Od czasu do czasu odświeżam sobie pogląd nt. któregoś z pism, które kiedyś regularnie czytywałem. Tym razem padło na „Wprost” – na nr 9 z marca br.
Numer ten stanowi świetną ilustrację stanu umysłowego naszych, pożal się Boże, elit. Oto np. Zbigniew Hołdys („Rewolucja kulturalna”) rozpacza nad niszczeniem polskich autorytetów. Sam widywałem w TV, jak ten sam Hołdys nie żałował sobie i w niewybrednych słowach jechał jednemu czy drugiemu „po całokształcie”. Teraz jednak ubolewa, że są tacy, którzy nie składają czci jego bożkom. Miesza przy tym niemiłosiernie materię wymieniając jednym tchem np. Adama Michnika i Zbigniewa Herberta. Różnica między nimi jest zasadnicza! Herbert nigdy nikogo nie udawał i bez względu na okoliczności zawsze był Wielki – trzymał się Prawdy i zawsze tych samych Zasad. Michnik podpierał się Herbertem do czasu, kiedy ten się jeszcze na nim nie poznał. Potem zrobił wszystko, by Go opluć i zniszczyć. Słowem – jeden autorytetem był i jest, drugi niegodnie opluwał i szargał. Zbigniew Hołdys w jednym szeregu umieścił ałtorytety, opluwaczy i autorytety. Oczywiście nie bronię nikomu, by dla niego autorytetem był Adam Michnik – każdy wybiera sobie autorytety sam. Niech jednak potem ma pretensje do samego siebie, gdy ten wyprowadzi go na manowce np. „Wybiórczej”.
Jeśli chodzi o autorytety, to wypada wyjaśnić pewne powszechnie występujące nieporozumienie. Nawet jeśli ktoś ma wybitne osiągnięcia w jakiejś dziedzinie, autorytetem moralnym być może, ale wcale nie musi! Kiedyś przytoczono Karola Santanę (zwanego uporczywie Carlosem*) , jak strasznie bajdurzył nt. zaświatów i obcych cywilizacji. Redaktor przytomnie spuentował „Santana – ty nie mów, ty graj”. Z faktu, że ktoś jest wybitnym muzykiem, wcale nie wynika, że z jego zdaniem w innych dziedzinach należy się liczyć. Nie zmienia to faktu, że Wielcy (często nieświadomie) są używani jako autorytety w celach manipulacyjnych. Oto np. Chorąży Pokoju Józef Stalin kazał obwozić po światowych „kongresach pokoju” rozmaite naiwne Wielkości typu Einstein czy Picasso, aby przekonywali o umiłowaniu pokoju przez Związek Radziecki i namawiali Zachód do rozbrojenia. A ja wołam: „Adamie – Ty nie mów, Ty skacz!” i „Hołdys – Ty nie pisz, Ty graj!”. A jeśli już piszesz, to licz się z tym, że ktoś twoich głupstw nie uzna za wielkie proroctwo.
Inną rzeczą jest sztuczne nadymanie rozmaitych średniaków na autorytety gigantycznych rozmiarów. Oto przeprowadzono wśród sporej próbki Polaków ankietę nt. „Kto jest największym polskim bohaterem II Wojny Światowej”. Czwarte miejsce zajął w niej „profesor po maturze” Władysław Bydło-Bartoszewski. „Okazał się” większym bohaterem od np. rotmistrza Pileckiego, gen. Andersa, gen. Maczka, generała Skalskiego (przypominam „cyrk Skalskiego”), dowództwa AK i dowódców dużych oddziałów AK … Nie jest moją intencją natrząsanie się ze sklerotycznego staruszka (może na starość będę jeszcze śmieszniejszy?), ja tylko pokazuję mechanizm sztucznego nadmuchiwania ałtorytetów a potem ich wykorzystywania np. do walki politycznej. Szczególnie godne potępienia jest cyniczne wykorzystanie czyichś słabości – starości(Bartoszewski) lub choroby (prof. Niesiołowski).
