Tak patrzę przez palce w dobie wszystkiego co szybkie, na życie ssaków, gadów i płazów, owadom oszczędzę gorzkich uwag, szczególnie trutniom, zastanawiając się na trzeźwo, jak długo Jan Kowalski będzie miał zdrowie i motywacje by walić w bęben ile fabryka dała, chociaż efekty muzyczne są marne, a jak długo Kowalska będzie zajmować się praniem brudów, i co dziwne to to, że mąż Kowalskiej nigdy nie był kowalem!
Więc tak medytuję nad ważnością palca wskazującego vel kciuka, wkręcając w te medytacje szarego obywatela, który tarmosi się ze starą prawdą jak składnica opału, co w życiu jest bardziej ważne, serce na dłoni czy inny seks kontrolowany, bo reszta to jest jak mawiał rosyjski sołdat, ch… naprzeciw wieczności, chleb i wino ot co, nie jakieś rewolucje po wielkim talerzu grochówki, kiedy po burzy budzi się świeże powietrze, choćby gdzieś na parkingu stacji benzynowej !
To jest właśnie ten racjonalny świat, gdzie się mają zdrowo młotek Pan, gwozdek i fifka starszej Pani gustującej w romantycznych komediach, pikantnych potrawach, oraz przeciwniczki in vitro.
I jeszcze długo będę patrzył, żyjąc jakby za ścianą wciąż starego świata, bo z wiernym budzikiem jak najbardziej z kluczykiem do nakręcania, świata umeblowanego na zasadach podziałów ze stojącą rozkrakiem drabiną malarską z zapaćkanymi farbą szczeblami, i co istotne na kolorowo, bo tak się ma zdrowo hierachia, więc kto wie, ale może właśnie ów łazik szwendający się po powierzchni Marsa wywącha coś tam, ale wątpię aby komukolwiek ta kusza okazała się być coś warta skoro wokół jest monitoring, chyba że jest to rzeczywiście zadupie formatu kaukaskich stepów, gdzie wolności w dziurawe portki wiatr każdemu nadmucha, natomiast stabilizacji życiowej tyle, co ma w skrzydłach motylek!
Obawiam się tylko jednego, że synkowie nie będą dochodzić prawdy w czym jest zdrowsze mleko w kartonie czy w butelce, jedynie krowie jest zupełnie obojętne w co został wpompowany ,,Napój wielkich” jak i to krowie zupełnie zwisa na której łące będzie żreć trawę. W tej kwestii najwięcej do powiedzenia jak zwykle mają politycy wszechwiedzący i mogący, ta nasza niby przednia straż reprezentująca jęki ludu, ( nie ironizuję mając na uwadze jęki ludu ) ci czerstwiacy w garniturach szytych na miarę, stąd te pęknięcia pod pachami i dlatego wygrani nie wyrzucają rąk w górę.
Albowiem plebejusz umiejętnie ukrywa się za fasadą państwowej posady bliskiej prywaty, wypisz wymaluj, tak się ma rzeczywisty obraz naszej gospodarki mataczonej przez media za grubą warstwą złożonego tematu co zaczyna być upiornie męczące i nudne, czyli nasze medalowe miejsce na Igrzyskach, bo akurat o bramie zakładu zatrzaśniętej na głucho i dwustu ludziach na bruku, nie mówi się tyle co się mówi o kolejnych skandalach w świecie artystycznym amerykańskiego kina.
Ja tych orzechów jadł nie będę, przynajmniej poczekam cierpliwie do choinki, i mało ważne jakie będzie to świąteczne drzewko, prawdziwe czy sztuczne, skoro coraz więcej spraw prawdziwych okazuje się być sztuczną przynętą.