Listopad 2012 był w polskich mediach miesiącem niezwykle interesującym dla wnikliwego obserwatora – analityka. Interesuję się od lat i polityką i masowym przekazem, ale takiego burdelu to dawno tu nie mieliśmy.
Odtwórzmy wydarzenia:
Cezary Gmyz – był trotyl na tupolewie.
Prokuratura – nie było trotylu na tupolewie. Były substancje wysokoenergetyczne.
Media główne – substancje wysokoenergetyczne to wcale nie materiały wybuchowe.
Tusk – „chciałbym, aby coraz więcej rozmawiano o polskiej energetyce, a niekoniecznie o materiałach wysokoenergetycznych, jak się ostatnio tym dziwnym językiem określa materiały wybuchowe”.
Prokuratura – na drugim tupolewie nr 102 też odkryto trotyl. Pełno trotylu.
Media wszystkie – Drimlajner!
Madia główne – Mama Madzi zaginęła i jest poszukiwana listem gończym.
Brunobomber – zamach na najwyższe organa państwowe. Sejm i prezydenta. Spisek i siatka terrorystów.
Siatka terrorystów zostaje na drugi dzień po przesłuchaniu wypuszczona do domów. Wraz z mózgiem operacji, który inspirował Brunabombera.
Blogerzy – Brunabomber na profilu NK z własnym zdjęciem i pod własnym nazwiskiem dyskutował w 2008 roku z koleżanką o tym, kiedy go zamkną za eksperymenty z wybuchami, które również filmował (poniżej screen).
Sondażownie 24.11 – Trotyl zabił Kaczyńskiego – PO 40% PiS 18%.
Portal W polityce – Ekshumacje smoleńskie. W grobie ks. Rumianka, rektora Uniwersytetu Kardynała Wyszyńskiego, spoczywało ciało ks. Króla, ale w grobie śp. księdza Króla nie było ciała śp. profesora Rumianka, tylko zupełnie inne. Nie wiadomo czyje.
Tusk – jedziemy po 300 miliardów do UE. Mamy świetną ekipę. Jesteśmy mocni jak nigdy. Żeby tylko Cameron nie wstawił nam z Kaczorem kija w szprychy.
UE – Nie będzie kasy. Angela Merkel dogadała się z Cameronem w sprawie cięć i oszczędności. Polska dostanie najmniej kasy.
PO – Kaczor i Ziobro przed Trybunał Stanu.
Media głowne – Mama Madzi została znaleziona z kochankiem pedofilem i zapuszkowana.
Prokuratura – nic nie wiemy o tym, aby zaginęło ciało rektora Rumianka.
Wyborcza – ABW miało informacje, że Brunabomber miał załatwić Olejnikową i bufetową HGW, żeby wzmóc chaos.
Olejnikowa – dlaczego ABW wiedziało i nic mi nie powiedziało?
ABW – nigdy nie mieliśmy podobnych informacji.
Sondażownie – 29.11 PO 28% PIS 28%
Mały eksperyment dla inteligentnych i oczytanych.
Mamy dwa typy cenzury. Pierwszy z nich to cenzura przez przemilczanie, drugi to cenzura przez szum informacyjny. Faszyści (jak wszyscy dyktatorzy) wiedzieli, że niewłaściwe zachowania nasilają się, jeśli się o nich mówi w mediach. Przykładowo za czasów Duce w tzw. velinach, liścikach sugerujących do redaktorów – czyli tym, co obecnie w kręgach zbliżonych do rządów określa się jako przekazy dnia – zakazywano wspominania o samobójstwach. Mówienie o tym sprawiało, że kilka dni później odbierał sobie życie jakiś „naśladowca”. Ponieważ nie wszystko co faszystowskim dygnitarzom przyszło do głowy, było niedorzeczne – założenie nader słuszne – tym prawdziwsza wydaje się teza, że do pewnych wydarzeń w kraju doszło tylko dlatego, że nagłaśniały je media.
Wiele z współczesnych wydarzeń, takich jak spektakularne samobójstwa, masowe bijatyki – ustawki, czy szkolne strzelaniny – są współkreowane przez media masowe. Informacja o strzelaninie w szkole wywołuje następne szkolne strzelaniny. Gdy kolorowi imigranci dowiadywali się z mediów, które żerują na padlinie – że specjalnością kolorowych imigrantów stało się napadanie na staruszki – skala tego zjawiska zaczęła gwałtownie narastać.
„Aby nie dopuszczać do zachowań postrzeganych jako naganne, nie należy o nich mówić” – suflowali redaktorom włoscy specjaliści od faszystowskiej propagandy.
Jednak współczesna, krajowa zasada medialna realizowana w koncepcji glajchszaltungu – mówi inaczej.
„Aby nie mówić o zachowaniach nagannych – należy poszukiwać tematów zastępczych”.
Zawsze byłem zdania, że gdybym przypadkiem dowiedział się, że iż nazajutrz prasa doniesie o jakimś moim występku, pierwszą rzeczą jaką bym zrobił byłoby podłożenie bomby w pobliżu jakiegoś urzędu lub dworca. Następnego dnia to o tym rozpisywałyby się gazety na pierwszych stronach, a mój wybryk skończyłby gdzieś na głębokich „czwórkach” bądź „piątkach”. Kto wie ile prawdziwych bomb podłożono właśnie po to, by inne wiadomości nie trafiły na pierwszą stronę. Przykład bomby jest bardzo dobry pod względem akustycznym, bo eksplozja to huk zagłuszający wszystko wokół.
Zauważmy też, że moc hałasu polega na tym, że im jest on większy, tym mniej baczy się na to, o czym mowa.
Aby narobić szumu, nie trzeba wymyślać informacji. Wystarczy wprowadzić w obieg informację prawdziwą, ale mało istotną. Tworzy ona atmosferę podejrzliwości już przez sam fakt, że się pojawia.
To prawdziwe, ale nieistotne, że urzędnicy noszą turkusowe skarpetki, podawanie tego do wiadomości w sposób zawierający w podtekście coś kompromitującego pozostawia jednak jakiś ślad, domniemanie.
Między innymi dlatego że niczego nie da się tak łatwo zdementować jak informacji prawdziwej, choć mało istotnej.
I to by była taka pierwsza porcja. Może ktoś dozna olśnienia.
Może przyjdzie jakaś refleksja czytelnicza :)))
P.S. W zestawieniu celowo pominąłem marsze 11 listopada i „dzieło” Pasikowskiego, choć z pewnością doskonale dopełniały gęstą atmosferę szumu.
P.S. II Zupełnie mi wypadł z głowy Trybunał Stanu dla Kaczora i Ziobry tuż po negocjacjach z UE!
P.S. III A gdzie Drimlajner?!!
Poprawiłem się.