Ale wróćmy do naszych utytułowanych i wykształconych elyt. Błądzić jest rzeczą ludzką – pomyłka może zdarzyć się każdemu. Jednak uporczywe tkwienie w błędzie i rozpaczliwe szukanie usprawiedliwienia jest już rzeczą głupców. Ze wzmiankowanego numeru „Wprost” owo uporczywe szukanie usprawiedliwienia głupoty własnej wypełza wszystkimi porami. Zacznijmy od wywiadu z profesorem Aleksandrem Smolarem. Przekonuje on nas, że był zawsze radykalnym krytykiem PO (sic!), ale jednak widzi rozliczne pozytywy. Oto na przykład Tusk okazał „nie tylko silny charakter, ale również wyobraźnię i siłę woli(…) Sposób w jaki 7(?) kwietnia D.Tusk mówił do W.Putina- pełen kurtuazji a równocześnie tłumaczący Putinowi, dlaczego dla nas ważna każda jednostkowa ofiara(…) dla mnie to wstrząsające słowa. Wskazywały na jego siłę” (sic!). Wywiad w skrócie: nic się nie dzieje – co najwyżej PO będzie musiała zawszeć koalicję także z SLD. A przecież „Samo współrządzenie z SLD nie jest żadnym dramatem”!
Zaraz na następnej stronie założyciel „Res Publiki” prof. Marcin Król (tytuł :„Platformo!Daj szansę!” !!!): ”Niedobrze jest, kiedy premiera nie ma w mediach. Gdyż premier na pewno jest potęgą, jeśli chodzi o zdolność zachęcania Polaków do Platformy(…) Premier powinien mówić teraz o tym, co się PO udało w ostatnim okresie, a spraw ważnych, jakie się udały jest sporo ”. Na kolejnej stronie prof. Magdalena Środa (tytuł: „Tusku: ko – mu – ni – ka – cja!!!”): „Donald Tusk jest niewątpliwie sprawnym politykiem i doskonałym mówcą(…) I chwała mu za to. Ale co chce zrobić z Polski Tusk? Tego do końca nie wiemy. A wiedzieć chcielibyśmy(…)”. Ręce opadają… Od głupca gorszy jest tylko wykształcony głupiec ;-)
PS
Dopuszczam myśl, że M.Król czy A.Smolar jedynie czytelników „Wprost” mają za głupków. Ale jeśli nawet by tak było, to niewiele zmienia to moją ocenę – właściwie wcale. „Wprost” miewał lepsze i gorsze okresy. Teraz pod wodzą Tomasza Lisa, najwyraźniej postanowił dokonać samozatopienia. Tak czy inaczej – nikomu nie polecam!
———————————————————————————-
*Kiedyś Lenin był Włodzimierzem, Friedrich der Grosse był Fryderykiem Wielkim a Elisabeth II Elżbietą II . Dziś Włodzimierz Putin jest Władymirem, Aniela Merkel jest Angelą a Karol Santana jest Carlosem. Co na to „Ustawa o czystości języka polskiego”?
@fobiak, gdybyś czytał ze zrozumieniem, zauważyłbyś że w felietonie „głupota” padła w y ł ą c z n i e przy wymienionych z nazwiska „ałtorytetach”. Że albo sami głupi albo innych mają za głupków. A przecież nie wypada być głupkiem-autorytetem ;-)
Niby linków nie otwierasz, a przecież piszesz że „głupota jest charakterystyczna dla większości Polaków”. A to nie moja teza tylko T.Lisa. Wskazanie filmiki dowodzą jedynie, że Lis et consortes od lat robią świadomie z ludzi durniów a potem mają pretensje, że ci durniami są.
PS
IMHO głupota jest uleczalna – i nabywana staraniem własnym.
nie liczac glupoty to razem jest cztery. jakie to ma zreszta znaczenie, glupota nie jest cecha nabyta tylko wrodzona wiec po co wytykasz uposledzonym ich wady, nie jestem pewien, czy uposledzenie tutaj pasuje. jesli glupota jest charakterystyczna dla wiekszosci polakow, to to wtedy jest to normalnosc a normalnosci sie nie krytykuje, tylko bierze sie ja jako status quo. normalni potrzebuja autorytetow.
twoich linkow nawet nie otwieram, bo po co, po to aby potwierdzic, ze tez jestem normalny?
Znalazłem dość nieoczekiwane wsparcie dla tez postawionych w swoim felietonie. Sam Tomasz Lis szczegółowo je potwierdza.
Polecam wywiad od 5-tej minuty do 6:30 i od 8-mej do 13-tej minuty:
Niestety, kabotyn nie zauważa, że mówi o sobie i (proroczo) także o „Wprost”, którego obecnie jest naczelnym. Zwróćcie jego słowa, że w Polsce są liczne nierozwiązane a ważne problemy a media zajmują się wyłącznie ogłupianiem.
I jeszcze dla smaczku tenże Lis dwa lata później:
Polecam obejrzeć co najmniej dwa razy.
