprzęt techno-dydaktyczny za ponad milion zł!). Zastanawiałem się z obecnymi podczas konkursu rzemieślnikami (przedsiębiorcami), w jaki jeszcze sposób ułatwiać absolwentom szkół zawodowych wejście na tzw. rynek pracy. Jurorowałem, ale jednocześnie zyskiwałem nowe doświadczenia. Fajnie było.
Refleksja nr 2
Zawsze byłem zwolennikiem inwestowania w obszar edukacji zawodowej. Gdy inne samorządy likwidowały technika (np. Wrocław), kierowany przeze mnie wydział zaproponował ówczesnym władzom powiatu wzmocnienie ich pozycji (był rok 2002). I tak się stało. Przez następne lata (aż do dziś) zbudowaliśmy „markę” naszego kształcenia zawodowego. Wielu nam jej zazdrości. Technicy zdają od paru już lat najlepiej maturę. Egzaminy zawodowe – zdecydowanie powyżej średniej. Dziesiątki uczniów korzysta z zagranicznych praktyk zawodowych (w ramach programu „Leonardo da Vinci”). W jakimś stopniu to również… mój sukces. Lubię bolesławiecką “Budowlankę” i wielokrotnie publicznie podkreślałem, jak bardzo i jak pozytywnie zmieniła się w czasie ostatniego dziesięciolecia…
Dziś – oglądając mecz “polskiej Borussii” – zerknąłem do Internetu. Coś mnie podkusiło, żeby kliknąć w komentarze. Anonimowy internauta (~S 83.x.x.100, 2013-04-24, 15:10) w pierwszym komentarzu do artykułu o budowlanym konkursie napisał: „Błagam Kwaśniewski nie ściemniaj! Może i chcesz mieć silne zawodówki i technika ale o budowlance zdaża ci się zapominać. Ba kilka lat temu chciałeś zlikwidować ZSB! Przepraszam… używałeś słowa, rozparcelować”. Pamiętamy”.
Westchnąłem. “Ja bym „zdarza” napisał przez „erzet” – pomyślałem. I zdecydowałem – odpiszę.
Szanowny Panie (Szanowna Pani) anonimie!
To po prostu NIEPRAWDA. Oświadczam publicznie kolejny i zarazem ostatni raz. Jeśli ktoś tak twierdzi, jest kłamcą. Albo ignorantem. Albo… złym człowiekiem jest, bo – wiedząc, jak było – z jakichś tam względów tę nieprawdę upowszechnia. „Budowlankę” zamierzał (podkreślam – zamierzał) zamknąć ówczesny zarząd ze starostą Konopką i wicestarostą Przybylskim na czele. Ja – jako naczelnik wydziału – zostałem zobowiązany do przygotowania wariantów takiego rozwiązania. I przedstawiłem wyniki prac zarządowi (dwa warianty). Co więcej, po pewnym czasie zaprezentowałem wypracowane rozwiązania członkom zarządu i wszystkim dyrektorom na wyjazdowym posiedzeniu zarządu w Tarnowie Jeziernym. Kilkanaście osób tam było, więc mogą potwierdzić, że… tak było. Czy potwierdzą, że tej prezentacji planów zamknięcia szkoły nie było? Nie potwierdzą – musieliby… skłamać.
Że potem – nieudolnie – przeprowadzana próba zamknięcia szkoły skończyła się fiaskiem? Fakt. Że ówczesny starosta i wicestarosta „zwalili” wszystko na mnie, twierdząc, że… ZARZĄD O NICZYM NIE WIEDZIAŁ (?!?) – fakt. Że w całej tej „akcji” nie chodziło o reorganizację sieci szkół tylko (ponoć – jak dowiedziałem się po latach) o sprzedaż działki na rzecz „TESCO” na parking? Zdaje się… tak było. Że zostałem ukarany za przewinienia, których nie było (samowolna próba zamknięcia szkoły) – fakt. Że ówczesny starosta zapytał, czy nie zamierzam odejść, jeśli nie zgadzam się z karą? Pytał. Z karą się nie zgadzałem. Ale zostałem. Nie z miłości do „stołka”, ale z przekonania, że mam jeszcze trochę do zrobienia. I cieszę się, że zostałem. Starosta Konopka przegrał kolejne wybory, a staroście Przybylskiemu (mam nadzieję) powinno być do dziś nieswojo, że mnie wtedy „wystawił”. Było…, minęło.
Podsumowanie z futbolowym happy endem!
Dziś mam satysfakcję, że współstworzyłem (podkreślam – „współ”….!) jeden z najlepszych powiatowych systemów edukacji, w tym edukacji zawodowej, w Polsce. Dziś cieszę się, że nasi młodzi murarze tak dobrze znają swój fach, a prace budowlane mogłem jakiś czas temu zlecić młodemu przedsiębiorcy – absolwentowi naszej „budowlanki”. I świetnie sobie poradził.
A że jakiś anonimowy kłamca po raz kolejny opluje mnie w “necie”. Cóż, taki już mój los. “Partyjnego karierowicza”, “nieudacznika” i “lenia” (cytaty z netu)! O! zgrozo: i nauczyciela (kiedyś), i urzędnika (teraz) – gorsze zestawienie to już chyba tylko… czarna ospa z trądem „cuzamen” do kupy. Przywykłem. Wiem natomiast, że ocenę mojej pracy raz na cztery lata wystawiają mi mieszkańcy powiatu. Robię wszystko, by zasłużyć na ich zaufanie. Jak… “bum cyk cyk” – bez ściemy!
PS. Kończę pisać ten tekst. Robert Lewandowski właśnie strzelił drugą, trzecią i czwartą bramkę! Jest fantastyczny. I przypomniałem sobie, że NAWET JEMU (!) obrywa się w Internecie. Dużo mi lepiej…