Te słonie ze skwerku naprzeciwko bolesławieckiego targowiska przy Wesołej zniknęły dobre kilka, a może nawet kilkanaście lat temu. Prawdopodobnie trafiły na złom. Niedawno na bolesławieckich portalach dyskutowano o pomyśle ich przywrócenia. My zainteresowaliśmy się tym, jak słonie do Bolesławca przywędrowały.
Nieocenionym źródłem informacji w takich sprawach jest pan Bronisław Grygiel – obecnie emeryt, wcześniej wieloletni sekretarz miasta Bolesławiec.
– W 1969 roku Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej we Wrocławiu poleciło nawiązać miastu Bolesławiec współpracę z Nowym Sączem – wspomina pan Bronisław. – W czasie jednej z wizyt zwiedzaliśmy Nowy Sącz, Stary Sącz, Piwniczną i inne miejscowości. Tam bardzo dbano o ukwiecenie miasta, m.in. były tam figury zwierząt z drutów oprawione ziemią i kwiatami. Zauważyliśmy tam właśnie słonie i przenieśliśmy ten pomysł do Bolesławca, i w siedemdziesiątych latach zaczęto ukwiecać miasto korzystając ze wzorów nowosądeckich. Mieszkańcy miasta przyjęli te słonie bardzo dobrze, spodobały się.
Oprócz słoni w Bolesławcu, przy ulicy Zygmunta Augusta, były też kwietniki w kształcie filiżanek i imbryka. Po nich także nie ma śladu.
Słonie, a właściwie ich metalowe szkielety, podobno kilka lat niszczały na terenie zajmującej się miejską zielenią firmy Zieleń Plan a potem trafiły na złom.
Bronisław Grygiel za słoniami tęskni:
– Wolałby żeby te słonie stały do dziś, osobiście byłem do nich przywiązany – mówi bolesławianin.
Myślicie, że słonie powinny wrócić do miasta? Wiecie coś o ich losach?
WYKORZYSTANO ZDJĘCIE Z FORUM PORTALU BOLEC.INFO