Ile razy pada tam „głupota”, @fobiak?
Z niecierpliwością oczekuję Kostas na kolejne odświeżenie.
Może następnym razem np. „Gazeta Wyborcza” trafi przez przypadek w Twoje ręce ?
Pozdrawiam
ciesze sie z tego, ze boleslawiec ma swoja elite i swoich krytykow, ktorzy nie tworza nic swojego bo sa tak zajeci badaniem obcych ekstementow, ze szkoda czasu. to jest dobry artykul, przeczytalem go od poczatku do konca, podczas tego intelektualnego wyczynu walczylem z tym aby sie lzami nie zalac. zwrocilem uwage na to, ze dosc czesto autor posluguje sie terminem glupota czy tez glupkiem i slusznie, nalezy narodowi wytykac, pokazywac palcem, przesladowac takich a moze i zlikwidowac ich pod murem obronnym na kubika, moze wtedy zmadrzeja.
jest dosc duzo bledow w tej calej pracy ale to moze dlatego, ze sam autor cierpi na brak autorytetow, mozna sie wprost zapytac, czy takiemu rysiowi gruchawce potrzebne sa autorytety, ale z tego co wiem to raczej nie, takich rysiow jest tak duzo w polsce, ze kazdy z nich moze byc nim sam dla siebie. nazwiska, ktore padly w tym krytykanckim dziele moga zachwycac wiernych tzn. tych co wierza na slowo tzw. elicie. nie bede ujmowal znaczenia bartoszewskiemu ale dla mnie jego jedynym bohaterskim czynem bylo przyjecie nagrody im. cesarza karola wielkiego w achen, nie ma to zadnego zanczenie dla polskiej elity bo ona nawet nie wie tego, ze karol wielki byl najwiekszym tepicielem slowian w calej historii europejskiej, bartoszewski jako historyk tez pewnie tego nie wiedzial. jesli chodzi o maczka to nalezy mu przypisac czyny bohateskie, tak czy owak mamy jednostke wojskawa nazwana jego imieniem i nie interesuje nas co zrobil z ok. 1000 niemieckich jencow. nad bohaterstwem andersa rowniez nie ma sie co zastanawiac poniewaz trzeba miec duzo odwagi aby przypiac order virtuti militari na piersiach zbrodniarza na narodzie polskim. a carlos nigdy nie byl karolem nawet dla tych z olesznej starej.
ech… elito ratuj sie sama bo ja nie bohater.
wczoraj w tv dziennikarz zwracal sie do kwasniewskiego „panie prezydencie”
a jakim ten buc jest prezydentem, he?
Nie dziwię się, że my Polacy naród głęboko podzielony niewidzialna mentalną granicą znienawidził swe autorytety. By jedności narodowej się doczekać to trzeba wyraźnie tę granicę odczuć, poznać i zrozumieć, wówczas ten podział przestanie nas zniewalać, nas jako naród i zaczniemy się rozwijać jak każda cywilizowana społeczność.
Nasze autorytety nie potrafią tego zrozumienia narodowego sprawić doprowadzając zrozumienie prawdy do zrozumienia uproszczonego jednostronnego. Prawda jednostronna niczym się nie różni od kłamstwa, w którym funkcjonujemy nie potrafiąc znaleźć sensownego wyjścia. Przykładem bardzo jaskrawym tej tezy jest Pani Krzywonos, która jako aktualny autorytet promowany przez pierwszą Damę RP ma ucieleśnić nowe idee solidarnościowe, jako prawdę o solidarności. Pozdrawiam
miłego dnia
(dla wszystkich)
z zasady
wyjątkowa
Jolka
buziaki
Ja do Was o autorytetach, a Wy do mnie, że mi z gęby śmierdzi ;-)
Tak to już jest, że jak ktoś nie ma do powiedzenia nic na temat, to swoje frustracje rozładowuje ad personam.W Waszym przypadku nie miałem przyjemności zobaczyć wyjątku od tej zasady.
Wspak, czyli wprost – Ty czytaj, Ty nie pisz, a jeśli publikujesz na bobrach, to licz się z tym, że ktoś nie uzna tego za proroctwo :)
odpowiedź była ironią z twojej inteligencji, jesteś typowo polskim, narodowym abderytą. do specjalisty cię nie wyślę bo nie ma takiej specjalizacji, radzę ci czytać, dużo czytać i jeszcze raz czytać. Kiedyś będzie lżej
@Bernard,
Potępiałem wielokrotnie, także na Bobrzanach, „stadne” identyfikowanie ludzi. Tu próbujesz umieścić mnie w skoordynowanym ataku stada PiS na „Wprost”. Jak wyraźnie napisałem, od pewnego czasu nie czytam tego tygodnika. Tak się składa, że ten numer wpadł mi w ręce i mną tąpnęło.
