Wprawdzie prezydent miasta Bolesławiec, na razie, w rządy RP nam nie ucieka, to według portalu biznes.pl już teraz może poczuć się prawie jak premier Rzeczypospolitej Polskiej, przynajmniej jeśli chodzi o wynagrodzenie, którego wysokość wynosi 180 tys. zł rocznie.
Jak podaje portal biznes.pl, zarobki prezydenta Bolesławca równają się zarobkom premiera Najjaśniejszej RP. Wprawdzie szczebel i skala nie ta, to da się, mimo wszystko, zauważyć wiele podobieństw miedzy panami, będących na naszym utrzymaniu – a to w kwestii zadłużenia, podatków, bezrobocia, współpracy z mediami, tego, że „Polska w budowie” i wielu innych.
Dość często nasz prezydent, wraz ze swoją Radą Miasta, składającą się głównie z radnych komitetu jego imienia, przy okazji kolejnych podwyżek serwowanych mieszkańcom Bolesławca, lubi porównywać się na tle innych miast. Mówi nam często gdzie jest drożej, pewnie po to, żeby lud nie narzekał. Faktycznie, porównywanie się ma sens i podobnie sprawę potraktował portal biznes.pl, z tym, że pod kątem wysokości wynagrodzenia poszczególnych włodarzy miasta:
„Prezydent Żor Waldemar Socha otrzymuje ok. 146 tys. zł rocznie. Rafał Burski z Bydgoszczy – 152 tys. Tak samo prezydent Łodzi Hanna Zdanowska, która zarobiła 149 tys. zł czy Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa. Jedynym jego źródłem utrzymania jest magistrat. Zarabia w nim 161 tys. zł. Wojciech Szczurek z Gdyni – 170 tys. zł, Jacek Kowalski z Gniezna – prawie 166 tys. zł, Marek Chrzanowski z Bełchatowa – 159 tys. zł czy Piotr Roman z Bolesławca – 180 tys. zł wraz z trzynastą pensją (…)”
Co ciekawe, zarobki naszego prezydenta miasta (ok. 39 tys. mieszkańców), przywołano w towarzystwie włodarzy miast z dużo większą liczbą obywateli: Żory – ok. 60 tys., Bydgoszcz – ok. 360 tys., Łódź – 720 tys., Rzeszów – ok. 180 tys., Gdynia – ok. 240 tys., Gniezno – 70 tys., Bełchatów – ok. 61 tys. Wszyscy wymienieni, mimo że zarządzają często ogromnymi miastami, zarabiają mniej.
Dlatego nie wiemy, czy to nasz pan prezydent zarabia za dużo, czy może wyżej wymienieni za mało. Ocenę pozostawiamy czytelnikom.
Jedno jest pewne, prezydent naszego miasta z pewnością nie zadaje sobie przed lustrem pytania: „Jak żyć, panie premierze, jak żyć?”, bo po prostu nie wypada.