Drrrrrryń w domofon!
– Dzień Dobry, jestem z MZGM-u! – krzyczy mi ktoś w słuchawkę domofonu.
– I? – zadaję pytanie.
– Otworzy mi pan? – pyta głos z dołu.
– W celu? – odpowiadam niekulturalnie pytaniem na pytanie.
– Otworzy mi pan? – głos z dołu zaciął się i pokazuje determinację.
– Ale po co? – pytam ponownie z niechęci do ulotek zaśmiecających klatkę schodową itd.
– Otworzy mi pan ?!!! – z dołu dociera do mnie histeria.
Otwieram. Ale po co?
——————-
Drrrrrryń w domofon! (sobota, godz. 9, dzieci chrapią)
– Ziemniaki mam! – oznajmia mi radośnie głos w słuchawce domofonu. Zabijam radość jednym słowem:
– Gratuluję!!!
——————–
Drrrrrryń w domofon!
– Poczta! – oznajmia głos z dołu.
– Mieszkanie prywatne – ripostuję.
—————
Drrrrrryń w domofon!
– Jest Zdzichu?
– Tu nie mieszka żadne Zdzichu.
– Ale Zdzisiek nie wygłupiaj się!
—————
Drrrrrryń w domofon! (znów sobota rano)
– Cebula ziemniaki!
– Marchewka!
—————
Drrrrrryń w domofon!
– Węgiel mam. Tanio.
– Nie chcę, dziękuję.
– Ale naprawdę dobry węgiel mam…
– Ale ja nie palę węglem, mam gaz.
– Ale może pan kupi…
– Ale po co?
– A jak gazu zabraknie?
– To piec sobie wstawię?
– No nie… A może ziemniaki pan chce?