Zamiast wstępu… ontologiczno-technologiczna dygresja “na wejściu”: Laptop, net, komórka, właściwi ludzie „w zasięgu” i okazuje się, że i na L4 można efektywnie pracować. Ot, (niby) w samotności…
Od kilku dni „siedziałem” nad elektronicznym Systemem Ewidencji Inicjatyw Projektowych. Wpisywałem więc „gdzie trzeba” te… inicjatywy projektowe. Można powiedzieć, że są one „projektami projektów” unijnych, które chcielibyśmy (kto wie, może nawet niektóre będzie nam dane?) jako Powiat Bolesławiecki realizować w nadchodzącym okresie programowania. Czyli w latach 2014 – 2020, w których Polska wykorzystywać będzie fundusze UE. Nie są to jeszcze – co podkreślam – zaklepane (zatwierdzone przez radę powiatu) projekty przedsięwzięć. To „tylko” ale jednocześnie „aż” deklaracja przeprowadzenia przykładowych, z założenia najważniejszych dla nas (lokalnej społeczności) zadań publicznych. Zadań, które dotyczyć mogą wszystkich ustawowych obszarów działalności powiatu. Zestawienia te – teoretycznie przysłane przez wszystkie samorządy – posłużą władzom województwa do opracowania nowego Regionalnego Programu Operacyjnego. Jego kształt jest bardzo ważny, bo w dużej mierze to właśnie od sposobu podziału „pieniędzy unijnych” na poziomie Dolnego Śląska zależeć będzie, czy nasze projekty (pomysły) będą mogły być zrealizowane.
Trudno dziś ostatecznie oceniać szanse przeprowadzenia proponowanych zadań. Wiele jeszcze niewiadomych przed nami: począwszy od kształtu przyszłego RPO (regionalnego programu operacyjnego, czyli dolnośląskiego worka z kasą na inwestycje infrastrukturalne) i wojewódzkiego PeOKaeLu (worka z pieniędzmi na regionalne projekty „miękkie”), poprzez gorset (zmienny– niezmienny?) słynnego art. 243 ustawy o finansach publicznych, trudne do oszacowania dochody z PITu i CITu w najbliższych 2-3 latach, niepewną przyszłość Narodowego Programu Przebudowy Dróg Lokalnych (zwanych potocznie „schetynówkami”)… aż – w konsekwencji tych wszystkich zmiennych – przyszłego kształtu naszej Wieloletniej Prognozy Finansowej Powiatu Bolesławieckiego (do roku 2024), będącej pochodną… kondycji finansowej powiatu.
Jedno mnie cieszy. Nasza sytuacja „organizacyjna” jest diametralnie odmienna od tej, którą przeżywaliśmy na początku obecnego (jeszcze) okresu programowania. W pierwszych miesiącach roku 2007 nie mieliśmy – jako powiat – w zasadzie żadnych doświadczeń (władze II kadencji „przespały”, niestety, lata 2004 – 2006). Tworzyłem wtedy pierwszy w powiecie (aż wstyd się przyznać) wieloletni program inwestycyjny; budowaliśmy zespół ludzi, którym się chciało i którzy mieli „pozyskać” tę – mityczną wtedy – unijną kasę. Dziś uważam, że dobrze się spisaliśmy. Powstały inwestycje, które „służą” nam na co dzień. Bez wodotrysków. Praktyczne i przydatne. Przypomnę najważniejsze. To – m.in. – dwa projekty szpitalne (SOR i informatyzacja szpitala), modernizacja (w partnerstwie z miastem) ciągu ulic Karola Miarki – Żwirki i Wigury (jest bezpieczniej i funkcjonalniej). Stworzyliśmy w naszych szkołach najnowocześniejsze w Polsce (Niemcy też nam zazdroszczą!) pracownie zawodowe (subregionalne centra kształcenia zawodowego) czy wreszcie… „uratowaliśmy” Teatr Stary (fakt, to trochę „luksus”, ale jakie piękne się tam dzieją rzeczy!). Ogromną satysfakcję dały nam (ciągle realizowane) „potężne” projekty edukacyjne. Pamiętacie choćby „eSOeS”? Za grube miliony złotych wyposażamy uczniów w kompetencje i doświadczenia, które mają im ułatwić wejście w dorosłe już życie. Bo przecież po to są szkoły. Zresztą projektów dla młodzieży powstają dziesiątki. Nauczyciele i dyrektorzy stali się ekspertami w ich tworzeniu. Jednak co praca zespołowa to praca zespołowa…