Po raz kolejny muszę przypomnieć, że socjalizujący PiS nie jest bohaterem mojego romansu – jestem libertarianinem. Ale jako taki przy obecnych „sukcesach” łżeliberałów nie mogę nie tęsknić do cen i wyników gospodarki z lat 2005-2007!
Jeśli chodzi o mechanizm nadymania, pokazałem tylko rezultat – felieton rządzi się swoimi prawami i nie ma tam miejsca na rozwlekłą (i nudną) analizę. Jak pisałem, nie było moją intencją ośmieszanie Bartoszewskiego – pokazałem tylko jakie rezultaty w mózgach pozostawiają socjotechniczne zabiegi! Bartoszewski jest jednym z setek tysięcy bohaterów. Twierdzisz może, że jest największym polskim bohaterem II wojny światowej? Nie? To może wiesz, jak to się stało, że Polacy są o tym tak głęboko przekonani? Nie wiem skąd wywnioskowałeś o mojej pogardzie dla Bartoszewskiego. Jego błazenady z ostatnich lat wyraźnie położyłem na karb cynicznego (manipulacyjnego) wykorzystania przez cwaniaczków słabości jaką jest starość. Nigdzie nie kwestionowałem osiągnięć Bartoszewskiego, przypominam jedynie fredrowskie „znaj proporcjum Mocium Panie”.
A przez lata to ja czytałem „Tygodnik Powszechny”, „Znak”, „Kulisy” „Politykę”, „Forum”, „Przekrój”, „Angorę”, „Gazetę Wyborczą” i „Wprost”. Może nie pozostało to bez wpływu na ocenę.
Kulą w płot, Bernardzie ;-)
@Kostas,
Wstyd się przyznać, ale wreszcie sobie dokładnie przeczytałem Twój tekst.
Bzdury piszesz niemożebne.:
„Inną rzeczą jest sztuczne nadymanie rozmaitych średniaków na autorytety gigantycznych rozmiarów. Oto przeprowadzono wśród sporej próbki Polaków ankietę nt. „Kto jest największym polskim bohaterem II Wojny Światowej”. Czwarte miejsce zajął w niej „profesor po maturze” Władysław Bydło-Bartoszewski. (…)ja tylko pokazuję mechanizm sztucznego nadmuchiwania ałtorytetów a potem ich wykorzystywania np. do walki politycznej.”
Ankieta, jeśli wierzysz w jej wyniki (a przecież sam je uwiarygadniasz) to nie „sztuczne nadymanie” a badanie ludzkich opinii. Ja rozumiem, że potrzebujesz argumentu do podtrzymania swej sztucznie nadymanej tezy, ale znajdź argument a nie coś, co na argument się nie nadaje. Nie pokazujesz żadnego mechanizmu. Może o tym marzysz, ale marzenie o nieosiągalnym się nie urzeczywistniło.
Twoją pogardę dla pan Bartoszewskiego rozumiem. Lata lektury prawicowych mediów nie mogą pozostać bez wpływu na ocenę rzeczywistości, ale Twój argument i tak jest zwyczajnie głupi.
z innej beczki:
Z moich ostatnich pobieżnych lektur wynika, że „Wprost” stało się obiektem ataków zwolenników PiS i okolicznych form folkloru, a „Uważam Rze” to cel ataków tych, których radośnie podnieca widok jedynie słusznego premiera Tuska. Problem dla tych drugich tkwi w tym, że siłą rzeczy (PiS w opozycji – rząd w zagubieniu) tygodnik Rzepy odniósł sukces.
Oczywiście w sytuacji, w której PiS wygrałby następne wybory a rzecznicy tej partii z pisma Rzepy znów ujrzeliby swojego wodza na czele, sytuacja się odwróci.
Mnie od „Uważam Rze” odstraszył Smoleńsk na okładce. Takie teksty jak Kostasa zaś odstraszają jeszcze bardziej i, choć jeszcze „Wprost” nie kupię, to myślę o nim cieplej. W imię odruchów antystadnych.
z jeszcze innej beczki:
Marzę aby zobaczyć Kostasa w wieku pana Bartoszewskiego. Ciekawe czy on będzie śmieszniejszy, czy jego dorobek.
