Motto:
„Pięknie, Błaszczykowski! Ale sam meczu nie wygrasz! Wygram, wygram!”
reklama dyskontu
Po zwycięskim remisie (za każdy remis Smuda dostanie, podobno – 440 ooo złotych premii), nadeszła przegrana przegrana. Czas Euro dla wnikliwego obserwatora to okres ekscytujący. Jest czymś zgoła niebywałym – spokojna analiza tego medialnego prania mózgów, które sprawia – że ludzie, którzy przez lata edukacji omijali zajęcia WF – nagle stają się wielkimi fanami sportu, tabuny celebrytów stają się ekspertami od piłki nożnej, zaś słowa „narodowy”, „flaga państwowa”, „hymn”, „orzeł biały” – przestają być nagle symbolami zacofania i antyeuropejskości.
Siedzi w studio TV taki otłuszczony kaban, aktorzyna i przez 10 minut peroruje o wytrzymałości w sporcie. Przebóg!
W piątek wstąpiłem do znajomego sklepu. Cała załoga rozentuzjazmowana piłkoszałem, a także nieco – imieninami Jolanty w płynie.
Jeden z pracowników pyta mnie: jak obstawiasz na sobotę!?
Ja mu na to: chcesz usłyszeć prawdę, czy to co sobie życzysz?
On: już żałuje, że rozpocząłem z Tobą ten temat.
Siła mediów jest potężna – ludzie są w stanie bardzo szybo nabrać przekonania, że drużyna z tyłów tabeli – jest w stanie grać z najlepszymi w Europie. Drużyna, która w okresie przygotowań do turnieju nie wygrała żadnego meczu sparingowego z drużynami wyższej półki. W tej wierze utwierdzają się po tragicznym meczu otwarcia ze słabą Grecją (który tylko cudem nie został przegrany), po czym za ogromny sukces uważają remis z Rosją – która również nie jest żadnym, naprawdę znaczącym, przeciwnikiem.
24 godziny na dobę robiono panierkę z pseudoeksperckiego pieprzenia o zwycięskich remisach, o tym, że Smuda jest już bohaterem stulecia, a już apogeum idiotyzmu stanowił medialny plebiscyt Szczęsny, czy Tytoń – który wygenerował presję na postawienie zupełnie nieogranego z drużyną bramkarza, tylko dlatego, że wszedł jako rezerwowy i, zapewne fuksem, obronił rzut karny.
Czesi znając układ tabeli grali 45 minut normalnie. Po informacji o tym co się stało w Warszawie – dodali gazu. Co się stało każdy widział – byli wszędzie o dwie, trzy długości przed Polakami.
Miałem swego czasu napisać tekst, w którym poruszę sens przyznawania organizacji Euro – krajom, których drużyny domykają ranking FIFA.
Jak Małysz zaczął skakać – to zaczęto w Zakopcu robić Puchar Świata. Jak Kowalczykowa rządzi w biegówkach – mamy PŚ w Jakuszycach.
Ale w piłce nożnej – za nami są już tylko kraje, których dzisiejsi absolwenci liceów nawet nie wskażą na mapie!
Tak czy inaczej – Smuda, facet który bezprawnie wykonuje w Polsce zawód trenera – miał trzy lata i w zasadzie, nieograniczone środki na to, aby wybrać zawodników i stworzyć zespół, który zagra kilka porządnych meczów w turnieju. Koniec końców zakończyliśmy mistrzostwa z najmniejszą ilością punktów w grupie „śmiechu”.
Wszyscy grali o zwycięstwa – Smuda, „remisy brał w ciemno”.
Od strony sportowej – poziom jaki zaprezentowała w tym turnieju polska reprezentacja – to kompletna klęska. Brak jakiejkolwiek spójności i powtarzalności w elementach gry. Słaba obrona i atak, który szedł jak się udało skleić. W jednym z poprzednich tekstów napisałem – że można po tej drużynie oczekiwać niespodzianki. Zawodnicy byli przeciętni – tragiczna za to, była koncepcja gry. A za tę – odpowiada Smuda. Choć – szczerze powiedziawszy, lider w tej drużynie nie był zauważalny – a kasę wziął słoną za „solowe wygrywanie” – co przytoczono w ramach motto.
Specjaliści od piłki – jak czytałem, twierdzą, że jak ma się lidera „z jajami” – to jest on w stanie nadrobić brak jaj trenera.
Roczne przygotowanie klasowego zawodnika w kolarstwie – do występów w randze światowej – może sięgać w kosztach – miliona złotych.
Ciekaw jestem – ile kosztowały przygotowania kadry Smudy.
Bo sam zarabiał 150 tys. na miesiąc a jeszcze prawdopodobnie zgarnął z melona od dyskontu z owadem w logo.
Cytat z Twittera piłkarza Hajty: „Smuda modlił się o te remisy, bo za każdy dostawał 440 tys zł premii. Zgarnął prawie milion za 2 punkty i ostatnie miejsce w grupie”
Oczywiście zaraz znajdą się tacy – którzy znów zaczną: „Polacy nic się nie stało!”, zaraz rozpoczynamy eliminacje do MŚ. Szacunek? Taki szacunek – jak poniżej!
To trochę nie tak.
Piłka nożna pochłania nieprawdopodobny szmal i 80% medialnej uwagi w krajowym sporcie, co nie przeszkadza w tym, że afery w PZPN – takie jak 8 miesięcy temu z Kręciną – idą pod dywan, a karawana jedzie dalej.
W 40 milionowym kraju – w którym piłka „rządzi” nie ma spośród kogo wyselekcjonować 15 porządnych zawodników – tylko trzeba sięgać po piłkarskie „blotki” z polskim paszportem. To śmieszne. Ale to są efekty patologii systemu.
Skoro jednak mamy na to przyzwolenie rządowe – to mamy i społeczne.
Jan Tomaszewski na swoim blogu – pisze, nie przebierając w słowach, o trenerze-idiocie bez matury. I wbrew krótkiej pamięci postępowego Talibanu (dla którego jest już „pisowskim bramkarzem”) – Tomaszewski jest w swojej walce z patologią piłkarskiego syfu w Polsce – konsekwentny od lat.
Trener wystąpił wczoraj po meczu i na pytanie dziennikarza – jak to możliwe, że po 60 minutach piłkarze przestają grać, jakby odcięło im prąd odpowiedział: „no nie wiem”.
Biorąc pod uwagę, że fizjologia sportu to nie jest już, od lat wiedza tajemna – być może jednak warto zatrudniać trenerów i selekcjonerów z maturą, a nawet po studiach.
Czy ja bym chciał żeby Polacy wygrywali?
Pewnie, że tak! Od kilku lat – z grupą znajomych, w Alpach, kibicowaliśmy polskim kolarzom na najtrudniejszych etapach wielkich Tourów – w pełni świadomi, że nie zdarzy się cud – i stosunkowo małe mamy szanse oglądać ich nawet na etapowych podiach (co zmieniło się w końcu podczas tegorocznego Giro d’Italia)
Ale na pewnym sportowym poziomie – nie da się już pogrywać na szwindlu i wizerunkowych sztuczkach. To znaczy – można do pewnego momentu, przed społeczeństwem, czego mieliśmy pokaz. Ale nie przed rywalami.