Do SEIPu wpisałem osiem „inicjatyw projektowych” (patrz tabela pod tekstem). Znalazło się w nim (systemie) także kilka propozycji sformułowanych przez kierownictwo szpitala (również osiem). Które z nich wszystkich (całej „szesnastki”) uważam za najważniejsze? Na pewno jest wśród nich budowa nowego bloku operacyjnego (jeśli nie powstanie, możemy „stracić” szpital). To chyba „priorytet priorytetów”. Czy uznają ten fakt – poza nami – również włodarze gmin? Powinni. Istnieje jednak obawa, że zwyciężyć może fatalna filozofia „szpital nie nasz, bo powiatowy”. I będzie ciężej… Jeśli nie poszukamy – ponad podziałami administracyjnymi i ustawowymi – najważniejszych wyzwań i im nie sprostamy, możemy przegrać. Jest jednak szansa, że tym razem nie okażemy się „politykierami”, lecz… samorządowcami, którzy w imieniu mieszkańców (i za ich pieniądze!)… zarządzają skutecznie… ich pieniędzmi. Skąd ta wiara? Bo człowiek uczy się na SWOICH BŁĘDACH! A te już przecież popełniliśmy. Drugi raz? Bez sensu… Twierdzę wiec, ze sposób „podejścia” do szpitala będzie swoistym papierkiem lakmusowym. Ciekawe czasy nadchodzą…
Drugim zadaniem, któremu warto – moim zdaniem – się poświecić jest pomysł na systemowe i docelowe rozwiązanie problemu ludzi, dla których los nie był – co smutne – łaskawy. Dla osób niepełnosprawnych: i umysłowo, i fizycznie. Osób, którym tak ciężko na co dzień. Osób zagrożonych – jak to się mówi w „euro slangu” – wykluczeniem. Te osoby zasługują na wsparcie i pomoc. Podobnie ich rodziny. Dlatego też uważam, że warto popracować nad wybudowaniem w powiecie specjalistycznej placówki, którą roboczo nazywam Powiatowym Centrum Kształcenia i Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (od razu wyjaśnię: „kształcenie” to oczywiście system oświaty, zaś rehabilitacja… społeczna, nie medyczna). Byłoby to funkcjonalne i nowoczesne miejsce, w którym mogłyby się rozwijać osoby „poszkodowane przez los”: od przedszkolaków po osoby dorosłe. W centrum tym znalazłby się obecny zespół szkół i placówek specjalnych wzbogacony o przedszkole specjalne, ale również instytucje pomocy społecznej, np. o warsztaty terapii zajęciowej i świetlicę środowiskową. Możliwości jest kilka – przy współpracy z gminami można by się jeszcze pokusić (na razie nie ma tego w naszym wariancie) o usytuowanie tam tzw. oddziałów integracyjnych. Istotnym elementem tworzenia takiej placówki jest fakt, że zadania związane z edukacją osób niepełnosprawnych są bardzo dobrze subwencjonowane, w związku z czym nie byłoby problemów z bieżącym utrzymaniem takiego centrum. Kłopot – lokalizacja. Ale jest kilka pomysłów.
W tabeli przedstawiam pozostałe – również ważne – inicjatywy projektowe. Też bliskie memu sercu dwa projekty „borowe”, których beneficjentami mają być tak naprawdę przedsiębiorcy z branży turystyczno-hotelarsko-gastronomicznej. Też mogę o tych (i o pozostałych) projektach, jeśli będzie potrzeba, krótko opowiedzieć. Jedne mają większe szanse na uzyskanie unijnego dofinansowania, inne mniejsze. Ale na pewno ich wykaz może być punktem wyjścia do ważnej dla nas – mieszkańców powiatu i Bolesławca – dyskusji.
Co więc Państwo proponują? Jakie inne przedsięwzięcia? Które z zaproponowanych inicjatyw powiatowych zasługują na realizację? Które z nich powinniśmy realizować w partnerstwie (z naszymi gminami, sąsiednimi powiatami, organizacjami pozarządowymi)? To najważniejsze pytania i czas na „dogadywanie odpowiedzi”.
Może tym razem się… nie “pokłócimy” ? Śmiesznie to brzmi, ale emocje (i głupio definiowana polityka) trochę nam już w ostatnich latach przeszkodziły. W lepszym zarządzaniu gminami i powiatem właśnie. Nie pozwólcie na to
Zapraszam do dyskusji.
Tabela powiatowych inicjatyw: