Przyznaję, ostatnie dni były dość trudne. Wiele spraw do załatwienia – codzienność, pełna lepszych i gorszych chwil, a z tyłu głowy ciężko chory Kolega. Na taką wiadomość jednak nigdy nie jest się gotowym. Mariusz, mój rówieśnik zachorował nagle. Karetka, OIOM, smutek i pełne niedowierzanie… to niemożliwe!
Mariusz walczył ze śmiercią kilkanaście dni z pomocą najbliższych i lekarzy. Wszyscy wierzyli w Jego wyzdrowienie. Ja zapamiętam go jako kolegę z klasy szkoły podstawowej; uśmiechnięty, uczynny i po prostu zwyczajny taki jak my wszyscy. Po latach spotkaliśmy się ponownie kiedy zaoferował swoją pomoc w organizacji Bolesławieckiego Święta Ceramiki, często nie patrząc na zysk. Wcześniej pracował długie lata za granicą i w końcu wrócił do Bolesławca z wielką chęcią wprowadzenia czegoś nowego do naszego miasta i ożywienia go. Zrobił to. Kolorowe, ręcznie malowane, o rozmaitych wzorach drewniane domki na bolesławieckich świętach i innych imprezach plenerowych to m.in. jego pomysł i wykonanie. Wyglądały bajkowo, a towary w nich sprzedawane prezentowały się jeszcze bardziej atrakcyjnie. Mariusz dawał ludziom pracę, był szefem, często sam stał za ladą, sprzedawał, układał deski i wbijał gwoździe. Kiedy go spotykałem i mieliśmy akurat chwilę, wspominaliśmy stare czasy, sytuacje, psikusy ze szkoły, kolegów i koleżanki, których nie widzieliśmy ponad 25 lat. Dziś niestety to wszystko jest już wspomnieniem. Pozostawił ukochaną Żonę, jedyną Córeczkę, najbliższych i wielu przyjaciół.
Kiedy traficie już do Nieba i zobaczycie kolorowe domki, pamiętajcie, że zrobił je dla Was Mariusz. Do zobaczenia Kolego!
