Kiedy przeglądałem niezwykle ważne, strategiczne dokumenty dla naszego kraju i głowiłem się nad ich regionalną przydatność, to wpadł mi w ręce ciekawy artykuł, który leżał pod stosem unijnych dyrektyw…. Spokojnie, ten wstęp to tylko żart i efekt przeglądania różnych politycznych blogów ;).
Po prostu, miałem okazję przeczytać regionalny dodatek do Gazety Wyborczej i zainspirowała mnie informacja o pewnej decyzji władz jednego ze śląskich miast, decyzji, o której dziś głośno.
Żory, bo o tym mieście mowa, liczą 60 tysięcy mieszkańców. Prezydent tego grodu postanowił wprowadzić koncepcję darmowej komunikacji miejskiej. Tego typu inicjatywa najbardziej kojarzy się z Tallinem , który jest ostatnio najsłynniejszym przykładem miasta, które zachęca do darmowego korzystania z autobusów i tramwajów. Myślę, że również w kontekście Bolesławca warto przeanalizować ten ciekawy pomysł.
W 2011 roku, radni miasta Bolesławiec podjęli decyzję o podwyższeniu cen biletów komunikacji miejskiej. Normalny przejazd, w granicach miasta, kosztuje 2 zł i 10 groszy, a ulgowy 1 zł i 5 groszy. Z budżetu na 2013 rok można wyczytać, że miasto na lokalny transport zbiorowy planuje przeznaczyć 3 230 000 zł. Teoretycznie zakładając, że pieniądze uzyskane z biletów pokrywają jakieś 25-30% kosztów przewoźnika (wartości procentowe są moim założeniem), można przyjąć, że do kasy MZK z tego tytułu wpływa około 1 milion złotych. Czy taka suma, jak nie większa, jest do znalezienia w budżecie miasta Bolesławiec? Zobaczmy.
Istnienie straży miejskiej pochłonie w bieżącym roku ponad milion złotych. Zdaję sobie sprawę, że narażam się na zarzut populizmu, ale efekty działalności tej służby i zasadność jej funkcjonowania mogą Państwo sami ocenić. Koszt funkcjonowania urzędu miasta w 39 tys. Żarach (9 mln zł ) pokazuje, że można ostrożnie gospodarować majątkiem również w ramach administracji. Bolesławiec dla porównania w tym roku na działalność urzędu miasta wyda ponad 10 mln 600 tys. złotych.
Pieniądze można znaleźć, ale czy pomysł darmowej komunikacji miejskiej ma sens?
W kontekście tej dyskusji warto dysponować danymi, które mówią m.in. o tym kto w Bolesławcu podróżuje komunikacją miejską, dla jak wielu osób jest to niezbędny środek lokomocji i przed wszystkim jaki potencjał miałby pomysł darmowych przejazdów.
Głosy sprzeciwiające się tej inicjatywie powołują się na raport amerykańskiego Narodowego Centrum Badań nad Transportem, który wymienia negatywne skutki darmowych przejazdów. Obniżenie poziomu usług i bezpieczeństwa, wzrost kosztów utrzymania taboru, to tylko niektóre z wykorzystanych argumentów. Zwolennicy powołują się przede wszystkim na aspekty społeczne. Moim zdaniem, darmowa komunikacja może pomóc w walce z wykluczeniem społecznymi i być jednym z elementów działania na rzecz „zielonej” i ekologicznej przestrzeni. Swoją drogą jestem ciekawy czy mieszkańcy Bolesławca ujęliby w dyskusji o budżecie partycypacyjnym ( o którym pisałem TUTAJ) kwestię formuły transportu publicznego.
Czy według Państwa pomysł darmowej komunikacji miejskiej w Bolesławcu cieszyłby się popularnością i czy w ogóle warto nad nim dyskutować?