To było pytanie retoryczno-ironiczne, Semła.
Widać, że poziom żółci Ci nie opada, a merytoryki przeciwnie. Czy to nie wymaga specjalisty? ;-)
gdybyś trochę poreszerszerował w polskich ustawach to byś głupich pytań nie stawiał. z pewnością natomiast, jako „Polak Prawdziwy”, ruszyłbyś na Wilno domagać się polskiej transkrypcji dla „Polaków Prawdziwych”
Ciekawe jako to jest, że o tym grubym babsztylu nikt nie słyszał, dopóty dopóki żyła Anna Walentynowicz.
Niewygodne figury żydokomuna natychmiast zamienia na łatwe do rozgrywania pionki?
@Nkostas, już jesteś śmieszniejszy od sklerotycznego staruszka.
@Jolka Hipotetycznie masz rację ;-)
A realnie żadna z wymienionych przesłanek – poczynając od chwalenia się (i to żonie!)- nie zachodzi.
Ps
Wydaje mi się, że zwyczajem jest tu „tykanie się”. Praktyczne jest to choćby z tego względu, że często nawet płeć dyskutanta nie jest pewna.
Jeśli tylko mi się tak wydaje – to się poprawię co do form grzecznościowych.
hipotetyczna sytuacja Panie NKOSTAS:
załóżmy, że napisał Pan świetny artykuł opublikowany w „The Times” i chce się Pan pochwalić np. rodzinie.
Załóżmy, że nazywa się Pan Stanisław i pokazuje Pan z dumą najnowszy numer The Times swojej żonie. Piękny artykuł na pierwszych stronach, oczywiście wszystko po angielsku, a na końcu podpis: Stanley Nkostas.
Żona czyta, patrzy na Pana, czyta, znowu spojrzenie (podejrzliwe), aż w końcu TRZASK w pysk i komentarz:
-Do roboty byś się wziął a nie durne żarty ze mnie sobie robisz! Toż to jakiś Stanley napisał. A pudziesz ty!
buziaki
@Jolka – przyłapałaś mnie na tej ustawie ;-) (bo jej nie poważam). Ale używania polskich imion będę bronił jak niepodległości.
Na potrzeby felietonu ironicznie (świadomie – kursywa!) kaleczę pewne zwroty.
SIC! [wym. s-ik] (właśnie) tak!, (świadomie) tak (napisane)! – uwaga umieszczona po zacytowanym wyrazie a. zwrocie, stwierdzająca, że tak właśnie był wydrukowany (napisany, powiedziany) w tekście oryginalnym; ironiczna uwaga odręczna na marginesie tekstu.
Etym. – łac. 'tak; w ten sposób (z słownika Kopalińskiego).
jako osobnik lekko/średnio prawicujący właśnie pożegnałem się w zeszłym roku z moją kochaną „Wybiórczą”, której byłem wierny od 1989r (od drugiego numeru – pierwszego wtedy nie udało mi się kupić). Udawało mi się zdzierżyć przez lata powolne staczanie się GW, nawet ataki na (jeszcze wtedy żyjącego) prezydenta Kaczyńskiego.
Ale 10 kwietnia i to co potem „się pisało” przelał czarę goryczy.
Przykre, że ludzie którzy byli bohaterami mojej młodości (m.in. Michnik) zapomnieli o wspólnych ideałach…
spróbuję pomóc odpowiedzieć na ostatnie pytanie postawione w tekście:
„Co na to „Ustawa o czystości języka polskiego”?”
Moim zdaniem powinien Pan szukać odpowiedzi w tekście.
Podpowiedzi z mojej strony (a w rzeczywistości wynikające z tekstu):
– „ałtorytety”
– „Władysław Bydło-Bartoszewski”
– „(sic!)”
Podpowiedz druga:
i teraz pytanie spróbujmy postawić inaczej:
„Co Pan myśli o ustawie…?”
bo autoportret jaki Pan stworzył pisząc tekst maluje się wyraźnie (bo wszystko co robimy to autoportrety)
osobiście myślę, analizując tekst, że jest Pan zwolennikiem nowatorstwa i indywidualizmu, co bardzo sobie cenię, więc po co to pytanie na koniec?
półżartem półserio potraktować to owo moje powyżej, bo baby lubią gadać (i pisać)
Jolka
buziaki
P.S.
właściwie co oznacza „(sic!)”
Ale wtopa już na samym wstępie -„Numer ten stanowi ON”