Spacerując smutnymi ulicami miasta, właściwie to nie ja jeden wracałem z Urzędu Pracy wiedząc też bez żadnej podpowiedzi zza drugiej strony biurka, że stare konie bez chomąta też przeżywają drugą młodość, to ja pozbawiony złudzeń, że ktoś starego pryka weźmie na pełny etat do byle roboty, nie będę się uszlachetniał słowem praca, nagle ni stąd ni zowąd wymyśliłem sobie inną formę hipokryzji, tak słusznie lepiącej się do oligarchów, czyli elit sprawujących kontrolę nad miotłą której niespodziewanie zamarzyło się zostać prezydentem, jeśli nie miasta, to państwa zarośniętego chwastami.
Otóż ta hipokryzja to kolorowy zestaw kamieniczek w centrum bolesławieckiego rynku, bo z jednej strony picuś glancuś aż się oko klei do tych tęczowych barw, natomiast z drugiej strony, to na tyłach kamieniczek, stan posesji wręcz opłakany, czego nie będę komentował.
Więc jeśli jakiś idiota, to tak na marginesie miast kleksa, powie że to z winy ludzi małych ten cały bajzel z supełkami, informuję go że nie ma ludzi małych, to tylko świat podniósł wyżej głowę.
Właśnie na te tyły odsyłam zainteresowanych w sensie wiarygodności, bo kto uwierzy, że stary myśliwy pomylił żubra z dzikiem? Mało prawdopodobne.
Celownik i Wołacz, tytułem miejsc geograficznych od rozlewisk Bobru po meandry Bugu, to są te naturalne uroki natury których dziękować brzegom, system nie wchodzi w rachubę, człowiek nie jest w stanie przemalować bądź przemeblować, chociaż i to biorę pod uwagę, że czasami odnoszę wrażenie jakby się zatrzymał czas wbrew uderzeń dzwonu o ustalonej godzinie na posiłkowanie się mnichów.
Rzecz owa ogólnie dotyczy owej społecznej grupy (nie mylić z grypą) która dożyła szacownego wieku emeryta, jeśli nie filatelisty, to wędkarza. W gruncie rzeczy nie muszą to być wyżyny czy rowerowa wyprawa w azjatyckie plenery, bo tak po prawdzie mało kogo interesuje zdrowa żywność, tym bardziej motywacje. Ten niuans śmierdzi finansami z każdej strony, (następne kamieniczki) ma nawet swój ołtarzyk, szczególnie teraz, w zwariowanej gorączce zbliżającego się Euro 2012 z wesołym utworem muzycznym w wykonaniu babuszek żywcem wziętych z białoruskiego folkloru. Czym innym jest french Open gdzieś tam.
Marzyło mi się zawsze by zwiedzić Europę zza szyby auta, jak na razie zaczynam tą podróż od własnych ,,śmieci”, nawet ostatnio zaliczyłem Wałbrzych w towarzystwie żony Krystyny, która uparła się by zajrzeć na swoje podwórko, gdzie przeżywała swoje dzieciństwo, czyli dzielnica Wałbrzycha znana jako Sobięcin.
To szare i smutne miejsce z kopalnianymi hałdami gęsto porośniętymi zielenią. Same kamienice straszą wyglądem, jak na zewnątrz tak i wewnątrz, odarte z tynków, brudne, zdewastowane, jak domy skazane na wyburzenie. Właściwie to nikogo nie dziwi taki stan miejsca które kiedyś miało swoje dni świetności, gdyż w większości mieszkańcami tych kamienic są emeryci, renciści i bezrobotni. Młodzież opuściła Sobięcin, jak moja żona która mimo wszystko tęskni za starymi kątami.
To dobrze, że nie wszędzie jest taka sama pogoda jak w moim kraju, lecz nadal nie potrafię odczytać gdzie sens i logika, skoro jednego dnia firma robót drogowych z profesjonalnym sprzętem kładzie asfalt a w tydzień później go zrywa, jak nie umiem pojąć kogoś, kto gwałtem chce się zrobić na wielkiego patriotę, jak nie potrafię zrozumieć po co komu kwiatki, jeśli nigdy ich nie wąchał.
Trudno. Za miesiąc mam następną wizytę w Urzędzie Pracy.
nie licz na cuda, tobie juz nic nie pozostalo jak tylko pisac ksiazki i tak jestes w lepszej sytuacji bo potrafisz cos wiecej od usmiercania drzew.