Choć z Bolesławca bliżej jest w góry niż nad morze, to właśnie na Dolnym Śląsku operują nawigatorzy kapitana Paszke. Nie przeszkadza, że dzielą ich tysiące kilometrów. Dokładnie wiedzą, co dzieje się z płynącym po rekord jachtem i przekazują żeglarzowi najważniejsze informacje o morzu, wietrze i trasie. – podaje TVN24
– Naszym zadaniem jest śledzenie przez cały czas wszystkich spływających danych z łódki – mówi Jacek Pietraszkiewicz z firmy NavSim, która wraz z partnerami z Mrągowa, wspomaga kapitana Paszke. – Romek u siebie na pokładzie widzi dokładanie to samo, co my widzimy na ekranie u nas. Ma dokładnie taki sam program. Z tym, że on jest podłączony do systemów pomiarowych na łódce – wyjaśnia.
OBEJRZYJ MATERIAŁ WIDEO ANDRZEJA STEFAŃCZYKA Z TVN24
Szkoda faceta. Widać, że jest załamany. Ciekawe, na ile ten ostatni start był podyktowany presją zewnętrzną i czasową, a na ile rozsądkiem…
Strasznie smutny ten filmik jest: http://www.youtube.com/watch?v=pMxvFkkPGjU
Niestety. Znowu miałem rację. „Dzisiaj podjąłem decyzję o przerwaniu rejsu dookoła świata pod wiatr. Długie oczekiwanie na możliwość przejścia wokół Przylądka Horn i dalej Cieśniną Drake na Pacyfik okazało się ponad moje siły” – ogłosił kapitan Roman Paszke na stronie internetowej swojej wyprawy.
Biorąc pod uwagę dotychczasową historię tego rejsu – uważam, że ze względów wizerunkowych powinniście się tym chwalić dopiero jak w końcu dopłynie do mety :)